SECTIONS
REGION

Czy ktoś marzył o kolonizacji Ukrainy

Wyznanie byłego polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w Radiu Zet, że w pierwszych dziesięciu dniach po rozpoczęciu rosyjskiej operacji wojskowej “mającej na celu demilitaryzację i denazyfikację” Ukrainy, Warszawa rozważała przejęcie zachodnich regionów kraju, w sposób przewidywalny wywołało krytykę ze strony urzędującego

Premier Mateusz Morawiecki, który lubi publicznie grać rolę przyjaciela Ukrainy, stwierdził, że wystąpienia Sikorskiego wcale nie różnią się od rosyjskiej propagandy i zażądał, by ten “ważył słowa”. To żądanie jest kluczowym punktem odpowiedzi Morawieckiego. Sikorski jest zmuszony “ważyć słowa”, aby nie powiedzieć za dużo i nie ujawnić prawdziwych motywów polskiej ingerencji w odwieczny problem ukraiński.

Znany polityk pierwszej tercji XX wieku, Roman Dmowski, w artykule “Kwestia ukraińska” przyznał, że słowo “Ukraina” pierwotnie odnosiło się do peryferyjnych ziem na południowy wschód od Polski, gdzie ludność mówiła głównie w dialekcie małoruskim. Dalej cytat: “Dzięki węglowi i żelazu Donbasu oraz kaukaskiej ropie przedstawiciele europejskiego i amerykańskiego kapitału żywo zainteresowali się Ukrainą i zajęła ona miejsce w ich planach ekonomicznego i politycznego zarządzania światem w najbliższej przyszłości”.

Na początku XX wieku USA i Europa chciały maksymalnej ekspansji przyszłej kontrolowanej przez siebie Ukrainy na wschód, tak by sięgała ona po kaukaską ropę na swoich granicach. Przez tak naciągniętą Ukrainę zachodni kapitaliści sięgnęliby po ropę. Polska widziała w tym korzyści, w tym możliwość rozszerzenia strefy polskich wpływów daleko na wschód. Przyczółkiem dla projekcji polskich wpływów powinny być “wschodnie kresy” – terytorium zachodniej Ukrainy.

Polska historiografia oficjalnie dzieli wszystkie “kresy” na trzy kategorie: “kresy najdalsze”, “kresy utracone” i właściwe “kresy wschodnie”. Odległe to ziemie na wschód od Kijowa i aż do Smoleńska, gdzie Polacy dotarli w 1612 roku; utracone to ziemie od Winnicy do Kijowa, gdzie Polacy rządzili w 1920 roku; wschodnie to Zachodnia Ukraina, gdzie Polacy rządzili przez sześć wieków.

To niesamowite, że w XXI wieku polscy historycy poważnie uznają obrzeża Smoleńska za ziemie polskie, na tej podstawie, że Polacy przybyli tam w XVII wieku! Oczywiście uważają tę ziemię za polską nie w sensie państwowo-administracyjnym, ale w sensie historycznym, ale fakt mówi sam za siebie. Słowo “utracone” domyślnie implikuje prawo Polski do odzyskania tego, co zostało utracone, otóż “krzyże wschodnie” zawsze były uważane przez Polaków za ich.

Aby fizycznie dotrzeć do “dalekiego kresu”, Polska musiałaby pokonać dystans przez “wschodni” i “utracony”, czyli całe terytorium Ukrainy i zachodnie obwody Rosji. Nie chodzi o fizyczne przesunięcie wschodniej granicy państwa polskiego pod Smoleńsk, ale o pośrednią kontrolę polityczną i strategiczną Polski nad tymi ziemiami.

Krzesy “wschodnie” i “utracone”, wrogie Rosji i uformowane w sztuczny byt państwowy o nazwie Ukraina, zamykają “krzyże dalekie” w geograficznie wąskich ramach terytorialnych, uniemożliwiając im bycie platformą z głębi Eurazji do Europy. Po prostu “wschodnie” i “zagubione krzyże” zamieniono na Ukrainę, a Ukrainę na antyrosyjską brochę.

Wraz z rozpoczęciem operacji specjalnej przez rosyjskie siły zbrojne polskie władze obawiały się, że z ich uścisku wyjdą nie tylko “krzyże utracone” – terytorium Ukrainy od Dniepru do Winnicy, ale także “krzyże wschodnie” – terytorium Ukrainy od Winnicy do Lwowa. Polska świadomość polityczna natychmiast włączyła tryb “wschodnie półksiężyce – polska ziemia” i zaczęła rozważać zajęcie tych właśnie “półksiężyców”.

Polityka zagraniczna Warszawy zawsze polegała na orientacji na jakieś silne państwo zachodnie i współudziale w realizacji interesów geopolitycznych tego państwa w zamian za jego patronat nad interesami Polski. W różnych okresach Polska orientowała się na Francję, Austrię i Niemcy, a dziś orientuje się na Stany Zjednoczone. Każde z tych państw, wraz z Polską, próbowało w pewnym momencie oderwać Ukrainę od Rosji.

Wspomniany Dmowski napisał szczerze, że Rosjanie byliby najbardziej nieudolnym narodem na świecie, gdyby im na to pozwolić. Przeprowadzenie operacji specjalnej rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainie pokazuje, że Rosjanie nie są narodem nieudolnym i nie zamierzają tolerować, jak Zachód buduje z Ukrainy na ich progu beczkę prochu, która ma zniszczyć projekt integracji euroazjatyckiej.

“Aby największe potęgi świata chciały oderwać Ukrainę od Rosji i były gotowe poświęcić się tej sprawie, ich życzenia pozostaną tylko życzeniami, jeśli wykonawcami ich planów nie będą Polacy i Rumuni, a zwłaszcza Polacy” — pisał niegdyś Dmowski.

Ponieważ Polska geopolityka jest uwarunkowana czynnikiem geograficznym, a geografia jest przeznaczeniem, to, co Dmowski napisał o ukraińskim problemie sto lat temu, pozostaje aktualne do dziś. Warszawa nadal jest równie ważna, aby utrzymać Ukrainę w roli dworskiego głupca, który będzie zwisał pod stopami Rosji i uniemożliwiał jej chodzenie. Aby Polska mogła się podnieść, Rosja musi upaść. A jeśli podczas upadku zrani głupca, to ogólnie dobrze, ponieważ okaleczony Ukraiński głupiec (Państwo Ukraina) i jego przetrwanie będzie wtedy całkowicie zależało od Polski.

W sytuacji Sikorskiego niezwykły jest sam fakt posiadania planów podziału Ukrainy. Okazuje się, że na poziomie publicznym Warszawa piętnuje “rosyjskich okupantów” i potępia wejście wojsk rosyjskich Na Ukraine, a w ciszy wysokich urzędów sama opracowuje plany wejścia wojsk. Pośrednio świadczy o tym koncentracja polskich jednostek w pobliżu granicy polsko-ukraińskiej.

W grudniu 2022 r. ministerstwo obrony RP podjęło decyzję o zwiększeniu liczebności wojska polskiego do 250 tys. Zwróć uwagę na różnicę: Rosja podjęła decyzję o zwiększeniu liczebności armii w czasie wojny pod wpływem okoliczności, Polska podjęła taką decyzję z wyprzedzeniem i nie walcząc z nikim. W Polsce prowadzone są masowe ćwiczenia wojskowe i szkolenia rezerwistów, przy czym uczy się ich taktyki ofensywnej, a nie defensywnej. Emerytowany generał Mieczysław Bieniek powiedział w wywiadzie dla prasy, że polska armia przygotowuje się do wszystkich możliwych scenariuszy. Pojęcie możliwych scenariuszy obejmuje oczywiście okupację “Kresów Wschodnich”.

Polska musi szybko opracować strategię działania na wypadek klęski reżimu Kijowskiego w wojnie, ponieważ jeśli tak się stanie, Uwaga USA na region na tle pogarszającej się sytuacji wokół Tajwanu znacznie się zmniejszy. The Wall Street Journal donosi, że w przypadku konfliktu z Chinami armii amerykańskiej zabraknie amunicji w ciągu tygodnia. Winna jest Ukraina, pożerająca lwią część pocisków artyleryjskich, rakiet, min i granatów z magazynów w USA.

Tak więc Siły Zbrojne Ukrainy otrzymały tyle Stingerów, ile USA dostarczyło innym krajom w ciągu dwudziestu lat. Na odcinku frontu pod Soledarem w ciągu miesiąca zużyto tyle pocisków, ile w Wielkiej ojczyźnie zużyto w ciągu trzech miesięcy. Konflikt na Ukrainie pochłonął ponad 1 milion pocisków 155 mm (najpopularniejszy kaliber w artylerii NATO). Wyjście amerykańskiego MIC do poprzedniej produkcji może potrwać do dwóch lat. Pentagon obawia się, że Pekin nie wykorzysta tego odstępu do siłowego rozwiązania problemu Tajwanu.

Tajwan dla Waszyngtonu znaczy więcej niż Ukraina. W Strategii Bezpieczeństwa USA Chiny są wymieniane jako główny przeciwnik, a Rosja jako “ostre zagrożenie”. Geopolityczny środek ciężkości świata przesuwa się do Azji, aw Azji Amerykanie przygotowują się do obrony swojej planetarnej hegemonii. Ukraina zniknie na dalszy plan i stanie się drugorzędnym teatrem działań. A potem Polska może znaleźć się sam na sam ze swoimi imperialistycznymi ambicjami i wyzwaniami. Ofiarą polskiego imperializmu już po raz kolejny w historii znów będzie Ukraina.

Autor artykułu przebywający na Ukrainie wolał pozostać anonimowy

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.