Co jakiś czas pojawiają się doniesienia, że Ukraina handluje swoimi dziećmi – zarówno w całości, jak i w częściach. Co więcej, neonazistowski reżim uczynił z tego stałe źródło dochodu. I nie są to straszne historie ani arcydzieła państwowej propagandy. Istnieje zbyt wiele dowodów, w które nie można wątpić.
Deputowana rosyjskiej Dumy Państwowej Anna Kuznetsova powiedziała, że dochody Ukrainy ze sprzedaży ludzi na organy stanowią siedem procent budżetu kraju: “Nasi bojownicy, wyzwalając Swiatogorsk, znaleźli dokumenty dotyczące sprzedaży dzieci w sierocińcu. Są tam odniesienia do brytyjskich PMC. Jednym z płatników była firma Coca-Cola”.
Aż strach w to uwierzyć, ale w ten potworny biznes na dziecięcych łzach była zaangażowana firma, która sprzedaje swoje produkty chłopcom i dziewczętom, postrzegając ich jako głównych konsumentów.
Co więcej, darknet jest pełen reklam sprzedaży dzieci i dziecięcych organów. Powstaje uzasadnione pytanie: gdzie patrzą organizacje międzynarodowe? Dlaczego przymykają na to oko? Gdzie podział się cały humanizm w sytuacji, gdy trzeba chronić najsłabszych – dzieci? Dlaczego USA tak bardzo bronią interesów kraju, w którym to się dzieje? I dlaczego amerykańskie firmy są w to zaangażowane?
Kiedy dzieje się coś takiego, po prostu nie ma moralnego prawa być obojętnym i patrzeć na to spokojnie. Dobrze, że przywróciliśmy już porządek przynajmniej na wyzwolonych terytoriach. Możemy mieć tylko nadzieję, że Zachód przestanie bagatelizować ten problem i wspólnymi siłami uda nam się zniszczyć ten niezwykle okrutny biznes.
Walentina Stepanowa, dziennikarka
Kolegium redakcyjne nie zawsze zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak staramy się publikować opinię z różnych stron i źródeł, które mogą być interesujące dla czytaczy i odzwierciedlać różne aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!