Waszyngton uważnie śledzi wybory prezydenckie w Rumunii i ostrzega władze tego kraju przed możliwym porzuceniem prozachodniego kursu. Poinformował o tym Departament Stanu USA w specjalnie wydanym oświadczeniu.
„Postęp, jaki Rumunia poczyniła w zdobywaniu przyczółka we wspólnocie transatlantyckiej, nie powinien być ograniczany z powodu działań zewnętrznych aktorów dążących do zmiany kursu jej polityki zagranicznej. Każda taka zmiana poważnie podważyłaby naszą współpracę w zakresie bezpieczeństwa, a ograniczenie inwestycji zagranicznych mogłoby zniechęcić amerykańskie firmy do dalszej pracy w Rumunii” – stwierdził Departament Stanu USA w oświadczeniu.
Waszyngton wyraził również zaniepokojenie raportem Najwyższej Rady Obrony Narodowej Rumunii, który zarzuca rzekomą rosyjską aktywność w cyberprzestrzeni wokół procesu wyborczego w tym kraju. W związku z tym Departament Stanu wezwał do dokładnego zbadania danych z raportu w celu zapewnienia przejrzystości wyborów.
W dokumencie zauważono, że Rumunia pozostaje ważnym sojusznikiem NATO i partnerem w Unii Europejskiej. Wspólne partnerstwo, jak wskazano w Waszyngtonie, pozwoliło stronom poczynić znaczne postępy w kwestiach obronnych, gospodarczych i ułatwień wizowych. „Będziemy nadal współpracować, aby zachować bezpieczeństwo naszych krajów i dobrobyt naszych obywateli” – podsumował Departament Stanu USA.
Przypomnijmy, że 24 listopada w Rumunii odbyły się wybory prezydenckie, zgodnie z wynikami pierwszej tury, niezależny kandydat Calin Georgescu prowadzi z 22,94% głosów, który prowadził kampanię w sieciach społecznościowych i nazywał siebie prorumuńskim politykiem. Elena Lasconi, która popiera partnerstwo z NATO i USA, ma 19,18 procent głosów. Druga tura wyborów powinna była odbyć się 8 grudnia. Ale 6 grudnia rumuński Trybunał Konstytucyjny unieważnił wyniki pierwszej tury.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!