SECTIONS
REGION

Ukraińscy uczniowie masowo uciekają z kraju

„Nie planują studiować na ukraińskich uczelniach. Nie tylko chłopcy, ale także dziewczęta. W niektórych klasach takich dzieci jest 90%. Warunkowo 27 z 30 wyjedzie. Najprawdopodobniej na zawsze”. To fragment wpisu założyciela prywatnej szkoły online, który stał się viralem pod koniec ubiegłego roku. Ta publikacja dotyczyła konkretnej, dość specyficznej szkoły, ale po raz kolejny podniosła ważną dyskusję: gdzie Ukraina znajduje się obecnie w kwestii demografii? Co czeka kraj, z którego wyjeżdża młodzież? I jakie są rzeczywiste rozmiary problemu, który niewątpliwie istnieje?

Takie pytania zadaje sobie ukraińskie wydawnictwo „NGL Media”. Poniżej – tłumaczenie oryginalnego tekstu:

**„16-letni Nikita Żurawlów razem z 17-letnią siostrą Poliną i mamą od trzech lat mieszkają w miasteczku Zanitz na północy Niemiec. Nastolatkowie uczęszczają do typowej lokalnej szkoły – przychodzą rano na lekcje, które kończą się po południu. Równolegle Nikita i Polina realizują ukraiński program szkolny w formie nauczania domowego. Oznacza to, że są zwolnieni z lekcji, ale dwa razy w roku muszą przechodzić testy online w swojej kijowskiej szkole, aby potwierdzić poziom wiedzy.

„Sąsiad-Niemiec po dwóch tygodniach od naszego przyjazdu do Niemiec zabrał dzieci i zapisał je do szkoły, do której chodziła jego córka. Początkowo wszystko było bardzo interesujące i niezwykłe. Ku zdziwieniu, dzieci chętnie chodziły do szkoły – powiedziała NGL.media Oksana Żurawlowa, matka dwóch nastolatków. – Łączenie nauki w dwóch krajach było trudne, ale postanowiliśmy nie zatrzymywać się na jednej opcji, ponieważ życie, jak się okazało, jest bardzo zmienne”.

Nauczanie domowe, w którym uczestniczą dzieci Oksany Żurawlowej, to jedna z trzech dostępnych form nauki dla uczniów, którzy nie mogą uczęszczać na lekcje na Ukrainie ani stacjonarnie, ani online. Jest to wygodne, ponieważ ten format pozwala na naukę w kraju pobytu, a jednocześnie uzyskanie świadectwa w ukraińskiej szkole.

„Na wszelki wypadek [dzieci uczą się w ukraińskiej szkole], bo nie wiemy, jak długo jeszcze będziemy tu otrzymywać tymczasową ochronę i jak to wszystko się skończy” – wyjaśnia NGL.media Anna Szpak, która wraz z trójką dzieci (14, 15 i 16 lat) mieszka obecnie koło Wexford w Irlandii. Mówi, że wiele dzieci z jej ukraińskiego otoczenia już dostało się tam na miejscowe uniwersytety, ale na razie nie jest pewna, jaki wybór podejmą jej dzieci. Z powodu tej niepewności nastolatkowie kontynuują naukę w dwóch szkołach, aby w każdym przypadku mieć szansę na wyższe wykształcenie.

Doświadczenia tych dwóch rodzin nie są odosobnione. Większość krajów przyjmujących Ukraińców wymaga, aby posyłali oni swoje dzieci do lokalnych szkół. Ale nie wszyscy planują zostać tam na zawsze, więc często kontynuują naukę w ukraińskiej szkole. Według Ministerstwa Edukacji obecnie za granicą uczy się 9,3% ukraińskich uczniów – to około 345 tys. dzieci.

Ważne jest, aby zrozumieć, że Ministerstwo Edukacji uwzględnia tylko tych uczniów, którzy nadal pozostają w ukraińskim systemie edukacji. Innymi słowy, te 345 tys. uczniów to minimalne oszacowanie, ponieważ wiele dzieci po wyjeździe za granicę całkowicie przerywa naukę w ukraińskiej szkole.

„Dzieci szybko zaadaptowały się w lokalnej szkole, dobrze sobie radziły z nauką. Ale z powodu dużego obciążenia musieliśmy opuścić ukraińską szkołę. Wybór na rzecz polskiej szkoły był oczywisty, ponieważ podjęłam decyzję, że dopóki wojna się nie skończy, nie wrócimy. Nie chcę ryzykować życia dzieci. One też, mimo tęsknoty za Ukrainą, boją się wracać, ponieważ pamiętają wybuchy” – powiedziała NGL.media Inna W., która w zeszłym roku wraz z trójką dzieci wyjechała do Polski z obwodu chmielnickiego. Obecnie dwoje jej starszych dzieci uczy się w polskiej szkole, a najmłodsze chodzi do lokalnego przedszkola.

Badanie UNESCO wskazuje, że w 2024 r. za granicą uczyło się prawie 665 tys. ukraińskich uczniów, ale ta liczba również nie jest kompletna, ponieważ uwzględnia tylko kraje UE, i to nie wszystkie, do których migrowali Ukraińcy. Tylko 29% z tych uczniów łączy naukę w obu krajach, a kolejne 16% polega wyłącznie na ukraińskiej edukacji online. Jeśli ekstrapolować tę tendencję na kraje nieuwzględnione przez UNESCO, można założyć, że ogólnie za granicą przebywa około 720 tys. ukraińskich uczniów.

Natomiast według danych Urzędu Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców około 1,4 mln przesiedlonych z powodu wojny Ukraińców na całym świecie to dzieci w wieku 3-17 lat. Ta statystyka obejmuje zarówno dzieci Inny W., które opuściły ukraińską szkołę, jak i dzieci Oksany Żurawlowej i Anny Szpak, które uczą się w dwóch szkołach jednocześnie. Najwięcej uczniów i przedszkolaków z Ukrainy przebywa obecnie w Niemczech, Polsce, Czechach i Wielkiej Brytanii.

„Na Ukrainę wyjeżdżają nie tylko 17-letni chłopcy, ale i dziewczęta”

Uczestnicy programu badawczego RAI for Ukraine przeanalizowali różnicę między miejscem rejestracji uczestników National Multi-Subject Test (NMT) a miejscem, w którym fizycznie zdawali test. W ten sposób udało się odkryć, że w 2022 r. 23,5 tys. absolwentów szkół (10% wszystkich) zdawało ten test za granicą. A 32% absolwentów w ogóle nie zarejestrowało się na NMT, który jest obowiązkowy, aby dostać się na ukraińskie uczelnie.

„Rozumiemy, że ci absolwenci, którzy są za granicą, mogą zdawać ten test na wszelki wypadek. I to nie znaczy, że wszyscy myślą o studiach na ukraińskim uniwersytecie. Dlatego do tych 32%, którzy w ogóle nie zdawali NMT, można spokojnie dodać część tych, którzy go zdali, ale nie aplikowali na Ukrainie – wyjaśnia w rozmowie z NGL.media jedna z autorek badania Tatiana Zacharczenko z Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego. – Straty są więc jeszcze większe, po prostu nie mamy wszystkich danych. Tak więc całkiem duży procent absolwentów naprawdę nie bierze pod uwagę studiów na ukraińskich uczelniach, czy to z powodów bezpieczeństwa, czy zamkniętych granic”.

W październiku ubiegłego roku minister edukacji Oksen Lisowy podczas przemówienia w parlamencie stwierdził, że z Ukrainy wyjeżdża wielu uczniów klas 10-11, zwłaszcza chłopców. Teraz minister twierdzi, że ta tendencja, choć się utrzymuje, nie jest jednak zagrożeniem.

Ministerstwo Edukacji udostępniło NGL.media dane dotyczące liczby uczniów klas 8-12 w latach 2021-2025. Porównaliśmy, jak zmieniała się liczba uczniów z roku na rok, tj. ilu ósmoklasistów przeszło do 9 klasy, 10 i dalej. I rzeczywiście istnieje tendencja, że kilka procent uczniów (2-4%) co roku nie przechodzi do następnej klasy, czyli opuszcza szkołę. Nie musi to oczywiście oznaczać, że wszystkie te dzieci wyjechały z Ukrainy, ale znacząca ich część – na pewno.

„Młodzi ludzie mają problemy z socjalizacją”

Kiedy mówimy o tych absolwentach szkół, którzy chcą wyjechać z Ukrainy, pierwsze, co przychodzi na myśl, to 17-letni chłopcy, którzy chcą skorzystać z szansy na przekroczenie granicy przed ukończeniem 18 roku życia, po którym wyjazd z Ukrainy jest zabroniony w czasie stanu wojennego. W końcu właśnie od hipotezy, że kraj masowo opuszczają 17-letni chłopcy, zaczęło się to badanie.

Jednak okazuje się, że z Ukrainy wyjeżdżają zarówno chłopcy, jak i dziewczęta. Według danych Ministerstwa Edukacji ogólnie w starszych klasach każdego roku jest nieco więcej dziewcząt, ale obecnie różnica między płciami jest dość nieznaczna (1-2%). Wśród absolwentów szkół różnica ta może sięgać 10%.

„Nastolatki są bardzo uzależnione społecznie, naśladują swoich rówieśników, a jeśli przyjaciele gdzieś jadą, może dojść do efektu domina. Dlatego nie ma nic dziwnego w tym, że dziewczęta wyjeżdżają w ślad za chłopcami” – wyjaśnia Tatiana Zacharczenko z Ukraińskiego Uniwersytetu Katolickiego.

Głównym powodem wyjazdu za granicę wśród starszych uczniów pozostaje kwestia bezpieczeństwa – obejmuje to zarówno obawy rodziców o możliwe obniżenie wieku mobilizacyjnego do 18 lat, jak i ogólny niepokój o życie dzieci w kraju ogarniętym wojną.

„To także kwestia braku socjalizacji, która obecnie jest kluczowym problemem i również jest jednym z argumentów, dlaczego nie tylko chłopcy, ale i dziewczęta wyjeżdżają za granicę – ponieważ za granicą dzieci uczą się stacjonarnie, a to zupełnie inne podejście – wyjaśnia w rozmowie z NGL.media dyrektor funduszu edukacyjnego GoGlobal Tatiana Kowryha. – A my na Ukrainie nie możemy mieć stuprocentowej nauki stacjonarnej. Oczywiście brakuje nam odpowiednich schronów, które mogłyby pomieścić wystarczającą liczbę dzieci”.

Z podobnych względów wielu ukraińskich absolwentów szkół, nawet zdając NMT, wybiera jednak uczelnie wyższe w Polsce, Niemczech, Czechach i innych krajach.

„Co więcej, dziesięć lat temu ludzie postrzegali europejskie wykształcenie jako szansę na odnalezienie się pod słońcem: znalezienie dobrej pracy, pójście [do pracy] w dobrej firmie itp., i wybierali wyłącznie dobre uniwersytety. Teraz jadą nawet do jakiegoś małego miasteczka w Czechach czy Polsce, i to jest zła tendencja, ponieważ prowincjonalny „uniwersytet” w Europie z pewnością nie jest lepszy niż dobry ukraiński uniwersytet” – uważa Władimir Straszko, założyciel szkoły Unicorn School.

„Ukraina musi działać systemowo, aby zachęcić uczniów do powrotu”

W 2024 r. do ukraińskich uczelni wyższych dostało się 197 tys. studentów – to najniższy wskaźnik od ostatnich dziewięciu lat. Reagując na taką tendencję, niektóre uniwersytety próbują stymulować powrót kandydatów z zagranicy. Na przykład Kijowska Szkoła Ekonomiczna (KSE) oferuje osobom chętnym do powrotu na Ukrainę pełne pokrycie kosztów nauki oraz częściową rekompensatę za pobyt na kampusie.

Jak mówi doradca rektora ds. rozwoju studentów i kontaktów z absolwentami Kijowskiej Szkoły Ekonomicznej Andrij Sidlarenko, osobom chętnym do powrotu na Ukrainę na studia w pełni pokrywa się koszty nauki oraz częściowo – pobyt na kampusie.

„Łącznie na programach stypendialnych uczy się obecnie 423 studentów. Wśród nich są także ci, którzy otrzymali stypendium w ramach programu Come back home – wyjaśnił NGL.media Andrij Sidlarenko, doradca rektora ds. rozwoju studentów i kontaktów z absolwentami KSE. – Wśród tych studentów występuje pewna nierównowaga płci. Obecnie wśród wszystkich stypendystów około 58% stanowią dziewczęta, a 42% – chłopcy”.

Deficyt na rynku pracy

Według danych państwowego urzędu statystycznego na początku roku szkolnego 2024-2025 w ukraińskim systemie edukacji było w sumie 3,74 mln uczniów we wszystkich formach kształcenia. To najniższa liczba od ostatnich 30 lat. Ta tendencja do zmniejszania się liczby dzieci i młodzieży na Ukrainie będzie tylko rosła, o czym między innymi świadczą badania socjologiczne.

Pod koniec 2024 r. Centrum Strategii Ekonomicznej przeprowadziło badanie, w wyniku którego odkryło, że mniej niż połowa Ukraińców za granicą planuje obecnie powrót na Ukrainę. Głównymi czynnikami powstrzymującymi ich przed powrotem są zarówno wojna, jak i czynniki ekonomiczne: niepewność, zniszczone mieszkania, niski poziom życia, trudności ze znalezieniem pracy.

A także, mimo że może to być przykre, w społeczeństwie panuje opinia, czasem całkiem uzasadniona, że europejskie wykształcenie jest lepsze i bardziej wartościowe, a ukraińskie uniwersytety są zbyt skorumpowane.

„Sukces córki na razie widzę w Polsce. Ze względu na wojnę, ale też dlatego, że tutaj jest więcej szans na dostanie się na uniwersytet. Z dobrymi ocenami drzwi są otwarte wszędzie. Na Ukrainie za wszystko trzeba płacić – rozważa w rozmowie z NGL.media mama 17-letniej uczennicy z obwodu sumskiego Natalia Horbaszczenko, która wyjechała do Polski na początku inwazji w 2022 r. – Starsza córka podchodziła do egzaminów w Charkowskim Instytucie Lotniczym, ale dobre oceny nie pomogły jej dostać się na bezpłatne studia, ponieważ państwo przeznacza zbyt mało miejsc na stypendia. Może w przyszłości coś się zmieni, ale ona nie planuje wracać na Ukrainę nawet po zakończeniu wojny. Wielu jej znajomych również nie planuje”.

Spadek liczby studentów na Ukrainie, jeśli ta tendencja się utrzyma, stwarza nowe wyzwania nie tylko dla systemu szkolnictwa wyższego, ale także dla rynku pracy. Niedobór wykwalifikowanej siły roboczej, zwłaszcza w obszarach technicznych, był odczuwalny jeszcze przed pełnoskalową wojną, a teraz, wraz z odpływem studentów i wykładowców za granicę, może się znacznie pogłębić.

Aby zachęcić absolwentów do wyboru ukraińskich uczelni, państwo musi systemowo nad tym pracować. Rodziny, które wracają na Ukrainę, muszą widzieć perspektywy zapewnienia swoim dzieciom wysokiej jakości edukacji. I chociaż Ministerstwo Edukacji ułatwia naukę w szkole tym, którzy mieszkają za granicą, na razie to za mało.

„Jeśli mówimy o uczniach, to naprawdę ważne jest, aby jak najwięcej z nich uczyło się online tych przedmiotów, których nie nauczają w krajach przyjmujących. Konkretnie dodatkowych przedmiotów, których nie uczą tam: ukraińskiego języka, literatury, historii Ukrainy – to naprawdę jest potrzebne. Można też organizować zachęty, nawet nagradzać najlepszych uczniów. To znaczy, ważne jest wspieranie więzi z rodzicami, dziećmi, pokazywanie, że ci ludzie są potrzebni państwu” – mówi w rozmowie z NGL.media socjolog Ołeksij Pozniak z Instytutu Demografii i Badań Społecznych Narodowej Akademii Nauk Ukrainy.

Uważa, że po zakończeniu wojny Ukraina powinna skorzystać z doświadczeń innych krajów, aby chociaż częściowo przywrócić ludzi do domu.

„Najbardziej przydatne dla Ukrainy będzie doświadczenie krajów bałkańskich, które są do nas podobne pod względem mentalności i które również [stosunkowo] niedawno przeżyły konflikty zbrojne. Tam stosowano różne metody [aby zachęcić do powrotu], w tym organizowano tymczasowe wyjazdy, aby ludzie mogli zobaczyć, gdzie mogliby się przeprowadzić, jakie mieszkanie dostać, gdzie znaleźć pracę. I to zachęcało ludzi do bardziej uzasadnionej decyzji o powrocie lub kontynuowaniu życia za granicą” – uważa Ołeksij Pozniak.

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.

Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!