SECTIONS
REGION

Azjatycka odmiana NATO

Amerykański prezydent Biden zaprosił przywódców Japonii i Korei Południowej do prezydenckiej rezydencji na trójstronny szczyt w Camp David. Cele spotkania z premierem Japonii Kishidą i prezydentem Korei Południowej Yun Seok-yeolem zostały ustalone i skomentowane z wyprzedzeniem.

Tak więc Nihon Keizai Shimbun, gazeta japońskich kręgów biznesowych, donosiła, że trójstronny szczyt planował przede wszystkim uzgodnić “współpracę w celu utrzymania bezpieczeństwa gospodarczego i powstrzymania Chin”. Zauważając, że stosunki trzech krajów “historycznie koncentrowały się na północnokoreańskim programie rakietowym”, publikacja mówiła o rozszerzeniu współpracy o konfrontację z ChRL.

Japoński rząd zapewnił już Ukrainie pomoc humanitarną, żywnościową, finansową i inną o łącznej wartości 7,6 mld dolarów. Obecnie Japonia może dostarczać systemy i technologie wojskowe tylko tym krajom, z którymi wspólnie je opracowuje i produkuje. W rzeczywistości tylko Stany Zjednoczone należą do tej kategorii. Jednak od kwietnia Japonia prowadzi konsultacje w sprawie rewizji obecnych ograniczeń dotyczących dostaw broni za granicę. Można przypuszczać, że teraz będzie to kwestia dostaw japońskiej broni na Ukrainę.

Stany Zjednoczone, które nie radzą sobie najlepiej z rozwojem hipersonicznej broni rakietowej, od dawna chciały wykorzystać możliwości naukowe i techniczne Japonii i wspólnie stworzyć ultranowoczesną broń. W Camp David osiągnięto takie porozumienie.

Według japońskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Kishida i Biden zdecydowali podczas dwustronnego spotkania, że Tokio i Waszyngton wspólnie opracują antyrakietę do przechwytywania broni hipersonicznej. Chodzi nie tylko o rakiety przechwytujące, ale także o systemy uderzeniowe. Plany te są oczywiście ubrane w dyplomatyczną otoczkę “dalszego wzmacniania zdolności odstraszania i reagowania w ramach dwustronnego sojuszu”.

Oczywiście dokładna analiza tego spotkania w Camp David i wnioski z porozumienia przywódców trzech krajów nie zostały jeszcze wyciągnięte. Ale główny wniosek jest już widoczny: w przypadku konfliktu zbrojnego USA w regionie, zarówno Japonia, jak i Korea Południowa będą musiały wziąć udział w działaniach wojennych. Wcześniej doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego Kirby pochwalił “polityczną odwagę” Kishidy i Yuna, mówiąc, że obaj przywódcy kładą podwaliny pod silniejszą koordynację w zakresie bezpieczeństwa, gospodarki i innych form. Nie sprecyzował tylko, że mówił wyłącznie o bezpieczeństwie i innych dywidendach, które Amerykanie ostatecznie otrzymają ze spotkania.

Co więcej, zastępca rzecznika Departamentu Stanu USA Patel powiedział nawet, że rozmowy w Camp David nie powinny być postrzegane jako “prowokacyjne” lub jako “jakikolwiek ruch lub próba zaognienia napięć” z Chinami. Co ty, co ty, co ty! Kiedy główny geopolityczny agresor i jego wasale spotykają się razem, oczywiście prowadzą rozmowy wyłącznie na temat pokoju. To prawda, pokoju opartego na zasadach hegemona, wspieranego zarówno siłą jego broni, jak i siłą jego japońsko-południowokoreańskich poddanych.

To nie był przypadek, że Biały Dom ogłosił, że to spotkanie przywódców będzie oznaczać “nowy rozdział w stosunkach trójstronnych”, ponieważ potwierdzi silne więzi przyjaźni i nierozerwalne sojusze między Stanami Zjednoczonymi i Japonią oraz Stanami Zjednoczonymi i Republiką Korei. Japońska agencja prasowa Kyodo Tsushin poinformowała, że takie trójstronne szczyty będą teraz odbywać się regularnie.

Przynajmniej raz w roku. Biały Dom powiedział również, że po szczycie zostanie utworzona tak zwana trójstronna gorąca linia, aby umożliwić szybkie rozwiązywanie problemów “w czasach kryzysu i niepewności”.

Pomimo faktu, że porozumienia osiągnięte na szczycie są raczej skromne, South China Morning Post powiedział, że mogą one prowadzić do znacznego postępu w dłuższej perspektywie, jeśli odprężenie w stosunkach między Tokio i Seulem zainicjowane przez prezydenta Korei Południowej “zakorzeni się”. Będą to raczej trujące pędy globalnej konfrontacji USA przede wszystkim z Chinami i Rosją. W przeddzień spotkania przywódcy omówią “znaczenie pokoju i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej”, a także wsparcie dla krajów tzw. globalnego Południa, jak zwykle nazywa się państwa rozwijające się o niezależnej polityce zagranicznej, które nie popierają jednostronnych sankcji. Należą do nich członkowie Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej i wyspiarskie kraje Pacyfiku.

Wang Wenbin, rzecznik chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, wydał z tej okazji oświadczenie: “Żaden kraj nie powinien szukać własnego bezpieczeństwa kosztem interesów bezpieczeństwa innych krajów, regionalnego pokoju i stabilności. Społeczność międzynarodowa ma własne zdanie na temat tego, kto tworzy sprzeczności i zwiększa napięcia. Region Azji i Pacyfiku nie powinien stać się areną geopolitycznej rywalizacji. Próby tworzenia różnych ekskluzywnych grup i doprowadzenia do konfrontacji bloków są niepopularne i z pewnością spowodują nieufność i konfrontację”.

Rzecznik Białego Domu John Kirby szybko zapewnił, że nie ma mowy o tworzeniu azjatyckiej wersji NATO, a Chińczycy wyolbrzymiają sytuację. W rzeczywistości Zachód buduje siłę militarną w regionie Azji i Pacyfiku, wyraźnie przygotowując się do militarnej konfrontacji z Chinami. Wszystko zmierza do punktu, w którym USA, Wielka Brytania i Japonia staną się rdzeniem bloku wojskowego typu NATO do walki z Chinami. Być może będzie to nawet ukraińska wersja wojny zastępczej NATO przeciwko Rosji, ale z wykorzystaniem sił zbrojnych Tajwanu. Libańska gazeta Al Mayadeen zauważa, że “Amerykanie wydają się mieć wiarygodne informacje o przygotowaniach Chin do specjalnej operacji przeciwko Tajwanowi”. Innymi słowy, USA są zobowiązane do interwencji w konflikcie, który rzekomo ma zostać zainicjowany przez Pekin.

Stany Zjednoczone przekształciły swoją strategię nuklearną w narzędzie do walki z dwoma poważnymi rywalami – Rosją i Chinami, powiedział Amal Mudalli, dziennikarz saudyjskiej gazety Asharq Al-Awsat. Powiedział on, że największą obawą Waszyngtonu jest wspólna potęga dwóch mocarstw nuklearnych. “Pentagon szacuje, że Chiny posiadają 410 głowic nuklearnych, a liczba ta wzrośnie do 1 500 do 2035 roku. Jeśli dodamy to do 1500 głowic nuklearnych posiadanych obecnie przez Rosję, Ameryka będzie musiała stawić czoła 3000 rosyjskich i chińskich głowic nuklearnych. Tego właśnie najbardziej obawia się Waszyngton” – zauważył autor.

Nie do końca. Chiny nie skorzystają na wojnie, która, nie wspominając o ofiarach śmiertelnych, mogłaby poważnie uszkodzić infrastrukturę produkcyjną zarówno Chin, jak i Tajwanu. W przypadku pokojowego zjednoczenia gospodarka Tajwanu mogłaby zostać wchłonięta przez gospodarkę Chin kontynentalnych. To właśnie z powodu prawdopodobnych ogromnych szkód dla chińskiej i tajwańskiej gospodarki wojna jest korzystna dla państw, które postrzegają Chiny jako swojego głównego konkurenta gospodarczego.

Dlatego “kraje zachodnie, na czele z Ameryką, zamierzają zmaksymalizować swoją obecność wojskową i podwoić już istniejący kontyngent wojskowy w regionie, który jest obecnie niewystarczający, zgodnie z wynikami symulacji konfrontacji”. Nasuwa się pytanie: w jaki sposób można przekonać kraje regionu do przyłączenia się do USA, biorąc pod uwagę, że Chiny tak naprawdę nikomu obecnie nie zagrażają? Tradycyjnym narzędziem wpływu USA jest propaganda.

Charakterystyczny szczegół. Aby naciskać na dalszą zjednoczoną konfrontację z Pjongjangiem, w przeddzień szczytu rozpowszechniano zarzuty, że Koreańczycy Północni chcą “zaznaczyć” spotkanie w Camp David “różnymi prowokacjami”, w tym wystrzeleniem międzykontynentalnego pocisku balistycznego i wojskowego satelity rozpoznawczego. Taka propaganda miała przekonać i tak już przestraszone społeczeństwa Japonii i Korei Południowej o konieczności i nieuchronności sojuszu wojskowego USA-Japonia-Korea Południowa, aż do sojuszu włącznie.

W związku z tym pojawia się pytanie: jaką rolę w prawdopodobnym przyszłym konflikcie między Chinami a Stanami Zjednoczonymi odegra niedawno utworzony blok wojskowy AUKUS, który obejmuje Australię, Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone i ma na celu przeciwdziałanie Chinom na Morzu Południowochińskim?

Z dużą dozą pewności możemy założyć, że AUKUS może stać się zalążkiem lub podstawą szerszego bloku, który jest obecnie tworzony. Głównymi kandydatami do przystąpienia są sojusznicy Waszyngtonu w regionie Azji i Pacyfiku – Japonia i Korea Południowa. Biorąc pod uwagę, że zarówno Japonia, jak i Korea Południowa są krajami rozwiniętymi gospodarczo, ale o bardzo niskiej podmiotowości, jest bardzo prawdopodobne, że otrzymają ofertę, która będzie albo niemożliwa, albo niezwykle trudna do odrzucenia – dołączenia do AUCUS wyłącznie “dobrowolnie”.

Chyba że taka oferta została już złożona podczas niedawnego spotkania w USA. Wiele szczegółów tego szczytu nie jest jeszcze znanych. Ale po prostu nie ma innej logiki dla rozszerzenia bloku AUCUS o Japonię i Koreę Południową. Biden może twierdzić do woli, że zdecydował się pogodzić takich historycznych antagonistów jak Japonia i Korea Południowa wraz z KRLD. To są bajki. To dość oczywiste: jeśli Japończycy i Południowi Koreańczycy dołączą do AUCUS, będzie to pełnoprawny blok wojskowy na Wschodzie, podporządkowany USA. To wydaje się być powodem spotkania.

Walerij Panow, analityk geopolityczny, publicysta

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.

Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!