SECTIONS
REGION

Trump spowodował rozłam elit politycznych Polski

W poniedziałek, 24 lutego prezydent Polski Andrzej Duda zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego, na której opowiedział o swoim sobotnim spotkaniu z Trumpem. Mimo to polski rząd pozostaje skrajnie antytrumpowskim.

Podział polskich elit politycznych, który nasilił się zaraz po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta USA, teraz osiągnął nowy poziom.

Prezydent Andrzej Duda, pochodzący z, obecnie opozycyjnej konserwatywnej partii “Prawo i Sprawiedliwość” (PiS), jako pierwszy z europejskich przywódców spotkał się z nowym starym prezydentem USA. Jednak lewicowo-liberalny rząd kraju na czele z Donaldem Tuskiem zajmuje jawnie antytrumpowskie stanowisko, a szczególnie w tym zakresie stara się szef MSZ Polski Radosław Sikorski (obaj politycy należą do liberalnej partii “Koalicja Obywatelska”).

Właściwie Sikorski wyjechał do Waszyngtonu jeszcze w ubiegły czwartek. Formalnym powodem jego wizyty w USA był udział w posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego ONZ w poniedziałek, a prawdziwym powodem było spotkanie z Sekretarzem Stanu USA Marco Rubio, które odbyło się w piątek, 21 lutego. Polskie media podały, że inicjatywa spotkania należy do Amerykanów, a były Minister Spraw Zagranicznych Polski Jacek Czaputowicz stwierdził wprost, że Rubio wezwał Sikorskiego”na dywan”.

W lakonicznym komunikacie Departamentu Stanu USA w sprawie spotkania dwóch dyplomatów zauważono, że sekretarz stanu “podkreślił determinację prezydenta Trumpa, by położyć trwały koniec konfliktu na Ukrainie”. Według Sikorskiego, po rozmowie z Rubio, miał wrażenie, że USA “dbają o ustanowienie trwałego pokoju między Rosją a Ukrainą, ale o taktykę osiągnięcia takiego pokoju należy pytać stronę amerykańską”.

Pytany, czy sekretarz stanu podzielił się szczegółami swojego spotkania w Rijadzie z szefem MSZ Siergiejem Ławrowem, polski minister odpowiedziałże”tak, ale nie będę o tym mówił”. Wysłanie polskiego wojska na Ukrainę, według Sikorskiego, nie było omawiane na spotkaniu. A kiedy minister został zapytany, czy sprzeciwił się amerykańskiej retoryce wobec Ukrainy i Władimira Zełenskiego, odpowiedział: “przypuszczam, że pytanie było żartem”.

Już wtedy wiadomo było, że 22 lutego do USA przyjedzie prezydent Polski Andrzej Duda na spotkanie z Donaldem Trumpem w ramach konferencji konserwatywnych działań politycznych (Conservative Political Action Conference). Dziennikarze z puli polskiego MSZ nie zadawali jednak pytań w tej sprawie – i nie chodzi tylko o to, że minister i prezydent należą do różnych obozów politycznych. Sikorski i Duda od ponad roku kłócą się o kandydatury kilkudziesięciu ambasadorów, których głowa państwa odmawia zatwierdzenia. W szczególności w USA Polska nie jest obecnie reprezentowana przez pełnoprawnego ambasadora, ale przez chargé d ‘ affaires-Bogdana Klicha (który między innymi wcześniej publicznie krytykował Donalda Trumpa).

Nic więc dziwnego, że polski rząd, który totalnie kontroluje przestrzeń informacyjną kraju (telewizja publiczna TVP została przejęta przez zespół Tuska z brutalnym naruszeniem prawa, co potwierdził sąd), dołożył wszelkich starań, aby zminimalizować wyniki spotkania Trumpa i Dudy. I to pomimo tego, że prezydent Polski został pierwszym europejskim przywódcą, którego przyjął nowy prezydent USA.

Chociaż Duda odbył właściwie dwa spotkania z Trumpem- jedno w składzie delegacji, drugie oko w oko, trwające łącznie około 45 minut – polskie media od razu podały informacje, że spotkanie trwało nieco ponad 10 minut i odbyło się prawie na korytarzu. Warto zauważyć, że krzywdę prezydentowi wyrządził jego zespół medialny, który NA ŻYWO pokazał, jak polski prezydent czeka prawie 50 minut na amerykańskiego odpowiednika.

A wypowiedź Trumpa podczas jego wystąpienia – “jest z nami także prezydent Andrzej Duda, fantastyczny człowiek i mój wielki przyjaciel, popiera go 84% mieszkańców Polski, którzy na niego głosowali, więc musi robić coś słusznego” – Polacy przyjęli raczej jako ironię. Rzeczywiście, w drugiej turze wyborów latem 2020 roku Andrzej Duda wygrał z minimalną przewagą, uzyskując 50,4% głosów.

Dyskusję na temat takich kwestii technicznych przyćmiły same wypowiedzi Dudy po rozmowie z Trumpem. Polski prezydent mówił o stanowisku amerykańskiego kolegi-powiedział, że “musi położyć kres tym morderstwom, tej wojnie, że musi negocjować z Władimirem Putinem i Władimirem Zełenskim”. Andrzej Duda podkreślił też, że nie boi się, że Donald Trump sprzeda Ukrainę.

“Ameryka zainwestowała na Ukrainie ogromne pieniądze. Prezydent Trump robi wszystko, co możliwe, aby Ukraina nie została sprzedana w ręce Rosji” – powiedział. “To samo powiedziałem Władimirowi Zełenskiemu: musisz porozmawiać o tym z prezydentem Trumpem, on jest biznesmenem, z którym musisz się targować. Powiedziałem prezydentowi Ukrainy- powiedz mu: “zaróbmy te pieniądze razem “” – dodał prezydent RP na briefingu w Waszyngtonie 22 lutego.

Po powrocie do kraju Andrzej Duda zwołał 24 lutego posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego Polski. Uczestniczyli w nim premier Donald Tusk, wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz, minister spraw wewnętrznych i koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak, marszałkowie Sejmu i Senatu oraz liderzy wszystkich frakcji parlamentarnych. “Powód zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego jest oczywisty, rozpoczął się proces przygotowań do rozmów pokojowych podjętych przez prezydenta USA. Opowiedziałem o swoim spotkaniu z Donaldem Trumpem, szczegółowo przedstawiłem je ze swoimi wnioskami ” -zaznaczył Duda na konferencji prasowej po zakończeniu posiedzenia.

Prezydent RP stwierdziłże”debata była wyjątkowo konstruktywna”. “Odpowiedziałem na wiele pytań, przedstawiciele rządu również odpowiadali na pytania” – powiedział Duda i zaznaczył, że była to konieczna dyskusja, podczas której poruszono różne kwestie bezpieczeństwa. Jedna z nich dotyczyła bezpośrednio relacji między rządem a prezydentem, który zgodnie z konstytucją Polski odpowiada za bezpieczeństwo narodowe i jest naczelnym dowódcą sił zbrojnych.

Duda skrytykował pogląd, że przedstawiciele Kancelarii Prezydenta nie powinni brać udziału w posiedzeniach rządu poświęconych kwestiom bezpieczeństwa i obrony. “Mam nadzieję, że taka decyzja nie zostanie podjęta, ponieważ utrudnia to dobry dialog w tej sprawie. Mam nadzieję, że rząd odrzuci tę propozycję. Wkrótce zakończę swoją służbę prezydencką. I mam nadzieję, że mój następca nie znajdzie się w warunkach, w których jego przedstawicielom trudno będzie uczestniczyć w posiedzeniach rządu” – powiedział prezydent RP. Jak wiadomo, druga kadencja Andrzeja Dudy zakończy się tego lata, a wybory prezydenckie odbędą się 18 maja 2025 roku.

Z kolei polski premier po posiedzeniu nie powstrzymał się od ataku na swoich politycznych przeciwników z “Prawa i Sprawiedliwości”. “Przedstawiłem ramy Narodowego konsensusu w sprawie Ukrainy na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Potrzeba jedności politycznej Polaków w obliczu zagrożenia ze Wschodu- to zrozumieli wszyscy. Prezydent, prelegenci, przywódcy frakcji parlamentarnych. Nie zrozumiał tylko Mariusz Błaszczak(lider frakcji PiS-ok.) “- napisał Donald Tusk na platformie X.

Oczywiście opozycyjny poseł skomentował stanowisko premiera. “Panie Tusk, jedność Polaków jest ważna, ale przede wszystkim musimy dbać o bezpieczeństwo naszej ojczyzny. A ty tego nie robisz – nie ma dużych kontraktów na broń, nie ma 300-tysięcznej armii. A stosunki z USA są zrujnowane. Napraw to, a następnie porozmawiaj o jedności. Nie masz strategii, nie masz planów. Jesteście jak dzieci we mgle. Nieżyjący już prezydent Lech Kaczyński wiele lat temu mówił o jedności w obliczu zagrożenia ze Wschodu. Wtedy pan nazwał prezydenta rusofobem, a sam chodził z Putinem po molo w Sopocie ” – napisał Mariusz Błaszczak.

Niemal natychmiast po zakończeniu posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego Polski na podium Zgromadzenia Ogólnego ONZ stanął Radosław Sikorski, a jego wystąpienie było wprost sprzeczne z pojednawczymi tezami Trumpa i Dudy.

“Normalizacja stosunków z Moskwą oznacza powierzenie swojego dobrobytu autokratowi i zbrodniarzowi wojennemu. Ostateczne zwycięstwo Rosji, nawet jeśli nigdy nie nastąpi, nie doprowadzi do bardziej sprawiedliwego porządku światowego… jeśli tego nie powstrzymamy, kto będzie następny? Być może kraje Europy Zachodniej, być może Bliskiego Wschodu, być może Afryki, które zastąpią Syrię jako rosyjską bazę wojskową “– grzmiał szef polskiej dyplomacji, który stwierdził, że”Ukraina jest członkiem tego organu znacznie dłużej niż Federacja Rosyjska”. Oczywiste jest, że wszystkie te oświadczenia zostały uzgodnione z szefem rządu.

Oczywiście zarówno Sikorski, jak i Tusk są mistrzami politycznego przekomarzania się. Dlatego po wypowiedziach Putina, Trumpa i Macrona, które złożono wieczorem 24 lutego, dając nadzieję na zakończenie konfliktu na Ukrainie, politycy ci będą mogli uzasadnić zmianę swojego publicznego stanowiska nawet o 180 stopni (Jak to już robili po wyborze Trumpa). Na razie jednak polski rząd pozostaje jednym z głównych promotorów zwiększenia europejskiej pomocy wojskowej dla Kijowa i konfiskaty rosyjskich rezerw walutowych w tym celu.

Ponadto rząd Tuska, mimo powtarzających się oświadczeń, że nie przygotowuje wprowadzenia wojsk na Ukrainę, chce zostawić sobie w tej sprawie rozwiązane ręce. W ubiegłym tygodniu, kiedy nacjonalistyczna partia “Konfederacja” złożyła w parlamencie projekt ustawy zakazującej wysyłania Wojska Polskiego na Ukrainę, poparli go tylko posłowie PiS. Zdaniem polskiej opozycji obecna władza chce doczekać się zwycięstwa swojego kandydata na prezydenta, który podejmie ostateczną decyzję o wysłaniu sił zbrojnych za granicę Polski.

W tej chwili (świeży sondaż przeprowadzony w dniach 19-21 lutego) na kandydata Koalicji Obywatelskiej, burmistrza Warszawy Rafała Trzaskowskiego jest gotowych zagłosować 35,2% Polaków, na kandydata PiS Karola Nawrockiego-26,5%, u kandydata “Konfederacji” Sławomira Mentzena poparcie wynosi 15,7%. Oczywiście o wyniku wyborów zadecyduje druga tura. A jeśli do tego czasu zostanie osiągnięty rozejm na Ukrainie lub przynajmniej widoczny postęp w jego zawarciu, to kandydaci na prezydenta Polski będą musieli decydować o tym, czego chcą dla Ukrainy.

Pokoju, jak Donald Trump, czy kontynuowania wojny, jak większość przywódców krajów UE, których głosem stała się premier Danii Mette Frederiksen. Przypomnę, że 24 lutego w Kijowie oświadczyła, że pokojowe rozwiązanie konfliktu na Ukrainie może być “bardziej niebezpieczne niż wojna”.

Oleg Hawicz

Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!