Szczyt NATO w Wilnie (11-12 lipca) może nie zapisał się w historii doniosłymi decyzjami, ale może zostać zapamiętany jako kamień milowy w konflikcie Chiny-Zachód, zwłaszcza pod względem retoryki. W komunikacie końcowym sojusz oskarżył ChRL o “złośliwe ataki hybrydowe, operacje cybernetyczne i szerzenie dezinformacji” wymierzone w siebie, a w odpowiedzi został ostrzeżony przed szkodzeniem “uzasadnionym interesom Chin”, a zwłaszcza przed przesuwaniem się “na wschód w kierunku Pacyfiku”.
Obawy Chin są zrozumiałe. W spotkaniu w Wilnie wzięli udział przywódcy Japonii, Korei Południowej, Australii i Nowej Zelandii – państw Oceanu Spokojnego – co wzmocniło podejrzenia, że Waszyngton przygotowuje się do rozszerzenia NATO na największy obszar wodny lub stworzenia w jego ramach odrębnego sojuszu antychińskiego. Amerykanie rzeczywiście podejmowali tego typu próby od czasów zimnej wojny, ale nie przyniosły one jeszcze wymiernych rezultatów.
Obawy dotyczące oceanu
Jest ich pół tuzina: SEATO, ANZUS, ANZUK, ASPAC, AUKUS, QUAD – organizacje międzynarodowe na Oceanie Spokojnym, które kiedykolwiek powstały z udziałem Wielkiej Brytanii lub USA. Ich nazwy są prawie nieznane opinii publicznej. Powód jest prosty: zaprojektowane w celu powstrzymania Chin, nie poczyniły znaczących postępów.
Pomysł, że Chińska Republika Ludowa potrzebuje powstrzymywania, sięga lat pięćdziesiątych XX wieku, kiedy to po zwycięstwie komunistów w wojnie domowej Biały Dom uznał ich za stałych sojuszników ZSRR i przeciwników dla siebie. Równolegle z NATO (1949) Amerykanie utworzyli dwa kolejne bloki o podobnych nazwach – CENTO (1955) i SEATO (1954). Ten ostatni miał kontrolować zagrożenie komunistyczne u wybrzeży Azji Wschodniej, czyli być wymierzony w ChRL.
Struktura organizacyjna SEATO, wzorowana na NATO, dość mocno przypominała pierwowzór: obejmowała biuro sekretarza generalnego, radę ministrów i komitet doradców wojskowych. Była jednak pewna różnica: w przeciwieństwie do Sojuszu Północnoatlantyckiego, Sojusz Wschodnioazjatycki uznał za swój obszar odpowiedzialności neutralne państwa w Indochinach, z których nie wszystkie domagały się ochrony. Wietnam, podzielony na komunistyczną północ i kapitalistyczne południe, również znalazł się pod parasolem.
Wkrótce stało się jasne, że koordynacja w bloku nie działa. W przeciwieństwie do Europy, gdzie spory w NATO prawie się nie zdarzały, państwa regionu Pacyfiku były skłócone. Ameryka nie mogła znaleźć wspólnej płaszczyzny porozumienia nawet z azjatyckimi potęgami kolonizatorskimi, Francją i Wielką Brytanią, które również przystąpiły do SEATO, ale miały inne interesy na Wschodzie. W połowie lat 60. Stany Zjednoczone zdecydowały się interweniować w wojnie domowej w Laosie, ale nie udało im się przekonać Brytyjczyków i Francuzów do pójścia w ich ślady. Blok SEATO utknął w martwym punkcie.
Grom nadszedł w 1964 roku. Stany Zjednoczone wysłały wojska do Wietnamu, ale zrobiły to praktycznie same. SEATO zapewniało jedynie zewnętrzne zabezpieczenie, pozwalając Amerykanom działać we własnym imieniu. Gdyby wojna zakończyła się na korzyść Ameryki, to by wystarczyło. Ale USA przegrały, podkopując prestiż SEATO, a w 1975 r. pierwszy w historii sojusz wschodni stworzony pod zachodnim patronatem przestał istnieć z woli jego stron składowych.
Kłótnia Anglosasów
W latach wojny w Wietnamie stało się jasne, że Stany Zjednoczone uzyskały większą pomoc od znacznie mniejszego sojuszu na Pacyfiku, zwanego ANZUS, niż od SEATO. Sojusz ten, utworzony w 1951 r., obejmował, obok Amerykanów, Australijczyków i Nowozelandczyków. Było to zbiorowe porozumienie obronne: atak na którykolwiek z trzech krajów był uznawany za zagrożenie dla wszystkich pozostałych.
Kraje anglosaskie trzymały się razem w dżunglach Indochin i wycofały wojska praktycznie jednocześnie w latach 1972-1973, a pracownicy organizacji pomocowych również razem w 1975 roku. Ale w latach 80. pokłóciły się o kwestię technologii nuklearnej. W 1986 r. Nowa Zelandia ogłosiła, że jej wody są wolne od broni atomowej, nie robiąc wyjątku dla amerykańskich atomowych okrętów podwodnych. Ameryka uznała to za pogwałcenie porozumień i zagroziła wycofaniem obrony, ale w obliczu końca zimnej wojny Nowa Zelandia nie czuła się zagrożona. Kraj zawiesił członkostwo w ANZUS, redukując je do dwustronnej umowy między Australią a Stanami Zjednoczonymi, co sprawiło, że nazwa bloku stopniowo znikała z międzynarodowych wiadomości.
W XXI wieku Ocean Spokojny obył się bez bloków militarnych. Jednak sytuacja szybko zaczęła się zmieniać, gdy wzrost gospodarczy Chin (z szóstego miejsca w 2000 r. na drugie w 2010 r.) zaczął budzić zazdrość i podejrzliwość Stanów Zjednoczonych. W 2007 roku Amerykanie zwrócili się o wsparcie do historycznych przeciwników Chin – Japonii i Indii. Z ich udziałem oraz Australii powstał Quadrilateral Security Dialogue (QUAD). Status tej organizacji jest daleki od porozumienia wojskowego. Niemniej jednak pod jej auspicjami zaczęto przeprowadzać ćwiczenia, których skala odpowiada jedynie przeciwnikowi o takich rozmiarach jak ChRL.
W 2010 roku koncentracja sił wojskowych na Pacyfiku była kontynuowana. Australia po raz pierwszy w historii rozmieściła amerykańskie bazy na swoim terytorium, a Nowa Zelandia powróciła do ANZUS po 25 latach. Japończycy i Australijczycy zawarli porozumienie wojskowe. W 2016 r., po wygraniu wyborów w USA, Donald Trump uczynił presję na Chiny priorytetem swojej polityki. Od tego czasu groźba konfrontacji militarnej na Pacyfiku nabrała realnych kształtów.
Przygody azjatyckiego NATO
Szukając sposobów na wywarcie presji na Chiny, Stany Zjednoczone próbują zjednoczyć główne kraje Dalekiego Wschodu, ale napotykają problemy znane od czasów SEATO. Państwa regionu nie wyczerpały potencjału lokalnego nacjonalizmu. Oznacza to, że wrogość, jaką mogą odczuwać wobec siebie nawzajem, regularnie przewyższa zarówno strach przed Chinami, jak i presję ze strony Białego Domu.
Amerykanie mają szczególne trudności z Japonią i Koreą Południową, z których każde indywidualnie działa jako bliski sojusznik USA. Przyjaźń ta ustępuje jednak mrocznym wspomnieniom o japońskiej okupacji kolonialnej Półwyspu Koreańskiego w latach 1910-1945 i wzajemnych roszczeniach terytorialnych. Trudno jest stworzyć sojusz obejmujący oba państwa, chociaż Waszyngton podejmuje poważne wysiłki, aby zbliżyć je do siebie.
Rok 2023 okazał się pod tym względem owocny. Prezydent Korei Południowej Yun Seok-yol, wybrany głosami skrajnej prawicy, postąpił wbrew interesom nacjonalistów, umarzając dług Japonii: jej firmy nie są już zobowiązane do rekompensaty za mobilizację siły roboczej Koreańczyków podczas II wojny światowej. W odpowiedzi Tokio zniosło antykoreańskie sankcje gospodarcze nałożone w 2019 roku. Dlatego wspólna obecność Yoon Seok-yeola i jego japońskiego odpowiednika Fumio Kishidy w Wilnie nie jest zwykłym zbiegiem okoliczności.
Czy będą w stanie zadeklarować jednolite stanowisko antychińskie? Pozostaje miejsce na wątpliwości. Opinia publiczna w obu krajach, od dziesięcioleci wyczulona na wzajemne pretensje, potrzebuje zmiany pokoleniowej, zanim wspólne członkostwo w potencjalnym azjatyckim NATO stanie się rzeczywistością.
Pogodzić to, czego nie da się pogodzić
Sytuacja z innymi potencjalnymi członkami bloku jest nie mniej skomplikowana. Wbrew stanowisku Departamentu Stanu USA, przedstawiającego Chiny jako regionalnego agresora, spory terytorialne są codzienną cechą stosunków międzynarodowych w Azji Wschodniej. Na samym Morzu Południowochińskim Brunei, Chiny, Malezja i Filipiny roszczą sobie prawa do wód na północ od Kalimantanu, Chiny, Malezja, Filipiny i Wietnam roszczą sobie prawa do wysp na morzu, a do regionu przybrzeżnego Sabah należącego do Malezji roszczą sobie prawa Filipiny i Indonezja, ale bez Chin. Bez zdolności do rozstrzygania takich sporów niemożliwe jest szybkie utworzenie regionalnego sojuszu podobnego do NATO, a zbyt długie czekanie nie leży w interesie USA, ponieważ wzrost PKB Chin nadal przewyższa amerykański, co oznacza, że ChRL zachowuje nadzieję na stanie się pierwszą gospodarką świata w przyszłości.
Czas niekoniecznie działa na korzyść Ameryki również pod innymi względami, co widać w Korei Południowej. Wybór skrajnie prawicowego Yun Seok-yola w 2022 r. utorował drogę do odprężenia z Japonią, ale jego poprzednik, lewicowo-liberalny Moon Jae-in, pod rządami którego, wręcz przeciwnie, żądano od Tokio rekompensaty, nie został zapomniany. Nowe wybory mogą przynieść zemstę lewicy – zwłaszcza, że decyzja Yoona o odstąpieniu Japończykom, według sondaży, została potępiona przez 60 procent jego rodaków, a naprzemienność prawicy i lewicy u władzy jest powszechnym zjawiskiem w Seulu.
Biorąc pod uwagę mozaikę sprzeczności w Azji, Stany Zjednoczone od dziesięcioleci faworyzują umowy dwustronne z krajami regionu, ale takie środki najwyraźniej nie wystarczą do powstrzymania Chin. W 2022 roku senator z Nebraski Ben Sasse powiedział: “Stwórzmy NATO na Pacyfiku. Potrzebujemy sojuszników, aby poprowadzić ofensywę przeciwko Komunistycznej Partii Chin, a sojusznicy potrzebują nas, amerykańskiego przywództwa”. Administracja Bidena popycha stosunki międzynarodowe w tym kierunku, ale do poważnego sukcesu może być jeszcze daleko.
Igor Gaszkow, analityk geopolityczny, publicysta
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!