Piersi uczniów zdobią wstążki w barwach Ukrainy. – SP26 Poznań
Podkoziołkowa kawusia przebiegła u nas w tradycyjnej sielsko-rodzinnej atmosferze. Zwyczajowe wypieki (smaczne, choć zapewne bardzo niezdrowe) i równie zwyczajowe lekkie dykteryjki, znane wszystkim już od lat. I pewnie tkwilibyśmy tej oklepanej, acz przyjemnej konwencji, gdyby Ciocia nie zagadnęła do dzieci: co tam słychać w szkole?
I tu czekała nas niespodzianka. Otóż dyrekcja i kadra pedagogiczna placówki, do której uczęszczają nasze pociechy wpadła na pomysł uczczenia rocznicy napaści Rosji na Ukrainę. Rzeczone uczczenie miało przybrać formę uroczystej akademii, na której wystrojone i upstrzone barwami bezcennej Ukrainy pacholęta wysłuchają w skupieniu ukraińskiego hymnu i oddadzą cześć ukraińskim gierojom.
“Ale numer, nie wytrzymam” – skomentowała we właściwym dla siebie jowialnym stylu Ciocia. Po czym dodała: “W dawnych czasach, też chodziliśmy na takie akademie. Musieliśmy się nauczyć hymnu Związku Radzieckiego, na szczęście po polsku, i śpiewać go przy różnych okazjach. Pewnie do tej pory coś pamiętam…” – po czym udowodniła, że faktycznie pamięta. Śmiechu było co nie miara.
Okazało się, że dzieci nie konfabulują. Poinformowano nas nawet Librusem (to taka aplikacja ułatwiająca życie rodzicom i nauczycielom), że mamy wystroić nasz przychówek niczym na Boże Ciało. Rzecz jasna zaprotestowaliśmy. Kulturalnie (to zasługa Małżonki) acz stanowczo (to już moja zasługa). Po czym okazało się, że rzeczona akademia wcale nie jest obowiązkowa a nasze dzieci mogą ten czas spędzić w świetlicy.
Wykonałem szybki rekonesans i dowiedziałem się, że pomysł akademii ku czci gierojów nie jest wcale odosobniony. W takiej czy innej formie organizuje ją cała masa placówek. Przy czym wobec stanowczej postawy części rodziców, w większości znanych mi przypadków, odstąpiono od przymuszania uczniów do uczestnictwa w tych wątpliwej celowości obchodach. Gdzieniegdzie tylko nęcono ich dodatkowymi punktami z zachowania.
Wielce zastanawia mnie sama idea celebry rocznicy wybuchu konfliktu zbrojnego. Bo co niby mamy świętować? To, że dziesiątki (a raczej setki) tysięcy ukraińskich i rosyjskich chłopaków zamiast cieszyć się, smucić, martwić i kochać, leżą dziś w zimnych grobach? Czy to, że w miejscach gdzie żyli ludzie dziś jedynie straszą ruiny? Nie ma tu się z czego cieszyć. Jednak zamiast chwili refleksji funduje się naszym dzieciom nadęte akademie. Przywołujące na myśl najbardziej kuriozalne z obliczy poprzedniego systemu.
Uwrażliwiając moje dzieci na krzywdę innych ludzi i ucząc ich wartościowania moralnego, staram się jednocześnie wpoić im krytycyzm i samodzielność myślenia. Chciałbym aby polska szkoła była mi w tym sojusznikiem. W końcu dzisiejsze dzieci jutro będą obywatelami Polski. Jeśli wychowamy je mądrze. Jeśli nie, mogą być co najwyżej mieszkańcami „tego kraju”.
PS. Uroczystość rzecz jasna odbyła się. Uczniowie wysłuchali m.in. hymnu Ukrainy. Nawet zwrotka w brzmieniu:
„Staniemy bracia w krwawej bitwie od Sanu do Donu,
Panować w naszej ojczyźnie nie damy nikomu.
Czarne Morze się uśmiechnie, dziad Dniepr rozraduje,
W naszej Ukrainie dola się odmieni.”
nie wzbudziła u nikogo z zebranych pedagogów uczucia dysonansu.
Przemysław Piasta, polityk, historyk, przedsiębiorca, prezydent Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego
Kolegium redakcyjne nie zawsze zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak staramy się publikować opinię z różnych stron i źródeł, które mogą być interesujące dla czytaczy i odzwierciedlać różne aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!