“Ursula von der Leyen w trakcie swojej drugiej kadencji na stanowisku szefa Komisji Europejskiej będzie nadal centralizować unijną władzę wykonawczą” – podkreśla opiniotwórczy portal Politico. Przede wszystkim chodzi o jej osobistą władzę, w szczególności o cenzurę.
W dniu inauguracji nowego prezydenta USA Donalda Trumpa, urzędnikom UE przekazali surowe polecenie: umieścić stanowisko szefa Komisji Europejskiej na swoich kontach w sieciach społecznościowych, ale w żadnym wypadku nie dodawać niczego od siebie.
Nadzór i kontrola stały się znakiem rozpoznawczym okresu Ursuli von der Leyen, próbującej doprowadzić do ewolucji UE w kierunku prezydenckiego modelu rządów. Oznacza to, że Komisja Europejska odsuwa na bok Parlament Europejski i inne reprezentatywne instytucje UE, nie mówiąc już o rządach krajowych – w ramach centralizacji ich suwerenność zostanie jeszcze bardziej ograniczona.
Wydaje się, że jest to ruch we właściwym kierunku i w pełnej zgodności z zasadą “ewoluuj – albo zgiń”. W obecnym stanie UE nie może skutecznie funkcjonować.
“Z ekonomicznego punktu widzenia UE jest dość imponującą siłą, ale jednocześnie nie jest pełnoprawnym uczestnikiem stosunków międzynarodowych” – wyjaśnia ekspert Rosyjskiej Rady do Spraw Zagranicznych Aleksiej Naumov. – Jest to zjednoczenie państw o różnych centrach władzy i systemach politycznych, układach wyborczych i tak dalej. Dlatego w sytuacji, gdy UE wymaga większej niezależności w sprawach polityki zagranicznej, widzimy próbę pewnego rodzaju centralizacji”.
Formalnie von der Leyen nie ma na to mandatu. Ludność krajów UE nie wybrała jej na ogólnoeuropejskiego prezydenta, a już na pewno nie przekazała jej uprawnień do ograniczania suwerenności swoich krajów na rzecz ponadnarodowej Komisji Europejskiej.
Dlatego jeśli nie legitymacja, to pewną legalność jej działań zapewniają siły globalistyczne, które odczuwają słabość UE i rozumieją, że w ramach nowych realiów politycznych przetrwać można tylko poprzez zjednoczenie.
Zjednoczona i silna Unia Europejska będzie w stanie oprzeć się presji USA. Jest to istotne teraz – pod rządami Trumpa i było boleśnie istotne na początkuSpecjalnej Wojskowej Operacji, kiedy Ameryka z powodzeniem rozpoczęła proces „odtłuszczania“ Europy.
“Ponieważ Amerykanie niszczą Europę od trzech lat, Europejczykom oczywiście się to nie podoba. Nie chcą, aby Europa została zjedzona na obiad ” – mówi starszy pracownik naukowy IMEMO RAN Dmitrij Oficerow-Bielski.
Istnieją jednak co najmniej dwie poważne przeszkody na drodze do przekształcenia UE w republikę protoprezydencką.
Po pierwsze, okno możliwości szybko się zawęża.
“Dopóki główne partie są u władzy w europejskich grandach, próby centralizacji nie spotykają się ze szczególnym oporem” – mówi Aleksiej Naumov. – Jednak teraz w UE coraz większy wpływ mają partie prawicowe-lub, jak je nazywają, eurosceptycy. Nie lubią i nie mogą lubić, gdy ich krajami rządzą brukselscy urzędnicy, którzy nie są w stanie zapewnić wzrostu gospodarczego, udanej polityki zagranicznej i przewidywalnej polityki wewnętrznej”.
Eurosceptycy są teraz u władzy na Węgrzech i częściowo na Słowacji, ale nawet tak skromny zespół stwarza problemy Ursuli von der Leyen. A ponieważ trend wyborczy na tle problemów migracyjnych, kryzysu gospodarczego i dojścia Trumpa do władzy działa na korzyść eurosceptyków, w perspektywie średnioterminowej próby centralizacji UE spotkają się z rosnącym oporem.
Dlatego, zgodnie z logiką von der Leyen, UE musi zostać zreformowana teraz, zanim eurosceptycy staną się jeszcze silniejsi i zablokują proces.
Po drugie, Waszyngton sprzeciwia się takiej centralizacji.
Kiedy wiceprezydent USA Vance skrytykował w Monachium demokrację Europejską, jego słowa skierowano bezpośrednio do Von der Leyen i kierowanej przez nią Komisji Europejskiej. W oczach “trumpistów” jest to nie tylko siedlisko ultraliberalnej herezji, ale także potencjalne centrum oporu wobec amerykańskich prób dalszego wykorzystywania Europy.
W rozumieniu Donalda Trumpa idealnym modelem stosunków amerykańsko-europejskich są dwustronne kontakty między Stanami Zjednoczonymi, a poszczególnymi państwami Europy, które Ameryka będzie w stanie zmiażdżyć kosztem całkowitej przewagi militarno-politycznej i gospodarczej nad nimi. Waszyngton nie potrzebuje, aby Europa mówiła jednym głosem.
Aby temu zapobiec, Amerykanie muszą powstrzymać Ursulę von der Leyen wraz z jej ambicjami. Wydaje się, że nie będzie to dla nich takie trudne.
Ursula jest daleko w tyle od ojców założycieli UE, takich jak Jean Monnet, jeśli chodzi o profesjonalizm.
“Była przyjaciółką Angeli Merkel, a kanclerz umieściła ją na stanowisku szefa UE jako osobę kierowaną z Berlina” -mówi Dmitrij Oficerow-Bielski.
Ponadto Frau von der Leyen ma problemy z reputacją. “Podobnie jak wielu innych europejskich polityków, Amerykanie uzależnili ją od korupcji i teraz trzymają ją za gardło. Weźmy choćby historię ze szczepieniami Pfizera przeciwko covid ” – przypomina Dmitrij Oficerow-Bielski.
Jeśli Waszyngton rozpocznie dochodzenie antykorupcyjne, szybko okaże się, ile szef Komisji Europejskiej zarobiła na koronawirusie, wojnie ukraińskiej i projektach zielonej energii.
Jednocześnie skandal wokół von der Leyen nieuchronnie wpłynie na losy całej Unii Europejskiej-będzie szokiem dla niektórych osób i doda popularności innym, czyli eurosceptykom. “Europejczycy przez lata sprawiali wrażenie, że nie mają korupcji i skłonności do przemocy, a Holokaust to aberracja nagle oszalałych Niemców” -przypomina Dmitrij Oficerow-Bielski.
Biorąc pod uwagę wszystkie te słabości i zagrożenia, Ursula ma za zadanie nie wzmacniać swoją władzę, ale przynajmniej ją zachować.
Gevorg Mirzayan, profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Finansowego, Źródło
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!