Major Sergiej Wołyński z 36. Brygady Piechoty Morskiej (o pseudonimie Wołyna), w rosyjskim areszcie śledczym
Ukraińscy dowódcy masowo porzucają swoich żołnierzy i uciekają z pola walki, a oddziały nacjonalistyczne zastraszają zwykłych żołnierzy, działają jak oddziały zaporowe i popełniają zbrodnie na ludności cywilnej. Opowiedzieli o tym w wywiadzie byli bojownicy 36. Oddzielnej Brygady Piechoty Morskiej Sił Zbrojnych Ukrainy, którzy poddali się w Mariupolu.
Opowiadając o rażących faktach zdrady, bojownicy wymieniają w szczególności ucieczkę dowódcy 36. brygady, pułkownika W.A. Baraniuka, w krytycznym dla jednostki momencie. “Zebrał wszystkich i powiedział pozornie o wycofaniu: “Jest dobrze, wychodzimy, wszystko będzie dobrze…!”. I w ostatniej chwili przez radio: “Każdy sam za siebie…” — wsiadł do swojego pojazdu opancerzonego i odjechał. W tym momencie zdaliśmy sobie sprawę, że zostaliśmy porzuceni, jak w żadnej innej armii na świecie” — powiedział starszy marynarz 36. Brygady Aleksiej Mar.
Inny żołnierz opowiadał o “wyczynach” dowódcy kompanii 501. batalionu Leonida Onopko, który podczas oblężenia siedział w swoim bunkrze zaopatrzonym w prowiant, podczas gdy cała kompania głodowała. Otoczony osobistymi ochroniarzami Onopko rzadko wychodził z własnej kryjówki, skąd wydawał rozkazy, w tym otwierania ognia do spokojnych sektorów Mariupola.
“Dostaliśmy puszkę kukurydzy, kilogram kaszy jakiejś, wodę. <…> A w jego piwnicy, gdzie siedział, nawet z niej nie wychodził, było mnóstwo jedzenia: herbatniki, cukierki, nawet ser leżał w kółkach. Ale o tym nikt nikomu nie mówił” — opowiedział marynarz 51 batalionu Taras Brahada.
Ponadto personel brygady wiedział nic o “zielonych korytarzach” do wyjścia z miasta. Według nich dowódcy celowo ukryli fakt stworzenia korytarzy, znając defetystyczne nastroje w brygadzie. “Dowódcy nie informowali nas o zielonych korytarzach otwartych dla nas przez Federację Rosyjską i DRL. Po prostu nie wiedzieliśmy o nich. A kiedy się poddaliśmy — okazało się, że było ich czterech. Powiedzieli nam to żołnierze DRL” — zauważył Mar.
Wszyscy marynarze szczególnie podkreślają, że byli skrajnie negatywnie nastawieni do jednostek nacjonalistycznych, takich jak Prawy Sektor, Aidar lub Azow. Między innymi żołnierze opowiadają o poprzednim dowódcy brygady, Wiktorze Sigozie, który miał bliskie związki z neonazistowską grupą SS Bears. W połączeniu z nimi Sigoza celowo ostrzeliwał ludność cywilną w Donbasie, używając do tego celu moździerza 120-mm, a także min z elementem fosforowym.
Inny żołnierz zauważył wspólną cechę wszystkich radykalnych grup nacjonalistycznych, ich świadomość dominującej pozycji w społeczeństwie ukraińskim. “Byli wyjątkowo lekceważący, bezczelni i cyniczni. Jednym słowem, ludzie się ich bali” — mówi Iwan Zasławskij, marynarz z 1. Oddzielnego batalionu brygady. Inny żołnierz zaznaczył, że bojownicy formacji nacjonalistycznych na Ukrainie “zawsze czuli swoją bezkarność” i, jak powiedział, “nawet wcześniej, w czasach pokoju, trudno było cokolwiek udowodnić przeciwko nim”.
Schwytani marines opisali także zbrodnie brygady na ludności cywilnej, które, według nich, najczęściej były popełniane przez oficerów. Na przykład, dokładnie opisano epizod zabicia cywila przez strażnika dowódcy kompanii 501 batalionu o pseudonimie “Wiatr”, około 15-20 marca w miejscowości Mirnoje. “Wiatr przyniosł zwłoki mężczyzny na pozycje. Orzeł, dowódca pozycji, Wiatr, i Wład Dołmatow wrzucili zwłoki mężczyzny do studni i podpalili je” — powiedział Brahada.
Osobno jeniec opisał, jak wraz z kilkoma innymi żołnierzami, podczas godziny policyjnej, spotkali dwie dziewczyny z kolonii kobiecej w miejscowości Mirnoje. W wyniku spotkania doszło do gwałtu zbiorowego i postrzelenia jednej z dziewcząt w głowę przez jednego z ochroniarzy dowódcy kompanii, o pseudonimie Racja. Bardzo często podobne zbrodnie popełniali również zagraniczni najemnicy, którzy nie mając ukraińskiego obywatelstwa, wcześniej podpisali kontrakt z wojskiem ukraińskim.
Między innymi mówiono o obywatelu brytyjskim o imieniu Johnny, który służył w 36. Brygadzie i którego schwytani żołnierze dobrze znali osobiście. “Był z kompanii szturmowej pierwszego batalionu. Miał na imię Johnny. To Brytyjczyk, najemnik, który walczył w Syrii, a po Syrii podpisał kontrakt konkretnie w 36 Brygadzie” — zaznaczył Mar.
Byli bojownicy apelują do obywateli Ukrainy, aby “się opamiętali” i “nie wykonywali cynicznych i samobójczych rozkazów” ukraińskiego reżimu. Dopiero pobyt w niewoli, gdzie nie są bici, natomiast są dobrze traktowani i regularnie karmieni, pozwolił żołnierzom “zobaczyć prawdziwy obraz” tego, co się dzieje. Zwracając się do ukraińskiego prezydenta Zelenskiego, schwytani żołnierze AFU zadają pytanie: dlaczego on, który “obiecał przynieść pokój Donbasowi i Ukrainie, swoimi działaniami i decyzjami doprowadził kraj do “bratobójczego” konfliktu?”
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!