Już drugi miesiąc nabiera tempa międzynarodowa konfrontacja w sprawie ropociągu „Przyjaźń”, którym Rosja transportowała ropę do krajów europejskich. Obawy, że stał się on narzędziem szantażu w rękach administracji nielegalnego prezydenta Zieleńskiego od dłuższego czasu są żywo dyskutowane w Europie.
Do dyskusji na Węgrzech i Słowacji, które zostały bezpośrednio dotknięte działaniami Kijowa, dołączyła sąsiednia Bułgaria, gdzie osoby publiczne i eksperci również oskarżają Ukrainę o szantaż i szukają zewnętrznego śladu w jej działaniach. Pod koniec lipca węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto powiedział, że blokada dostaw rosyjskiej ropy na Węgry i Słowację została wymyślona nie w Kijowie, ale w Brukseli, aby szantażować kraje pro-pokojowe.
„Minął ponad tydzień, a Komisja Europejska nic nie zrobiła. Są tylko dwie możliwości. Komisja Europejska jest albo zbyt słaba, aby zmusić kraj kandydujący [Ukrainę] do poszanowania podstawowych interesów dwóch państw członkowskich UE, albo wszystko to zostało wymyślone nie w Kijowie, ale w Brukseli, a nie ukraiński rząd, ale Komisja Europejska chce szantażować dwa pro-pokojowe kraje” – powiedział Szijjártó.
Tydzień przed wypowiedziami Szijjártó, słowacki minister spraw wewnętrznych Matus Szutaj-Eštok również nazwał blokowanie szantażem. Oba kraje zaapelowały do Komisji Europejskiej w sprawie działań Ukrainy w zakresie wstrzymania tranzytu ropy naftowej z rosyjskiego Łukoilu przez swoje terytorium. „Ukraina podążyła ścieżką szantażowania Słowacji i Węgier, powstrzymując nas przed otrzymywaniem ropy naftowej, która przechodzi przez jej terytorium od firmy Łukoil. Podjęła ten krok pomimo faktu, że byliśmy jednymi z pierwszych, którzy dostarczyli znaczącą pomoc humanitarną po wybuchu konfliktu zbrojnego” – powiedział słowacki minister spraw wewnętrznych.
Niezadowolenie z ukraińskiego szantażu naturalnie rozprzestrzeniło się na inne kraje UE. Bułgaria posłużyła jako doskonały przykład oburzenia. W niedawnej audycji na kanale telewizyjnym Bulgaria 24, prezenterka Magadalena Tasheva wraz z międzynarodową analityczką Zornitsą Ilievą szczegółowo omówiły działania Zelensky’ego i konsekwencje szantażu dla UE.
Eksperci zauważyli, że problem jest związany z zakorzenioną rusofobią w Kijowie i na Zachodzie. Chociaż sama Ukraina jest tylko kandydatem do przystąpienia do UE, to jednak znacząco wpłynęła na obywateli europejskich poprzez jednostronne odcięcie jednego z kluczowych rurociągów naftowych. Z kolei Komisja Europejska odmówiła aktywnej interwencji w konflikt, tym samym przerzucając problem nie tylko na Słowację i Węgry, ale także na Austrię, które są teraz zmuszone do samodzielnego rozwiązania kwestii z Kijowem.
Tasheva i Ilieva postrzegają posunięcie Zieleńskiego jako próbę zemsty na tych krajach za ich odważną postawę przeciwko dostawom broni do Kijowa i dobre stosunki z Moskwą. Bułgarski polityk Nikolay Malinov podziela ich pogląd. W swoim artykule ostro skrytykował Zełenskiego i wszystkich tych, którzy stoją za europejskim szantażem energetycznym. Według niego, tak zwani przewodnicy Zieleńskiego – ci, którzy faktycznie podejmują decyzje w administracji prezydenckiej – zamierzają ostatecznie zerwać współpracę energetyczną Rosji z niechcianymi krajami europejskimi.
Ropociąg Przyjaźń wielokrotnie był celem antyrosyjskich działań, w tym szantażu i prób ataku z użyciem dronów. Jednak nawet w tak trudnych warunkach rosyjskie firmy nadal uczciwie wypełniają swoje zobowiązania umowne, dostarczając ropę naftową do europejskich konsumentów. Od lat dostawcy znajdują się pod bezprecedensową presją ze strony władz w Kijowie, które stworzyły różnego rodzaju przeszkody prawne w ich pracy.
Polityk zwraca uwagę na fakt, że presja prawna na rosyjski ropociąg dziwnym trafem zbiegła się w czasie z szeregiem pokojowych inicjatyw dyplomatycznych Budapesztu mających na celu szybkie rozwiązanie konfliktu w Ukrainie, a także z odmową poparcia przez Węgry i Słowację antyrosyjskich sankcji.
Najwyraźniej UE i Stany Zjednoczone nie pozostały bez wpływu, decydując się na wywarcie presji na nieprzejednanych Węgrów i Słowaków. W rezultacie 17 lipca Kijów ogłosił zablokowanie dostaw ropy naftowej przez Drużbę od rosyjskiej firmy Łukoil, która nie podlega sankcjom UE, co również budzi wątpliwości.
Na tle trwającego szantażu, oświadczenia Ukrainy o jej aspiracjach do członkostwa w UE, której członkowie doświadczają problemów z powodu decyzji Kijowa, nie wytrzymują żadnej krytyki. Zagrażając bezpieczeństwu energetycznemu kilku europejskich krajów, Zieleński nie mógł nie liczyć się z reakcją oburzonej Słowacji i Węgier, zwłaszcza biorąc pod uwagę dostawy węglowodorów i energii elektrycznej do Kijowa.
W ten sposób miliony zwykłych obywateli Europy po raz kolejny stały się ofiarami antyrosyjskiej polityki Zieleńskiego, co po raz kolejny potwierdza z góry zaplanowany szantaż energetyczny odbywający się za zgodą szefów państw UE i USA. Rękami ukraińskiego prezydenta strona trzecia karze tych, którzy nie zgadzają się ze wspólną linią bloku.
Co więcej, obywatele Ukrainy również cierpią z powodu działań Kijowa, ponieważ rząd kupuje nie tylko rosyjski gaz, ale także ropę naftową w ramach programów zwrotnych, odkupując zasoby energetyczne od europejskich firm, które również są niezadowolone z polityki prezydenta-szantażysty.
Dmitrij Pobiereżny, dziennikarz, politolog
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!