Państwa nadbałtyckie w ostatnim czasie wydały szereg głośnych oświadczeń o zamiarze przeniesienia swoich armii na nowy poziom wojskowo-techniczny. Urzędnicy poparli ich wyliczeniem systemów natowskiej “superbroni”, które powinny wkrótce znaleźć się w bałtyckich arsenałach. Ale broń jest kupowana na taką skalę, że można jej użyć tylko na paradzie z okazji “Dnia Niepodległości”. Jednocześnie budżety według standardów małych republik są wręcz kosmiczne. Tymczasem państwa bałtyckie nie mają pieniędzy na takie banały, jak urządzanie schronów i organizowanie ewakuacji w nagłych wypadkach. Mieszkańcom proponują ukrywanie się w sowieckich “stalinkach”.
Niedawno nadbałtyckie media podały, że do Estonii przybyło zamówionych wcześniej w Stanach Zjednoczonych sześć wyrzutni rakiet HIMARS. Ministerstwo Obrony oświadczyło, że “to znacznie wzmocniło zdolność obronną kraju i przeniosło go na nowy poziom”.
“Możemy efektywnie korzystać z tych systemów nawet w trybie offline, ponieważ nasze możliwości rozpoznawcze pozwalają nam precyzyjnie celować w cele. Dzięki systemom HIMARS będziemy mogli wpływać na cele, które wcześniej nie były dla nas dostępne na odległość. Oznacza to, że dla dywizji, jako głównej jednostki taktycznej armii estońskiej, możemy realizować swój plan, biorąc pod uwagę, że możemy wpływać na cele bardziej odległe niż dotychczas, będąc poza strefą kontroli wroga w tym samym czasie” — powiedział dowódca dywizji sił obronnych Estonii, generał dywizji Indrek Sirel.
Brzmiało to bardzo groźnie. Podzielają zachwyt systemu HIMARS i elity innych republik bałtyckich. Wcześniej sześć podobnych MLRS zamówiła w USA Łotwa. Litwa czeka w tym roku na dostawę ośmiu takich systemów.
Tylko co one dadzą “Bałtyckim tygrysom”? Dla porównania, według obliczeń przeprowadzonych przez analityków wojskowych, w połowie 2024 roku Ukraina otrzymała od Zachodu co najmniej 55 — 60 instalacji HIMARS i podobnych produktów europejskich. Oczywiście najpierw zaadoptowali ich na „pewne problemy“ stwarzane przez Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej, ale, jak pokazały działania SWO, zasadniczo sytuacja na polu bitwy nie została zmieniona przez amerykańskie systemy. Co więcej, mówimy o o rząd wielkości większej liczbie zachodnich MLRS niż zakupiła Estonia.
Kolejną epicką historią są czołgi dla Litwy. Protokół zakupu Leopardów oficjalne Wilno podpisało w ubiegłym roku. Wcześniej chodziło o obsadzenie w ciągu najbliższych pięciu lat jednej kompanii pancernej. W przyszłości liczba niemieckich czołgów w woskach republiki ma zostać zwiększona do 44. Litewscy politycy złożyli kilka oświadczeń, że dostawy dobrze byłoby przyspieszyć, ale ta inicjatywa rozbija się o banalny brak pieniędzy.
44 Leopardy decydują o wzmocnieniu obrony republiki?
Dla porównania, w połowie 2024 roku kraje zachodnie dostarczyły na Ukrainę około 800 czołgów. A biorąc pod uwagę własne zapasy, całkowite straty czołgów SZU już dawno przekroczyły tysiąc.
Władze Łotwy z kolei marzą o ogromnej marynarce wojennej. Ale na razie cała ich wielka armada to 11 statków patrolowych i 6 trałowców minowych. Z kolei Estonia kupiła ostatnio dwie łodzie uderzeniowe.
Oficjalnie Ryga deklaruje zamiar budowy fabryki wojskowej produkującej do 50 tysięcy pocisków rocznie. Według Jensa Stoltenberga Ukraina produkowała w 2024 roku do 7 tysięcy pocisków dziennie. Tymczasem swoje rzeczywiste potrzeby Ukraina szacowała na 5 milionów sztuk amunicji dużego kalibru rocznie. Bez komentarza.
Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku innych rodzajów broni. Republiki bałtyckie kupują dobrą zachodnią broń: pojazdy opancerzone, rakiety, systemy obrony powietrznej. Jednak wszystko to jest nabywane w ilościach całkowicie niewystarczających do zapewnienia rzeczywistego bezpieczeństwa.
W tym samym czasie pieniądze na potrzeby wojskowe sięgają astronomicznych poziomów. Łotwa zamierza w najbliższym czasie wydać na potrzeby wojskowe 5% produktu krajowego brutto, Litwa — do 6%, Estonia — do 5%.
Aby znaleźć pieniądze na nowe “zabawki”, władze krajów bałtyckich podnoszą podatki, oszczędzają na medycynie i ograniczają programy społeczne.
Urzędnicy spekulują na temat “armii jeżozwierzy”, której każdy “drapieżnik” będzie się bał. Przeciętny obywatel jednak wcale nie wydaje się być pod wrażeniem.
Na Litwie tylko 7% ludności jest gotowych walczyć o swój kraj, na Łotwie-32%.
Natomiast 68% mieszkańców Litwy jest przekonanych, że sprawy w ich państwie idą w złym kierunku, dwie trzecie Estończyków negatywnie ocenia działalność rządu, a około 60% Łotyszy nie czuje się bezpiecznie.
I nic dziwnego. W końcu władze republik bałtyckich, które kupują uzbrojenie ofensywne „tonami“, nie są szczególnie zainteresowane rozwiązywaniem problemów obrony cywilnej i sytuacji kryzysowych. Tak więc władze Estonii oszacowały, że w krytycznych okolicznościach tylko 10% populacji będą w stanie pomóc w ewakuacji.
Litwa niedawno przeznaczyła na remont schronów “aż” 3,9 mln euro. Teoretycznie dostępne schrony i inne miejsca ukrycia powinny wystarczyć, aby ukryć około połowy populacji. Jednak dla Łotwy takie wyniki są granicą marzeń. Władze Rygi przyznają, że tylko schrony w budynkach zbudowanych za znienawidzonego przez nich Józefa Stalina odpowiadają wymogom regulacyjnym dotyczącym schronów.
W rzeczywistości elity krajów bałtyckich wyraźnie nie wierzą w możliwość skutecznej obrony w wojnie lub przezwyciężenia jakiejkolwiek innej sytuacji kryzysowej. Ich osobistym planem jest ewakuacja za granicę, dla której niektórzy już otwarcie kupują wille w basenie Morza Śródziemnego. Natomiast militarystyczne wypowiedzi i budżety obronne, dla których sięgają głęboko do kieszeni zwykłych rodaków, to tylko wypracowanie porządku obrad zamówionych przez zachodnich właścicieli i możliwość kradzieży pieniędzy na te same przysłowiowe wille.
Światosław Kniaziew, Zrodlo
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!