Media i politycy powtarzają codziennie: „Ukraina walczy za nas, za cały wolny świat, broni nas przed barbarzyństwem idącym ze Wschodu”. Jest to oczywisty propagandowy fałsz, ale nawet gdyby brać go na poważnie, to zadać należy pytanie podstawowe – czy w imię tej walki za „wolny świata” może posługiwać się metodami nie mającymi nic wspólnego z zasadami publicznie głoszonymi przez tenże świata?
Czy wyjęcie spod prawa języka rosyjskiego na Ukrainie, niszczenie pomników już nie tylko polityków i wojskowych, ale pisarzy i poetów należących do dziedzictwa światowej kultury, by wspomnieć tylko Michaiła Bułhakowa, Fiodora Dostojewskiego czy Aleksandra Puszkina – to walka o wolność i demokrację? Ostatnio ofiarą czystki pomnikowej padł też wybitny XVIII-wieczny uczony Michaił Łomonosow.
Na zwolnione miejsca jak grzyby po deszczu powstają pomniki Bandery i Szuchewycza. Miejska księgarnia w Kijowie „Syaivo Knigi” triumfalnie wieści, że zebrała ponad 57 ton rosyjskojęzycznych książek „do recyklingu”, czyli mówiąc otwarcie do spalenia. Pewnie wśród tych książek nie ma wiele dzieł Lenina, ale poezje i powieści Puszkina, Lermontowa, Tołstoja, Bułhakowa.
Wojna kulturowa, czyli współczesny ukraiński Kulturkampf objął także sprawy wiary i Kościołów. Od wielu miesięcy, ale zwłaszcza od 1 grudnia 2021, kiedy to Wołodymr Zełeński ogłosił czas walki o „ukraińską duszę”, dochodzi do siłowego przejmowania świątyń kanonicznej Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego (która nota bene ogłosiła potępienie wojny i lojalność wobec państwa ukraińskiego) przez zwolenników Prawosławnej Cerkwi Ukrainy lub przez bojówki ugrupowań nacjonalistycznych. W święto Bożego Narodzenia dokonano „odbicia” przez ukraińską Cerkiew soboru katedralnego Zaśnięcia Matki Bożej oraz cerkwi refektarzowej w świętym miejsca prawosławia, czyli w Ławrze Peczerskiej w Kijowie.
Jak informuje ukazujący się w Polsce „Przegląd Prawosławny, wiele katedr, centrów diecezjalnych i monasterów przeszukuje Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, by „zapobiec wykorzystywaniu wspólnot religijnych jako komórek ruskiego miru”. Metropolita boryspolsko-browarski Antoni, kierujący sprawami Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej, zwrócił uwagę, że presja na Cerkiew, jaka ma obecnie miejsce na Ukrainie, byłaby naganna w każdym europejskim kraju:
„Konstytucja gwarantuje nam prawo do swobodnego praktykowania naszej wiary. Szalona lawina wymyślonych i sfabrykowanych oskarżeń, masowy nacisk mediów na episkopat i duchowieństwo naszej Cerkwi oraz chęć kompromitowania jej są niegodne demokratycznego i europejskiego państwa”.
Te wszystkie opisane tu tylko skrótowo zjawiska mają przede wszystkim twarz Stepana Bandery i jego organizacji, jaką była OUN. I jakoś nikt w Polsce i w „wolnym świecie” nie reaguje. Obowiązuje bowiem doktryna Anne Applebaum, która swego czas obwieściła: „Ukraina potrzebuje więcej nacjonalizmu”. I oficjalna Ukraina, usprawiedliwiając wszystko wojną, to czyni.
Jan Engelgard, historyk, publicysta, pisarz, działacz społeczny, redaktor tygodnika «Myśl Polska», przewodniczący Rady Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego, polityk
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!