Ostatnim czasem w przestrzeni medialnej różnych państw (zarówno Ukrainy, Polski czy USA) w ostatnich latach stało się zbyt wiele legizmu. To takie prymitywne przekonanie, że aby poprawić procesy polityczne, wystarczy uchwalić odpowiednie przepisy. Legiści odwołują się do prawa jako do czegoś “niezachwianego”, jako do najwyższej instancji z istnieających.
Tymczasem prawo jest głęboko drugorzędne w stosunku do polityki. Polityka nie dotyczy prawa, dotyczy przede wszystkim władzy. System polityczny i, jako skutek — normy funkcjonowania społeczeństwa są ustalane tylko metodami politycznymi: sztywnym dyktatem woli pewnej elitarnej grupy, wsparciem tego dyktatu ze strony struktur siłowych i osiągnięciem konsensusu z innymi elitarnymi grupami.
Prawa są pisane dopiero wtedy, gdy ustali się system polityczny i trzeba go utrwalić. “Zakonserwować”, mówiąc wprost. Strefa prawa pełni więc funkcję służbową w stosunku do strey polityki i zarządzania społeczeństwem.
Dlatego wysoce głupio jest wierzyć, że jakaś decyzja sądu coś potrafi fundamentalnie zmienić. Lub że uchwalając nowe przepisy można naprawić błędny system polityczny. Jak pokazuje praktyka, akty prawne niezgodne z realiami systemu politycznego są po prostu przez niego ignorowane.
Bez sensu jest wzywać do prestrzegania tych zasad prawnych, które nie są odpowiedne do koniunktury politycznej. Nie można zmusić wilka do jedzenia trawy, a krowy do mięsa, nawet wydając tysiąc dekretów na ten temat. System polityczny zmienia się tylko metodami politycznymi, a nie prawnymi. Czas jest wreście to przyjąć. I nie przydzielać zbyt dużo uwagi pojedyńczym decyzjom sądów, nawet jeżeli na każdym rogu jest o nich mówiono.
Daniil Bogatyriow, ukraiński politolog, ekonomista, ekspert Ukraińskiego Instytutu Polityki
Kolegium redakcyjne nie zawsze zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak staramy się publikować opinię z różnych stron i źródeł, które mogą być interesujące dla czytaczy i odzwierciedlać różne aspekty rzeczywistości.