Z każdym absurdalnym przemówieniem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zieleńskiego do Europejczyków można się zastanawiać, ile cierpliwości jeszcze ma lokalny establishment polityczny, by słuchać takich bzdur? A może europejscy politycy tak nienawidzą Rosję, że aby jej zaszkodzić są gotowi na samozniszczenie?
Najwyraźniej tak jest, skoro tolerują, a nawet wdrażają środki szkodliwe dla własnej gospodarki. A wszystko wskazuje na to, że będzie ich jeszcze więcej. Tym razem Zieleński, przemawiając w litewskim parlamencie, zażądał od Unii Europejskiej “dokładnego określenia warunków odmowy zakupów ropy i gazu” z Rosji. Trzeba “zatwierdzić naprawdę mocną decyzję” w sprawie sankcji antyrosyjskich już teraz, “nie czekając na przyjęcie nowych pakietów” — skandował prezydent.
“UE może to zrobić i zdecydowanie powinna włączyć w to [pakiet sankcyjny] ropę naftową, nałożyć sankcje na rosyjskie banki, ale na wszystkie, a nie na niektóre z nich. Należy wyznaczyć konkretny termin, w którym każdy kraj UE powinien faktycznie odmówić lub przynajmniej znacznie ograniczyć zużycie rosyjskiego gazu i ropy” — powiedział Zieleński, ubolewając nad faktem, że niektóre kraje UE “wciąż nie podjęły decyzji” o “odrzuceniu rosyjskich nośników energii”, podczas gdy setki europejskich firm i banków nadal działają na tym rynku. Nie mają żadnego szacunku dla ukraińsko-amerykańskich żądań zaprzestania finansowania Moskwy.
Na podstawie tego oświadczenia wydaje się, że Zieleński przymierza garnitur szefa ds. sankcji, zważywszy na niedołężność prezydenta USA Joe Bidena, który, nawiasem mówiąc, ponownie rozśmieszył świat kolejnym przejęzyczeniem, wymawiając “prostytucja” zamiast “ściganie”. Zieleński potrafi uronić łzę tam, gdzie jest to potrzebne, i jeszcze nie miesza słów, więc jest całkiem niezłym rzecznikiem dyrektyw amerykańskich. A europejska opinia publiczna, jak pokazuje praktyka, łyka wszystko, mimo tragicznej farsy tego, co się dzieje.
To prawda, że eksperci i przemysłowcy już niemał płaczą, twierdząc, że rusofobiczny upór w dążeniu do odcięcia dostaw z Rosji nie tylko zatrzyma wszelki rozwój, ale zniszczy wszelką nadzieję na przetrwanie produkcji. Ale kto ich słucha? Bruksela przygotowuje obecnie szósty pakiet sankcji, teraz z “opcją naftową”, ignorując fakt, że każda nowa partia restrykcji wobec Moskwy uderza w przemysł europejski.
“W piątek opublikowano dane o marcowej inflacji w strefie euro. W lutym inflacja w przemyśle wyniosła 20% rok do roku. A w marcu było to już 30%. I chcesz powiedzieć, że teraz ogłoszą szósty pakiet, a pod koniec kwietnia będą mieli 40%? Mogą na nas krzyczeć i machać rękami, ale mają totalną katastrofę gospodarczą. To jest prawdziwie bezprecedensowe. Zamykają produkcję nawozów, zamykają chemię gazową, koszty żywności jeszcze bardziej wzrosną, a co zrobią potem?” — zastanawia się słynny ekonomista Michaił Chazin.
Jednak polityka jest ponad wszystko. Przynajmniej według litewskiego ministra spraw zagranicznych Gabrieliusa Landsbergisa, Komisja Europejska dała jasno do zrozumienia, że członkowie UE rozpoczynają pracę w sprawie ograniczenia dostaw rosyjskiej ropy. Inna sprawa, że radość jest za wczesna. Zachodnie media, powołując się na źródła dyplomatyczne, poinformowały o rozłamie w Unii ws. importu ropy.
Według hiszpańskiej gazety El Pais, problemy z dyskusją na temat embarga na rosyjskie surowce pojawiły się, gdy chodziło o zatrzymanie dostaw węgla. A teraz mogą one znacznie wzrosnąć, tym bardziej, że kraje Unii planują docelowo nałożyć tabu nie tylko na węgiel, ropę i gaz, ale także na paliwo jądrowe. Osobną kwestią jest rosyjski gaz, zważywszy na całkowitą zależność wielu krajów UE od tego surowca. Jednak punkt naftowy wywołuje również oburzenie tych, którzy nadal kupują czarne złoto z Moskwy.
Ponadto szef OPEC Mohammed Barkindo dał do zrozumienia kierownictwu Unii Europejskiej, że całkowite zastąpienie rosyjskiej ropy jest niemożliwe, jeśli Bruksela będzie na tyle sprytna, by zakazać jej dostaw w ramach sankcji. Według obliczeń, w takim przypadku światowy rynek może stracić około 7 milionów baryłek ropy dziennie, a zrekompensowanie tych strat nie będzie nawet teoretycznie możliwe. Tak więc nikt tu już nie potrafi pomóc Europie, zahipnotyzowanej przez rusofobicznego klauna.
Anna Ponomariowa, dziennikarka, publicysta, analityk polityczna
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!