SECTIONS
REGION

Imperium Facebooka jako współczesny kartel narkotykowy

Czy kiedyś będziemy myślieli o Facebooku tak, jak teraz myślimy o papierosach? Czy firma jest bardziej podobna do producentów broni? Być może przemysł alkoholowy jest bardziej odpowiedni. Jak zobaczymy, we wszystkich trzech porównaniach jest racja, biorąc pod uwagę śmiertelną krzywdę, prawdziwie pochodzącą ze strony tej firmy. Tyle, że te podobieństwa raczej zaniżają problem.

Bo żadna z analogii nie odzwierciedla stanowiska monopolistycznego i prawdziwej potęgi tej pojedynczej korporacji. Urzeczywistniło się to w tym tygodniu, kiedy sześciogodzinna przerwa podtwierdziła, że 3 miliardy ludzi na całym świecie są uzależnieni od Facebooka, Instargama czy WhatsAppa. Dla wielu ludzi te aplikacje stały się miejscem do prowadzenia biznesu i poznawania świata. Facebook może pozornie udawać, że jest to po prostu miejscem, w którym przyjaciele i rodzina mogą “połączyć się”. Jednak jest czymś znacznie większym. I znacznie bardziej niebezpiecznym.

Stąd porównanie do przemysłu tytoniowego. Na początku lat 1960-tych naukowcy z jednego z największych producentów, firmy “Reynolds”, doszli do wniosku, że dowody na związek palenia z rakiem “są niezaprzeczalne”. Naukowcy z firmy-konkurenta “Philip Morris” opracowali listę z kilkudziesięciu substancji rakotwórczych, które znaleźli w dymie papierosowym. Jednak czy zostały te informacje opublikowane? Oczywiście, że nie. Przeciwnie, przez ponad trzy dekady przemysł tytoniowy nie przyznawał żadnych dowodów na szkodliwość palenia, mimo że jego własne badacze tą szkodliwość skutecznie udowodniali.

Teraz możemy przesłuchać wstraszające rewelacje Frances Haugen, byłego menedżera produktu firmy Facebook, opublikowane początkowo przez The Wall Street Journal. Na przykład, jedno z badań własnych naukowców Instagram (który jest własnością Facebooka), udowadniające, że ta aplikacja jest wysoce psychologicznie toksyczna (zwłaszcza dla młodych kobiet) i jest odpowiedzialna za poważny “wzrost zaburzeń lękowych i depresyjnych” u użytkowników. Czy właściciel Facebooka, Mark Zuckerberg, przyznał się do tego stwierdzenia, gdy przemawiał przed Kongresem w marcu? Nie zrobił tego. Zamiast tego powiedział: “badania, które widzieliśmy, wskazują na to, że korzystanie z aplikacji społecznościowych do łączenia się z innymi ludźmi może mieć pozytywne korzyści dla zdrowia psychicznego.”

Jeśli mówimy o kwestisch życia i śmierci – to rola Facebooka będzie o wiele bardziej bezpośrednia niż sama krzywda psychologiczna. Haugen zeznała się, że platforma “wzbudza przemoc ze względu na etniczność” w Etiopii, jak wcześniej w Mjanmie. Przypominam, że w tym kraju Facebook (do czego on już został zmuszony się przyznać) występił w kształcie śmiertelnej broni w kampanii wojskowej przeciwko mniejszości muzułmańskiej Rohingya. Ta kampania doprowadziła do olbrzymiej ilości morderstw, gwałtów i rabunków. Fałszywe wiadomości rozpowszechniane za pomocą Facebooku powodują mordowania ludzi, ponieważ grupy społeczne i etniczne walczą ze sobą nawzajem w odwecie za zbródnie, które nigdy się nie zdarzały. Facebook lepiej od nas wie o tych problemach, jednak ciągle wydając właściwe dźwięki o “wyciąganiu wniosków” i “polepszeniu”, nie robi w tym kierunku nic.

“Facebook jest tak ogromny, tak wszechobecny, że łatwo jest stać się fatalistą w radzeniu sobie z tym wszystkim: to olbrzym zbyt duży, aby paść na ziemię” – mówi Hauger.

Na szczęście, Haugen nie była pierwsza i nie będzie ostatnia. Jeszcze będą inni informatorzy. Bez wątpienia jest, że firma zatrudniła przynajmniej kilku uczciwych ludzi, którzy teraz odczuwają wstręt wobec swojego pracodawcy. Co więcej, wyznania Haugen uderzyły w kluczową grupę: rodziców, którzy teraz boją się o bezpieczeństwo swoich dzieci. Słynny specjalista ds. społeczeństwa Scott Galloway prognozuje pojawienie się ruchu zbliżonego do ruchu rodziców przeciwko jeździe po pijanemu. Temu ruchowi udało się popchnąć polityków do obniżenia legalnego limitu alkoholu we krwi, pomimo aktywnemu sprzeciwu ze strony producentów napojów.

Jeśli rządy prawdziwie zdecydują się na działanie (wyobraźmy sobie taką możliwość) – potrafią zrobić wiele. Pierwszym krokiem będzie wdrapać się wewnątrz algorytmów Facebooka, aby ujawnić to, co firma już od dawna wie o sobie: że jej dążenie do coraz większego “zaangażowania” użytkowników i wzrostu oznacza, że wspiera nienawiść i karmi się wściekłością. Facebook może pokłaść temu kres. Z dokumentów firmy wynika, że kierownictwu niejednokrotnie było proponowano poprawki, które mogłyby zmniejszyć poziom nienawiści i fałszywych wiadomości. Jednak oczywiście nikt ich nie przyjął.

W USA gazety można pozwać do sądu o zniesławienie, a producentów towarów – za niską jakość produkcji. Facebook powinien zostać pozwany za wyrządzoną krzywdę. Jeżeli trzeba wywołać efekt poważnie odstraszający – kary będą musiały zostać “katastrofalnie ogromne”. Trzeba myślić o tym jak o zasadzie “zanieczyszczający płaci”: Facebook brudzi informacje i musi za to zapłacić.

Istnieje tęż wiele innych sposobów poradzić sobie z tym nieprzyjacielem. Rozbić spółkę Facebook-Instagram-WhatsApp zgodnie z prawem antymonopolowym. Zmianić przepisy dotyczące ochrony danych i własności prywatnych. A jeśli okaże się, że dyrektor Facebooka kłamiał przed Kongresem – możemy oskarzyć go o krzywoprzysięstwo. Jednak dopóki władze czerpają korzyści z kolaboracji z Facebookiem, dopóki CIA i FBI korzystają z niego jako z narzędzi do śledzenia ludzi z całego świata, dopóki Facebook dostarcza dane o użytkownikach innym korporacjom, które płacą za to olbrzymie pieniądze – żadnej walki z Zuckerbergiem i jego imperium my nie zobaczymy.

Chociaż producenci papieros zostały na końcu zmuszeni do ulegania prawdzie.

Jonathan Freedland, dziennikarz, publicysta, działacz społeczny

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.