SECTIONS
REGION

“Wielki Turan” Erdogana przeciwko światu wielobiegunowemu

Devlet Bahceli i Recep Tayyip Erdogan z “mapą świata turkijskiego”

Zachód wykorzystuje Turcję, popychając ją do ekspansji na wschód. M. in. ostatnie tragiczne wydarzenia w Kazachstanie miały w swoim podłożu bardzo ważny czynnik, który często był ignorowany przez oficjalne media. Mówię o ekspansjonistycznej tureckiej polityce zagranicznej, która obejmuje postradzieckie republiki Zakaukazia i Azji Środkowej zamieszkane przez ludność tureckojęzyczną, do których należy również Kazachstan. Odbywa się ona w ramach syntezy pan-turkizmu i neo-otomanizmu, dwóch nurtów ideologicznych przyjętych przez turecki reżim Recepa Tayyipa Erdogana.

Istotą tej polityki jest stworzenie nowego imperium osmańskiego na ogromnych przestrzeniach Eurazji i Afryki Północnej, podważającego wpływy Rosji (przede wszystkim), a także Iranu i Chin. O ile w przypadku ludów turkijskich — Tatarów, Azerów, Kazachów, Kirgizów, Uzbeków, Turkmenów, Ujgurów i Karakałpaków — nacjonalistyczna idea “jednego narodu turkijskiego” lub tzw. Wielkiego Turanu, w którym wszystkie ludy turkijskie zostałyby zjednoczone pod Ankarą, o tyle neo-otomanizm sprowadza się do zjednoczenia wszystkich muzułmanów Bliskiego Wschodu pod panowaniem tureckiego kalifa.

Konsekwencją tego jest wspieranie przez Turcję radykalnych islamistów w Syrii, Libii i na Kaukazie. Synteza tych dwóch ideologii powinna przekształcić współczesną Turcję w jedno z najpotężniejszych państw kontynentu, pewnego rodzaju odrodzone Imperium Osmańskie.

Na niespełna dwa miesiące przed zamieszkami w Kazachstanie, 12 listopada 2021 roku w Stambule odbył się VIII szczyt Rady Współpracy Państw Turkojęzycznych z udziałem przywódców Turcji, Azerbejdżanu, Kazachstanu, Uzbekistanu, Kirgistanu i Turkmenistanu. Oprócz porozumień o współpracy gospodarczej, uczestnicy szczytu ogłosili przekształcenie Rady Turkijskiej w Organizację Państw Turkijskich (Organisation of Turkic States — OTS) oraz przyjęli program działania dotyczący wizji świata turkijskiego do 2040 roku.

Co ciekawe, jej inicjatorem i ideologiem był pierwszy prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew, który jeszcze w 2021 roku podczas wizyty w Turcji wzywał do zjednoczenia 200 milionów Turków “od Ałtaju po Morze Śródziemne”. W 2017 roku to właśnie dekret Nazarbajewa zapoczątkował przejście Kazachstanu z cyrylicy na alfabet łaciński, co było przedstawiane jako kolejny ważny element zbliżenia z Turcją. Nazarbajew zachowuje również status honorowego przewodniczącego OTS, natomiast formalnym sekretarzem generalnym organizacji jest kazachski pan-turkista Bagdad Amrejew, który wcześniej kierował ambasadami Astany w Ankarze i Teheranie. Jednocześnie faktycznym liderem Organizacji Państw Turkijskich, który wyznacza kierunek ruchu, jest Turcja.

Powstanie takiej organizacji jest poważnym wyzwaniem dla pozostałych projektów integracyjnych w przestrzeni postradzieckiej, którą Turcja stara się aktywnie pozyskać. Na przykład można przypomnieć sobie, że Kazachstan i Kirgistan, które przystąpiły do Organizacji Państw Turkijskich, są członkami OUBZ (Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym) i EUG (Eurazyjskiej Unii Gospodarczej). Będąc w ramach OTS pod auspicjami państwa członkowskiego NATO, przeciwstawiają się swojemu partnerowi w OUBZ i EUG, Armenii. M. in. deklaracja przyjęta na szczycie OTS w Stambule zawiera gratulacje dla Azerbejdżanu z okazji pierwszej rocznicy zwycięstwa w II wojnie karabaskiej i “wyzwolenia okupowanych terytoriów”.

Co ciekawe, wysłanie wojsk OUBZ do Kazachstanu w związku z tamtejszym powstaniem antyrządowym zintensyfikowało w tureckich mediach rozmowy na temat stworzenia własnej struktury wojskowej na bazie OTS, w której Turcja odgrywałaby wiodącą rolę. Pomimo dość ostrożnych wypowiedzi urzędników z Ankary na temat wydarzeń w Kazachstanie, Turcja była wyraźnie zaniepokojona rozmieszczeniem w tym kraju kontyngentu sił pokojowych OUBZ pod dowództwem Rosji i postrzegała je jako bezpośrednie zagrożenie dla swoich interesów w promowaniu “pokoju turkiestańskiego”. Wskazuje na to zaangażowanie struktur powiązanych z tureckimi fundacjami i organizacjami pozarządowymi w próby zdyskredytowania sił pokojowych pomagających przywrócić porządek w Kazachstanie.

Ponadto, nie należy zapominać o kazachskim nacjonalizmie i radykalnym islamizmie, które są konsekwencją tureckiego wpływu ideologicznego. Kulturowa i polityczna ekspansja Turcji stała się powszechna zaraz po upadku Związku Radzieckiego. Tureckie pieniądze zostały wykorzystane nawet na realizację projektów humanitarnych, budowę szkół, meczetów i ośrodków kultury oraz wymianę studentów. Ankara wykorzystała więc czynnik “soft power”, tworząc własne grupy lobbystyczne i lojalne wobec niej lokalne elity.

“[Studentów] nauczano alternatywnej historii. Nauczyciele tureccy mówili, że Bizancjum nic nie osiągnęło, dlatego powinniśmy spojrzeć na Imperium Osmańskie. Krótko mówiąc, była to otwarta propaganda nacjonalistyczna, przedstawiająca wszystko w taki sposób, że Turcja jest liderem, wokół którego powinny się zjednoczyć terytoria turkojęzyczne. Dotyczyło to również podmiotów wchodzących w skład Rosji” — twierdzi czołowy badacz z Instytutu Gospodarki Światowej i Stosunków Międzynarodowych Rosyjskiej Akademii Nauk Wiktor Nadein-Rajewski.

Chciałbym dodać, że turecka “soft power” skierowana do turkijskich i muzułmańskich narodów Kaukazu Północnego, Krymu, regionu Wołgi, Uralu i Syberii jest poważnym wyzwaniem nawet dla Rosji. Z tej prostej przyczyny, że bezpośrednio i poważnie zagraża suwerenności i integralności terytorialnej Federacji Rosyjskiej. Przykładem są niedawne próby oderwania Kaukazu Północnego od Rosji przez zachodnich “partnerów” geopolitycznych, w tym Turcję, co zaowocowało dwiema krwawymi wojnami czeczeńskimi.

Nie musimy przypominać, kogo Ankara wspierała w tych wojnach. Najlepiej świadczą o tym pomniki Dżochara Dudajewa, terrorysty i przywódcy tzw. Czeczeńskiej Republiki Iczkerii, na terytorium Turcji. Nawiasem mówiąc, pierwszy publiczny ogród imienia Dudajewa w Stambule został otwarty zaraz po jego likwidacji. A otworzył go ówczesny burmistrz dawnej stolicy Imperium Osmańskiego, Recep Tayyip Erdoğan.

Warto zauważyć, że tureccy urzędnicy nawet nie próbują maskować swoich roszczeń do znacznej części nie tylko przestrzeni postradzieckiej, ale do około jednej trzeciej terytorium Federacji Rosyjskiej. Wystarczy spojrzeć na to zdjęcie z oficjalnego konta na Twitterze tureckiej neonazistowskiej (faktycznie) “Partii Ruchu Nacjonalistycznego”. Tej samej, która ma własne paramilitarne ugrupowanie zwane “Szarymi Wilkami”. Przypomnijmy, że to bojownicy tego ugrupowania uczestniczyli w zabójstwie rosyjskiego pilota Olega Peszkowa, który katapultował się po tym, jak jego samolot został zestrzelony przez turecki myśliwiec F-16 w niebie nad Syrią 24 listopada 2015 roku.

Otóż na tym zdjęciu lider tureckich narodowych ekstremistów Devlet Bahceli i prezydent Turcji Erdogan pozują z “mapą świata turkijskiego”. Nietrudno zauważyć, że deklaratywna strefa wpływów tureckich obejmuje nie tylko cały Kaukaz i Azję Centralną, ale także dużą część Federacji Rosyjskiej, a nawet chiński Region Autonomiczny Sinciang-Ujgur.

Na pierwszy rzut oka, geopolityczne ambicje Erdogana muszą spotkać się z kategoryczną wrogością ze strony Zachodu. Od czasu do czasu globaliści naprawdę próbują powstrzymać swego nieco niezrównoważonego partnera w fezie. Turcja pozostaje jednak ważnym członkiem NATO, zapewniając blokowi zachodniemu dominację militarną w regionie Morza Czarnego. A za plecami geopolitycznego projektu “Wielkiego Turanu”, nowego Imperium Osmańskiego, kryją się oczywiste uszy amerykańskich i brytyjskich służb specjalnych. Próbują oni za pomocą Ankary sprowokować konflikt na dużą skalę w Eurazji i wykorzystać Turcję jako “tarczę”, która powinna stać się nieprzekraczalną barierą dla gospodarczych i geopolitycznych aspiracji Moskwy, Pekinu i Teheranu.

I znowu, nie trzeba aż za bardzo się starać, aby znaleźć dowody. Wystarczy zobaczyć, jakie siły prowadzą obecnie aktywną kampanię informacyjną, mającą na celu zdyskredytowanie kontyngentu pokojowego w Górskim Karabachu. I dzieje się to zarówno po stronie azerbejdżańskiej, jak i ormiańskiej. Tym pierwszym mówi się, że interwencja Rosji “uniemożliwiła Azerbejdżanowi odniesienie ostatecznego zwycięstwa i zajęcie Stepanakertu, a następnie ormiańskiego Zangezuru”.

Ormianom z kolei narzucane są idee zemsty i przywrócenia ormiańskiej kontroli nad Górnym Karabachem, czemu rzekomo zapobiegają rosyjskie siły pokojowe, które powstrzymały rozlew krwi. Przykładem tego są ostatnie próby wywołania bezpośredniego konfliktu zbrojnego między Azerbejdżanem a Iranem, w którym w roli “jastrzębi” po stronie Baku występują pan-turkiści z Turcji i Zachodu.

Jednak wszystko nowe, jest z reguły dobrze zapomniane stare. Wystarczy przypomnieć, jak w XIX i na początku XX wieku Turcja, która stała się “chorym człowiekiem Europy”, została wykorzystana przez mocarstwa zachodnie, przede wszystkim Wielką Brytanię i Francję, do powstrzymania Imperium Rosyjskiego i uniemożliwienia mu dotarcia do cieśnin czarnomorskich. Dziś historia się powtarza, a Ankara, która opierając się na Zachód kieruje swoje ekspansjonistyczne aspiracje na Wschód, odgrywa ważną rolę, pomagając Stanom Zjednoczonym walczyć o zachowanie amerykańskiej wizji jednobiegunowego świata.

Dmitrij Pawlenko, historyk, politolog, publicysta, analityk geopolityczny

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.