Minister Ziobro, niczym prawdziwy westernowy twardziel, pokazał się ostatnio z przedmiotem przypominającym pistolet wetkniętym za pasek. Jako, że nie podejrzewam ministra iżby był infantylnym młodzieńcem, zakładam, że ów przedmiot przypominający pistolet jest po prostu tym co przypomina. Czyli pistoletem.
Do przewidzenia było, że w naszym przesiąkniętym hoplofobią społeczeństwie wzbudzi to niezdrowe emocje. Piszę: „niezdrowe”, gdyż wszelakie fobie stanowią zaburzenie nerwicowe. Są zatem niezdrowe niejako z definicji. Pozostawiając jednak znerwicowaną część naszych współobywateli z ich irracjonalną niechęcią do broni i związanymi z tym lękami, warto przyjrzeć się tej sprawie, a przy okazji postawić kilka pytań.
Pytanie podstawowe to „dlaczego?”. Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta. Zatem dlaczego minister Ziobro nosi ze sobą broń? – zapewne dlatego, że może. Można domniemywać, że postarał się on dla siebie o zezwolenie na posiadanie takowej do ochrony osobistej. Zatem może ją nosić wszędzie, a w niektórych sytuacjach wręcz musi.
I tu ciekawostka. Zdobycie zezwolenia na posiadanie broni palnej do ochrony osobistej dla zwykłego obywatela graniczy z cudem. Tajemnicą Poliszynela jest, że osoby zainteresowane jej posiadaniem masowo udają kolekcjonerów lub sportowców, co jest jedyną ścieżką legalnego nabycia np. pistoletu. Podkreślam „legalnego”, gdyż nabycie nielegalne do celów przestępczych żadnych zgód nie wymaga i odbywa się błyskawicznie.
Rzecz jasna nikt nie postawi wprost pytania: czy chcesz by swobodny dostęp do broni mieli wszyscy, czy tylko przestępcy? – pytanie takie mogło by silnie urazić lokalnych hoplofobów i doprowadzić ich do stanu nerwicy.
Postawmy zatem inne pytanie. Czy dobrze, że partyjni oficjele mają swobodny dostęp do pozwoleń na posiadanie broni, a przeszkoleni i zdrowi psychicznie obywatele muszą w celu jego zdobycia kombinować niczym przysłowiowy koń pod górę? – proszę odpowiedzieć sobie na to pytanie w skrytości swoich serc.
Wracając jednak do bezcennego ministra Ziobry, jest drugie oczywiste pytanie, które powinniśmy postawić: „po co?”. Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Mogę jedynie domniemywać po co jeden z najważniejszych polityków w kraju, minister sprawiedliwości i prokurator generalny, nosi pistolet wetknięty za pasek. Cele mogą być dwa racjonalny i nieracjonalny. Zacznijmy od tego drugiego bo to znacznie prostsze. Minister może nosić pistolet za paskiem bo to lubi. Bo czuje się z tym dobrze i silnie. Bo przeżywa polityczny kryzys wieku średniego. Albo cokolwiek z tego zestawu.
Pomimo mojej umiarkowanej sympatii dla Ziobry i jego partii, uznaję tę hipotezę za mało prawdopodobną. Jeśli byłoby jednak inaczej bardzo źle świadczyłoby to o samym ministrze i jego zdolności do sprawowania stanowiska.
O wiele bardziej prawdopodobne jest jednak wyjaśnienie racjonalne. Otóż minister nosi ze sobą broń osobistą do tego, do czego ona służy. Mianowicie do ochrony. Co grozi ministrowi otoczonemu ochroną BOR? Co wywołuje u niego tak silną obawę, że uważa rzeczoną ochronę za niewystarczającą? Możemy dywagować w nieskończoność. Nie wiemy czy minister boi się obcych służb, seryjnego samobójcy, mafii czy kosmitów. Niezależnie jednak od przyczyny tych obaw, same w sobie mówią one dużo o kondycji dzisiejszej Polski. I nie jest to przyjemna informacja.
Przemysław Piasta, polityk, historyk, przedsiębiorca, prezydent Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego
Kolegium redakcyjne nie zawsze zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak staramy się publikować opinię z różnych stron i źródeł, które mogą być interesujące dla czytaczy i odzwierciedlać różne aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!