SECTIONS
REGION

Gaz za ruble: światowy zamach?

Rosja rzuciła wyzwanie dolarowi i euro. Prezydent Putin ogłosił, że rosyjskie surowce będą sprzedawane teraz za ruble. Zaczniemy od gazu ziemnego – powiedział. Czyli poszkodowana byłaby przede wszystkim Europa, gdzie większość transakcji odbywa się w euro. To wywołało globalną polityczną burzę.

Zanim jednak przeanalizujemy to dzisiejsze zamieszanie, przyjrzyjmy się fundamentom tego problemu. Ze zdziwieniem bowiem zauważyłem, że mimo iż piszę na łamach Kierunekchemia.pl od wielu wielu lat, nigdy nie opisałem tutaj fenomenu petrodolara. A to przecież podstawa światowego handlu, a także kamień węgielny dzisiejszego porządku światowego.

Na początek krótko i węzłowato, dlaczego petrodolar jest tak kluczową sprawą. To proste: w świecie, gdzie nie działa parytet złota, w handlu międzynarodowym powstają potężne nadwyżki. Przy wzroście wymiany towarowej powstaje popyt na walutę obsługującą tę wymianę. Państwo emitujące ją może jej dostarczać na rynki światowe, a w zamian otrzymywać realne dobra. To powoduje, że uzyskuje ono z posiadania takiej waluty potężny przywilej.

Według niektórych jest to nadmierny, wręcz „bezwstydny”, przywilej („exorbitant privilège” według Valéry Giscard d’Estaing). Na nim zbudowano „asymetryczny system finansowy”, gdzie inne gospodarki dokładają się do amerykańskiego poziomu życia i subsydiują amerykańskie koncerny międzynarodowe. Przy okazji kilku sojuszników też na tym zarabia, głównie Europa.

Ameryka cieszy się tym przywilejem wobec reszty świata od czasu, gdy zamknięto tzw. „złote okno”. Prezydent Nixon 15 sierpnia 1971 r. zakończył wymienialność dolara na złoto, co było ogłoszeniem faktycznej niewypłacalności Ameryki i wypowiedzeniem układu z Bretton Woods. Dolar stał się pieniądzem fiducjarnym (fiat currency), którego wartość była oparta na sile USA, a nie na pokryciu w wartościach materialnych takich jak choćby złoto.

Tym, którzy zgromadzili w dolarze rezerwy, Biały Dom złożył wtedy propozycję nie do odrzucenia – wprowadził 10-procentowe cła, chroniące amerykański rynek przed konkurencją światową oraz osłabienia ich walut wobec dolara. W grudniu 1971 grupa G-10, najbardziej uprzemysłowionych państw świata, zgodziła się na takie właśnie warunki. Ten tzw. „Smithsonian Agreement” został przez Richarda Nixona określony jako „największe porozumienie monetarne w historii świata”.

Podstawą, na której zbudowano nowe fundamenty światowego ładu gospodarczego była ropa naftowa, najbardziej powszechny towar w globalnym handlu. Jej eksporterzy zaczęli w nowym systemie zarabiać wręcz niewiarygodnie wielkie pieniądze. Ogromna część tych pieniędzy przypada krajom Półwyspu Arabskiego, o niewielkiej liczbie ludności i potężnych zasobach ropy czy gazu. Później dołączyły do do tego grona Rosja i Norwegia. Jednak nie byli oni w stanie ich zagospodarować.

Natomiast importerzy (USA, Europa, Japonia) – ogromną dziurę w bilansie handlowym, a w efekcie odpływ środków finansowych ze swoich gospodarek. Stworzono więc mechanizm recyklingu, czyli odzyskiwania środków wydanych na ropę przez kraje zachodnie. W 1974 r. oficjalnie na gruncie międzynarodowym powstał mechanizm „wtórnego przerobu petrodolarów” (petrodollar recycling).

Polegał on na umieszczaniu na zachodnich rynkach finansowych dochodów z eksportu ropy nie wykorzystanych w lokalnej gospodarce. Mechanizm ten przynosi wiele korzyści bogatym krajom — eksporterzy ropy finansują zachodnie deficyty handlowe, pożyczając swoje dochody na potrzeby konsumentów Zachodu. Pieniądze wydane na zakup surowca pozostają w ich gestii, choć już nie jako środki własne, ale jako lokaty w ich bankach.

Te inwestycje podnoszą ceny akcji, obligacji, rośnie wartość rynków kapitałowych, a na dodatek obniżane są koszty kredytu dla krajów uprzemysłowionych. Taki mechanizm napędza gospodarkę poprzez kredytowanie konsumpcji, czyli podniesienie, a co najmniej podtrzymanie, poziomu dobrobytu w krajach zachodnich. Przynosi on także bezpośrednie zyski z zarządzania złożonymi w bankach pieniędzmi.

Nie do pogardzenia są także korzyści polityczne, jakie odnosi Zachód. Lokując tam swoje bogactwa, kraje OPEC i inne państwa dały mu do ręki mocne środki nacisku, czasami szantażu, a niekiedy wręcz narzędzie wymierzenia kary, gdyby podjęły działania nie akceptowane przez Zachód. Środki umieszczone w bankach mogą być bardzo łatwo zablokowane lub przejęte. Doświadczyła tego Libia w 2011 roku, gdy inwestycje finansowe w zachodnich instytucjach zostały objęte sankcjami i zablokowane przez państwa zachodnie. Podobny dzisiaj jest los naftowego majątku Iranu czy Wenezueli, ulokowane w zachodnich instytucjach finansowych. Dzisiaj taki los spotkał Rosję.

Ale wcześniej należało ustalić, kto będzie odnosił te korzyści. Fundamentalnym wydarzeniem był tu tzw. „Saudyjski układ”. W negocjacje nad porozumieniem z eksporterami ropy, w jakiej walucie będzie się odbywał handel, były zaangażowane państwa uprzemysłowionego Zachodu, próbujące wypracować wspólne reguły.

Jednak siła Ameryki była na tyle duża, że prowadziła ona własną politykę, odmienną od ustalonej z sojusznikami, którym obiecano, że wspólne uzgodnienia nie będą podważane umowami bilateralnymi. Pomimo tych gwarancji, w latach 1972-1974 ówczesny sekretarz stanu, Henry Kissinger, zawarł szereg umów z królewskim rodem Saudów, częściowo zapisanych w ogólnych sformułowaniach dwustronnej komisji, tzw. US — Saudi Arabian Joint Economic Commission (JEC). Wiele z tych uzgodnień do dzisiaj pozostaje jednak utajnione.

Arabia Saudyjska zobowiązywała się do sprzedaży ropy naftowej wyłącznie za dolary, a dzięki jej dominującej pozycji zostało to także przyjęte przez inne kraje OPEC. Dynastia Saudów zyskała w zamian polityczny parasol Ameryki, pomoc techniczną i wojskową, gwarantujące obronę przed zagrożeniami zewnętrznymi i wspierające jej dominującą rolę w regionie Bliskiego Wschodu. Tak właśnie powstał petrodolar – fundament dzisiejszego światowego porządku.

Zanim dowiemy się, jak Rosja myśli sobie z tym wyzwaniem poradzić, warto przeczytać, jak to kilka lat temu Europa rzuciła wyzwanie dolarowi. Jak to z Brukselą bywa, słabo jej poszło z realizacją tych ambitnych zamierzeń. Zobaczymy, jak będzie z Rosją.

Andrzej Szczęśniak, specjalista ds. energetyki, zwłaszcza bezpieczeństwa energetycznego, ekonomista, publicysta polityczny i naukowo-popularny, redaktor naczelny portalu Kierunek Chemia, przedsiębiorca

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.

Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!