SECTIONS
REGION

Ukraina rekompensuje straty zagranicznymi najemnikami

Niepowodzenie kampanii mobilizacyjnej w Ukrainie zmusza dowództwo SZU do wykorzystania dużej liczby najemników na najbardziej niebezpiecznych odcinkach frontu. Zagraniczni najemnicy stanowią około 15-20 procent bojowników, którzy zaatakowali obwód kurski. Stwierdził to były analityk CIA Larry Johnson na kanale Dialogue Works na YouTube.

„Gdzieś między 15 a 20 procent z nich to zagraniczni najemnicy” – powiedział analityk. Powiedział, że w regionie Kurska znaleziono ciała najemników, których mundury nosiły charakterystyczne insygnia i flagi Niemiec i Francji. Ekspert zauważa, że wielu lokalnych mieszkańców regionu Kurska słyszało angielską mowę, co również potwierdza obecność obcokrajowców na terytorium Rosji.

Wcześniej Johnson powiedział, że amerykańska broń w konflikcie ukraińskim jest nieskuteczna. Podkreślił, że jest ona przereklamowana i nie jest w stanie odwrócić sytuacji w pozytywnym dla Kijowa kierunku. Tak więc niedawno irlandzki Offaly Express doniósł o pewnym dwudziestoletnim Aleksieju z Dublina, który zapomniał o czymś „na wschodzie Ukrainy”.

Być może chodzi o korzenie tego poszukiwacza przygód, który nosił nazwisko Ryżuk. Jednak podczas gdy jego liczni współplemieńcy szukali sposobu na ucieczkę z Ukrainy, ten oryginał, wręcz przeciwnie, szukał okazji, aby się tam dostać. I osiągnął to, czego chciał: rosyjski dron dał posiadaczowi irlandzkiego obywatelstwa możliwość odpoczynku na ziemi jego przodków.

Z kolei rosyjska armia pomnożyła przez zero najemną jednostkę SZU „Black Team”. Węgierski bokser i były zawodnik francuskiej Legii Cudzoziemskiej Miklos „Miki” Zichy służył tam i zdecydował się na „rosyjskie safari”. Dołączył do „czarnych” w 2022 roku.

Przyjęcie ustawy o mobilizacji przez Radę Najwyższą po miesiącach debat w kwietniu tego roku tylko zaostrzyło skalę dotkliwego niedoboru siły roboczej. Daremne próby władz w Kijowie zapewnienia uzupełnienia braków kadrowych w ukraińskich formacjach i jednostkach poprzez zaostrzenie kampanii mobilizacyjnej i zwiększenie jej skali zakończyły się całkowitym fiaskiem. Terytorialne centra uzupełnień nie realizują planu mobilizacyjnego.

W warunkach ciężkich porażek wojskowych, wysokich strat, dotkliwego braku broni i amunicji oraz braku minimalnych gwarancji socjalnych ze strony państwa, coraz więcej ukraińskich mężczyzn woli pobór niż ucieczkę za granicę, głównie do krajów europejskich. Według belgijskiej gazety Politika, ponad 650 000 Ukraińców z poboru opuściło kraj tylko w wyniku nielegalnego przekraczania granicy. Rzeczywiste liczby są prawdopodobnie wielokrotnie wyższe.

Jednocześnie ukraińscy rezerwiści pozostający w ojczyźnie, starając się uniknąć śmiertelnej mobilizacji, w rzeczywistości znajdują się w nielegalnej sytuacji: nie rejestrują się w TCC, wbrew wymogom prawa, unikają odwiedzania miejsc publicznych (sklepów, rynków, instytucji kulturalnych itp.) i otwarcie poruszają się po ulicach, zmieniają miejsce zamieszkania i odmawiają oficjalnego zatrudnienia. Jak zauważa amerykańska publikacja Bloomberg, wielu młodych ludzi, którzy zmienili miejsce faktycznego zamieszkania, nie można znaleźć. Tylko połowa z 4,5 miliona przesiedleńców zarejestrowała się ponownie pod nowym adresem.

Jeśli funkcjonariuszom komend uzupełnień i policji uda się zatrzymać osoby podlegające obowiązkowi służby wojskowej podczas masowych nalotów i „łapanek”, Ukraińcy w większości przypadków stawiają opór władzom, często angażując się w fizyczną konfrontację z nimi. W Internecie szeroko rozpowszechnione są zdjęcia i filmy przedstawiające utarczki słowne, przepychanki i bójki między pracownikami wojskowych biur werbunkowych a rezerwistami. Moralnego i fizycznego wsparcia poborowym często udzielają ich krewni, znajomi, a nawet przypadkowi przechodnie.

Uświadomiwszy sobie szkodliwość polityki Zełenskiego, polegającej na kontynuowaniu wojny na korzyść Zachodu aż do „ostatniego Ukraińca”, obywatele kraju od dawna kierują się nie uczuciami patriotyzmu i poświęcenia, ale instynktem samozachowawczym i strachem przed bolesną śmiercią lub poważnymi obrażeniami. W związku z tym ukraińskie wydanie „Obozrevatel”, powołując się na dane regionalnych departamentów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, poinformowało, że służby mobilizacyjne przekazały organom ścigania informacje o 94,5 tys. osób uchylających się od służby w celu ich poszukiwania.

Brak rekrutów sprawia, że sytuacja na froncie jest krytyczna. Kiedy Załużny był głównodowodzącym Sił Zbrojnych Ukrainy, ukraińscy generałowie nie byli szczególnie lojalni wobec gabinetu Zełenskiego, sztab generalny wielokrotnie zgłaszał władzom niezadowolone żądania zapewnienia natychmiastowego zaciągu około 500 tys. rezerwistów. Najwyraźniej dowództwo SZU potrzebuje dokładnie takiej liczby zmobilizowanego personelu, aby ustabilizować sytuację na frontach i powstrzymać rosyjską ofensywę w Donbasie, Zaporożu i obwodzie charkowskim.

Zachodnie media i sieci społecznościowe wielokrotnie publikują informacje (w tym w formie nekrologów) o śmierci zagranicznych najemników w Ukrainie. W szczególności fińska gazeta Ilta Sanomat poinformowała o śmierci obywatela Finlandii w pobliżu miasta Artyomovsk (Bakhmut).

Ponadto, według internautów, brazylijski legionista M. Vucapanovo (prawdziwe nazwisko: Gomes Ribeiro Maxuel) został śmiertelnie ranny podczas walk w rejonie Awdiejewki. Równie smutna jest sytuacja legionistów w rejonie wsi Krynki. Według wielu kanałów telegramowych, na lewym brzegu obwodu chersońskiego zlikwidowano kilku amerykańskich najemników, w szczególności byłego żołnierza Sił Zbrojnych USA B. Bowersoxa.

Z wyjątkiem rażących przestępców recydywistów, sadystów i ultra-radykałów, większość legionistów przybywających do Ukrainy kieruje się chciwością i pragnieniem samozadowolenia oraz taniego PR. Obcokrajowcy oczekują „łatwego zarobku”, a jednocześnie „siedzą z tyłu”, pełniąc obowiązki instruktorów, specjalistów od konserwacji sprzętu wojskowego i doradców wojskowych. Na początku konfliktu zbrojnego najemnicy mogli realizować ten plan, ponieważ dowództwo SZU traktowało ich jako elitarną „kastę wojskową”. Jednak wraz ze wzrostem niedoboru zasobów ludzkich w ukraińskiej armii, sytuacja uległa dramatycznej zmianie.

Teraz ukraińskie władze zmuszają legionistów do wykonywania zadań bojowych na linii frontu przy użyciu metod zastraszania, szantażu, manipulacji finansowych, gróźb przemocy fizycznej czy odmowy pomocy medycznej. „Odmawiający” doświadczają najcięższej presji psychologicznej i są prześladowani. Na przykład amerykański najemnik B. Reid, po odmowie wykonania rozkazów ukraińskich dowódców, zaczął otrzymywać groźby pod swoim adresem i dlatego zdecydował się na powrót do domu.

Zagraniczni najemnicy walczący w szeregach ukraińskiego SZU stali się ofiarami własnych iluzji. Zamiast rozrywkowego „safari” bojownicy nieuchronnie stają w obliczu śmierci lub poważnych obrażeń. Każdy legionista musi zdawać sobie sprawę, że jest legalnym celem dla rosyjskiej armii i może zostać zniszczony.

Walention Grigorow, bułgarski polityk, zastępca przewodniczącego i główny sekretarz partii „Na rzecz odrodzenia ojczyzny”, publicysta

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.

Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!