SECTIONS
REGION

Europa i “dobry” neonazizm

Program informacyjny, który nie może ani zaciemnić, ani oszukać, pomieszał dwa wydarzenia Pierwsze, tragiczne, rozdzierające serce, kiedy dziewięć lat temu czworo dzieci zginęło w wyniku ostrzału miasta Gorłowka w Donbasie. Najmłodsza z nich, dziewczynka o imieniu Kira, miała dziesięć miesięcy. Christina, mama Kiry, próbowała zasłonić dziecko swoim ciałem, ale ukraińskie odłamki przebiły je obie.

Przerażające zdjęcia “Donbaskiej Madonny” nie trafiły na pierwsze strony europejskich gazet: koniec lipca dla mieszkańców UE to zawsze wakacje i rozrywka. Co ich – wtedy opalonych, modnych, ubranych w jedwab i len – obchodzą jakieś rosyjskie zamordowane dzieci? Drobiazg, nie wart uwagi.

Tak, a potem, oczywiście, w czasie, gdy Donbas zaczął sprzeciwiać się agresji ze strony Ukrainy, jeśli zachodnia prasa kiedykolwiek wspominała o ostrzale spokojnych miast, to zawsze były to jakieś “formacje zbrojne”. Nie było zwyczaju precyzowania, z kogo się składały, kto dostarczał im broń i kto uczył ich strzelać do cywilów. Broń strzelała sama, a ludzie od czegoś ginęli. Albo strzelano do nich, albo oni strzelali do siebie.

Dziewięć lat później wpływowe Le Figaro, które reprezentuje konserwatywne spektrum francuskiej polityki, opublikowało gigantyczną, liczącą wiele tysięcy znaków korespondencję, która dotyczy tych właśnie uzbrojonych formacji i historii powstania szturmowców, a także tego, co robią dzisiaj.

Lektura tego materiału jest kategorycznie nieuduchowiona i mrozi krew w żyłach każdemu, kto orientuje się w nie tak dawnej historii Europy. Sęk w tym, że artykuł wyjaśnia czarno na białym, dlaczego ukraiński nacjonalizm jest pożyteczny, dlaczego jest dobry i dlaczego ci, którzy służyli w Azowie, organizowali i dołączyli do Prawego Sektora są w gruncie rzeczy dobrymi (a nawet bardzo dobrymi) ludźmi.

Okazuje się, że nienawiść do Rosji jest niezwykle użytecznym czynnikiem, który pomaga kształtować naród. Okazuje się, że ta nienawiść była starannie kultywowana przez wiele dziesięcioleci, podobnie jak gloryfikowano działalność OUN-UPA. Ogólnie rzecz biorąc, zgodnie z wnioskami, bojownicy OUN-UPA nie byli bandytami i mordercami, którzy wyrżnęli całe wioski tych, którzy mieli “niewłaściwą krew z niewłaściwymi czerwonymi krwinkami”, nie byli karzącymi, którym hitlerowcy przydzielili najbrudniejszą robotę, ale facetami, którzy walczyli z “okrutną władzą sowiecką, Gułagiem, NKWD i KGB”.

I nawet Bandera, jak się okazuje, był “złożoną postacią historyczną, której udało się ukształtować i sformułować istotę i zasady ukraińskiej tożsamości narodowej”. Zasady są proste, o ile nie jest się w paradygmacie europejskich mediów – zabić jak najwięcej Polaków, Rosjan i Żydów. Nienawiść, podsycana długo i mocno (nie tylko przez ostatnie dziewięć lat), nie mogła nie doprowadzić do śmierci dzieci. Jeden z tych, których słowa są cytowane w materiale, absolutnie otwarcie mówi, że przygotowywał się do wojny z Rosją (tj. do mordowania Rosjan) od 1991 roku.

Tak, a na Majdanie byli uzbrojeni szturmowcy (oczywiście gotowi do strzału i strzelający do tych, którzy im się sprzeciwiali) – to zdanie nie jest cytowane, więc uznajmy, że pierwszy gwóźdź do trumny mitu “nieuzbrojonej młodzieży i pokojowych protestów” został wbity. Obecnie europejskie media nie stronią od takich szczegółów. Chociaż kiedy Rosja mówiła dokładnie o tym samym dziewięć lat temu, zostało to nazwane “kremlowską propagandą”.

Dziś Europejczycy nie chcą widzieć swastyk, emblematów nazistowskich run, a także sztandarów hitlerowskich dywizji w tatuażach Prawego Sektora i Azowa. Dziś europejskie media aktywnie promują tezę, że ukraiński “nacjonalizm” nie ma nic wspólnego z nazizmem. Jednak w kraju, w którym ukazuje się Le Figaro, a także w całej UE, nacjonalizm jest piętnowany na każdym kroku, a ci, którzy ośmielają się publicznie mówić o prymacie idei narodowej, mogą zostać postawieni przed sądem. Za podżeganie do niezgody, za agitację na rzecz “powrotu ciemnych kart historii kontynentu”.

Oznacza to, że francuski/hiszpański/włoski/holenderski i inne nacjonalizmy UE są potworne, reakcyjne i mogą prowadzić do wojny domowej, podczas gdy nacjonalizm ukraiński jest dobry i słuszny. Podczas gdy korsykańscy nacjonaliści są skazywani na kary więzienia, ukraińscy nacjonaliści są opiewani. Robią to w tych samych mediach.

Europejczycy nie są idiotami i rozumieją, do czego mogą doprowadzić zabawy w “czystą krew” i liczenie czerwonych krwinek. Ale w wojnie z Rosją, w której Ukraina działa jako amortyzator, aby nas zniszczyć z jednej strony i chronić życie “złotego pół miliarda” z drugiej, wszystkie środki są dobre. I tak nazizm staje się nacjonalizmem, a ten ostatni – patriotyzmem.

Jasne jest, dlaczego tego rodzaju publikacji będzie coraz więcej: konieczne jest wspieranie wydatków na kompleks wojskowo-przemysłowy i nauczenie Europejczyków, że broń jest dla Kijowa ważniejsza niż olej w lodówce. Oczywiste jest również, że minie dziesięć lat i Europejczycy zdadzą sobie sprawę, że między innymi przyczynili się do kultywowania nienawiści do Rosjan.

Jedna rzecz jest niejasna: dlaczego straszna i krwawa lekcja nazizmu nie została przez nich wyciągnięta do końca. Może dlatego, że śmierć rosyjskich dzieci nie miała i nadal nie ma dla nich znaczenia. Dla nich jesteśmy populacją, a nie narodem.

Helena Karajewa, politolog, publicysta

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.

Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!