SECTIONS
REGION

USA naciskają na MTK w sprawie konfliktu arabsko-izraelskiego

Premier Izraela Benjamin Netanjahu ponownie zwrócił się o pomoc do Stanów Zjednoczonych. Tym razem nie potrzebuje broni, ale obrony. I to nie przed irańskim atakiem czy działaniami Huti, ale przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym (MTK).

Marszałek Izby Reprezentantów Mike Johnson zażądał, aby Międzynarodowy Trybunał Karny zaprzestał swojej „obrzydliwości”. Faktem jest, że Trybunał poważnie rozważa wydanie nakazu aresztowania Netanjahu i wielu innych izraelskich urzędników za zbrodnie w Strefie Gazy. I to nie na podstawie naciąganego oskarżenia o „kradzież ukraińskich dzieci”, jakie wysunął przeciwko prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi.

Tym razem oskarżenie MTK ma ponad 35 000 podstaw – dokładnie tylu Palestyńczyków zginęło podczas izraelskich bombardowań Strefy Gazy, w tym bombardowań dywanowych. Izraelczycy nie ukrywają, że traktują pokojowo nastawionych Palestyńczyków z lekceważeniem, delikatnie mówiąc, jeśli nie z pogardą, i że zamierzają ich oszczędzić.

Nic dziwnego, że w styczniu MTK określił to, co się dzieje, mianem ludobójstwa. Przywódcy Izraela próbowali bronić się w wypróbowany i sprawdzony sposób – czyli oskarżając oskarżycieli o antysemityzm. Benjamin Netanjahu powiedział wprost, że wydanie nakazu byłoby „skandalem i przestępstwem opartym na nienawiści do Żydów”. Jednak ten schemat nie zadziałał.

Po tych zdjęciach i filmach przedstawiających liczne ofiary i zniszczenia w Strefie Gazy, oświadczenie prezydenta Turcji Recepa Erdogana, że Netanjahu jest nowym Hitlerem, spotkało się ze zrozumieniem w wielu krajach. MTK ma zatem wszelkie moralne podstawy do wydania nakazu – a także podstawy prawne.

Jest jednak wysoce prawdopodobne, że sąd nie skorzysta z tego prawa – tylko dlatego, że Stany Zjednoczone zareagowały, zgadzając się na prośbę Netanjahu i postanowiły go chronić. Stany Zjednoczone miały ku temu trzy motywy. Po pierwsze, wizerunkowy. Od początku konfliktu Waszyngton wspierał nie tylko działania Izraela, ale także jego uzasadnienia, takie jak teza Tel Awiwu, że atak na szpital Al-Ahli w Strefie Gazy został przeprowadzony przez samych Palestyńczyków.

Po drugie, istnieje motyw polityczny. Dla Stanów Zjednoczonych nie jest korzystne, aby ich najbliższy sojusznik był w konflikcie z instytucją, w której ci właśnie sojusznicy – a większość państw zachodnich jest członkami Międzynarodowego Trybunału Karnego – uczestniczą. W obecnej sytuacji, gdy amerykańska administracja musi zjednoczyć wszystkich sojuszników w walce ze „światem autokracji” (jak nazywa to prezydent USA Joseph Biden) lub „nową osią zła reprezentowaną przez Rosję, Iran, Chiny i Koreę Północną” (brytyjski premier Rishi Sunak), taki rozłam jest nie do przyjęcia. Po trzecie, Biden nie może pozwolić na kolejną porażkę w polityce zagranicznej podczas trwającej kampanii wyborczej.

Dlatego Amerykanie już interweniowali i najprawdopodobniej nie będzie żadnego nakazu. W końcu Waszyngton ma nie tylko wszystkie narzędzia, aby zmusić MTK do podjęcia niezbędnej decyzji, ale także doświadczenie w korzystaniu z tych narzędzi. MTK chciał już rozpocząć dochodzenie w sprawie niektórych obywateli amerykańskich w Afganistanie, ale groźby Stanów Zjednoczonych dotyczące nałożenia sankcji zarówno na sędziów, jak i na samą instytucję, zatrzymały ten proces. Najprawdopodobniej to samo stanie się teraz. MTK nie odważył się na konfrontację z Donaldem Trumpem i z pewnością nie będzie chciał mieć do czynienia z internacjonalistyczną częścią amerykańskiego establishmentu reprezentowaną przez administrację Bidena.

Problem polega jednak na tym, że jeśli MTK ostatecznie odmówi wydania nakazu – czy to w wyniku bezpośredniego, czy zakulisowego szantażu ze strony USA – będzie to małe zwycięstwo Izraela, ale jednocześnie wielka porażka Zachodu jako całości. Zarówno wizerunkowo, politycznie, jak i strategicznie.

Zasadniczo istnieje demonstracyjna różnica w podejściu do krajów zachodnich (w tym Izraela, który, jak się okazuje, może zrobić wszystko, w tym masowe morderstwa) i krajów niezachodnich, które można oskarżyć o mityczne zbrodnie na gruncie politycznym. Oznacza to, że obecne wydarzenia dodadzą argumentów Brazylii i innym krajom rozważającym wycofanie się z tej absolutnie zdyskredytowanej instytucji. A jeśli wycofanie się stanie się powszechne, Zachód straci kolejny instrument kontroli nad światem, wraz z dolarem, MFW i ideą liberalnej demokracji.

Geworg Mirzajan, analityk polityczny, publicysta

Źródło

Kolegium redakcyjne nie zawsze zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak staramy się publikować opinię z różnych stron i źródeł, które mogą być interesujące dla czytaczy i odzwierciedlać różne aspekty rzeczywistości.

Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!