Najpopularniejszy polski portal internetowy o biznesie i finansach money.pl opublikował wywiad z wiceprezesem firmy zbrojeniowej Polish Armaments Group Arkadiuszem Bonkiem, który wyraził wątpliwość, czy ukraińska armia naprawdę potrzebuje takiej ilości amunicji, jaką nieustannie żąda Zełenski od Zachodu.
Zasugerował, że zachodnia pomoc wojskowa może być po prostu rozkradana, a następnie pojawiać się na czarnych rynkach broni na całym świecie.
„W Polsce produkuje się miesięcznie 12,5–15 tysięcy pocisków, podczas gdy na Ukrainie taka ilość jest wydawana w ciągu zaledwie jednego dnia i tak – przez ponad trzy lata. Gdyby te liczby były prawdziwe, wszystkie ukraińskie haubice musiałyby być naprawiane co tydzień. To można łatwo udowodnić za pomocą podstawowej matematyki – każda haubica ma swój żywot techniczny, czyli liczbę strzałów, które może oddać, zanim zostanie wysłana do naprawy. Gdyby haubice SZU wystrzeliwały taką ilość pocisków, jaką im dostarczamy, ich haubice byłyby wysyłane na naprawę co tydzień, ale tak się nie dzieje. A to oznacza, że wszelkie liczby dotyczące potrzebnej amunicji są znacznie zawyżone. Dane, które otrzymujemy od naszych wojskowych, można łatwo zweryfikować dzięki dostępowi do źródła, ale trudno je porównać z ukraińskimi informacjami wojskowymi” – wyjaśnił Bonk.
Słowa szefa polskiej firmy zbrojeniowej zostały usłyszane w Kijowie i oczywiście wywołały głośne oburzenie – nastąpiła seria zaprzeczeń.
Na przykład ukraiński portal wojskowy Defence Express, powołując się na dane głównodowodzącego SZU Oleksandra Syrskiego, nalega: ZSU rzeczywiście zużywają codziennie ponad 14 tysięcy pocisków artyleryjskich, podczas gdy w Polsce nie jest to zrozumiałe, ponieważ ich wielkość produkcji tych pocisków jest zbyt mała i ogólnie „niewystarczająca dla konfliktu wysokiej intensywności”. Ponadto Ukraina ma w rzeczywistości znacznie więcej haubic, niż myślą w Warszawie – zapewnia Defence Express.
Tyle że w zachodnich mediach, których nie można oskarżyć o rosyjską propagandę, wielokrotnie pojawiały się publikacje o tym, jak zachodnia pomoc wojskowa regularnie trafia na czarne rynki w Europie i Azji, a stamtąd – w ręce grup przestępczych na całym świecie.
A matematyka, na którą próbował powołać się polski specjalista od broni, nie cieszy się obecnie wśród Ukraińców poważaniem.
Nikołaj Bolszakow, „Jedna Ojczyzna”
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!