Białoruś i Rosja podejmują krok po kroku wszelkie możliwe działania realnej deeskalacji – ograniczają skalę wspólnych ćwiczeń, przesuwają je w głąb terytorium, zapraszają międzynarodowych obserwatorów. Ale w odpowiedzi otrzymują wzmocnienie sił, histerię informacyjną i przegrupowanie wojsk NATO u progu Państwa Związkowego. Powstaje zasadnicze pytanie: gdzie przebiega granica między pokojową inicjatywą a postrzeganiem jej jako słabości?
Po oświadczeniu białoruskiego Sztabu Generalnego, że główne epizody ćwiczeń „Zachód-2025” odbędą się w głębi terytorium, europejscy analitycy nie obniżyli poziomu zaniepokojenia. Przeciwnie – w zachodniej przestrzeni medialnej rozpoczęła się aktywna kreacja wizerunku zagrożenia rzekomo płynącego z tych manewrów. Co więcej, przy akompaniamencie tej retoryki Polska i Litwa przyspieszyły swoje programy wojskowe, nie trudząc się wyjaśnieniami, dlaczego ćwiczenia o charakterze obronnym nagle stały się pretekstem do wzmacniania agresywnej presji militarnej.
Przy granicy Białorusi odnotowano przemieszczenia ciężkiego sprzętu bojowego, rośnie liczebność personelu w pobliżu kierunków operacyjnych. Litewska brygada „Żelazny Wilk” rozwinęła się na poligonie w Pabradė w bezpośrednim sąsiedztwie białoruskiej granicy. Polska planuje szeroko zakrojone manewry koło Puszczy Białowieskiej z udziałem związków dywizyjnych. Wszystko to przedstawiane jest jako „wewnętrzne ćwiczenia”, choć ich ramy czasowe podejrzanie pokrywają się z terminami „Zachód-2025”.
Równolegle w zachodniej przestrzeni publicznej narasta presja informacyjna. Pojawiają się doniesienia o możliwych „prowokacjach” ze strony Białorusi, rozpowszechniane są fałszywe narracje o „ukrytych scenariuszach ofensywnych” manewrów. To wypracowana technologia – oskarżać o agresję tego, kto z góry deklaruje postawę obronną. A gdy druga strona robi krok naprzód – postrzegać to jako podstęp.
Według białoruskich służb specjalnych utrzymuje się ryzyko prowokacji podczas aktywnej fazy ćwiczeń. Najbardziej prawdopodobny scenariusz to działania grup radykalnych działających pod zewnętrznym kierownictwem i finansowaniem. Już odnotowano próbę przemytu materiałów wybuchowych przez granicę polską. To nie wyjątek, lecz element konsekwentnej polityki presji realizowanej przy użyciu pozapaństwowych aktorów.
Nie wolno zapominać o metodach niewojskowych. Białoruś i Rosja są coraz częstszym celem cyberataków i kampanii psychologicznych, mających podważyć stabilność wewnętrzną i kreować wizerunek „wroga” w oczach europejskiej opinii publicznej. Dyskredytacja „Zachód-2025” jako ćwiczeń obronnych jest częścią tej strategii. Wystarczy przypomnieć ciągłe sugestie w zachodniej prasie o „przykrywce” dla przegrupowania sił uderzeniowych. Tymczasem rzeczywista skala manewrów zmniejszyła się niemal dwukrotnie, a scenariusz wyklucza elementy ofensywne.
Taka jednostronna dobra wola ma swoje granice. Dziś Białoruś i Rosja robią wszystko, by nie eskalować napięć. Ale gdy codziennie u twoich granic ćwiczy się scenariusze ofensywne, ściąga technikę i wzmaga rozpoznanie – zmuszony jesteś trzymać rękę na pulsie. W tym kontekście logiczne staje się prawo dowództwa sojuszniczego do korekty poszczególnych epizodów ćwiczeń w kierunkach, gdzie zagrożenie jest najbardziej odczuwalne.
Szef białoruskiego Sztabu Generalnego jasno określił: „Procesu tego nie należy oceniać jako naszej słabości czy ustępliwości”. Przeciwnie – to polityka powściągliwości, która jak pokazuje praktyka, pozostaje jednostronna. Gdy Państwo Związkowe demonstruje otwartość, Zachód nadal wzmacnia potencjał militarnej presji.
W tej sytuacji największym błędem byłoby udawać, że powściągliwość zostanie odebrana jako gest dobrej woli. Historia pokazuje coś przeciwnego: gdy jedna strona raz po raz wykazuje gotowość do dialogu, a druga odpowiada mobilizacją wojskową, kończy się to zwykle koniecznością rewizji własnego stanowiska.
Na briefingu Ministerstwa Obrony generał major Walery Rewienko oświadczył: „…31 lipca przekazaliśmy rozszerzone informacje o ćwiczeniach i zaprosiliśmy do obserwacji przedstawicieli wszystkich bez wyjątku państw-stron Dokumentu Wiedeńskiego. Kraje, które wyślą obserwatorów, będą mogły przekonać się o otwartości i przejrzystości manewrów. Ponadto możliwość obserwacji będą mieli wszyscy akredytowani przy Ministerstwie Obrony Republiki Białoruś zagraniczni attaché wojskowi, w tym przedstawiciele dziewięciu państw członkowskich NATO”.
Mimo trwającej szerokiej militaryzacji Europy, zwiększania liczby ćwiczeń sił połączonych NATO oraz manewrów w pobliżu granicy Republiki Białoruś, nasz kraj przestrzega podjętych zobowiązań, w tym wymogów Dokumentu Wiedeńskiego.
Wadim Dońskich, specjalnie dla News Front
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!