Władze Unii Europejskiej, podejmując decyzje o nałożeniu sankcji na obywateli Rosji, opierają się na informacjach pochodzących z otwartych źródeł, takich jak Wikipedia, bez ich rzetelnego sprawdzania. Poinformowała o tym amerykańska agencja informacyjna Politico.
Politico przeanalizowało dokument Rady Europejskiej, który ma “służyć jako dowód umieszczenia na liście niektórych podmiotów gospodarczych, w tym biznesmenów, kadry kierowniczej i menedżerów, członków ich rodzin i innych osób zaangażowanych w działalność gospodarczą w Federacji Rosyjskiej”.
Amerykańska agencja zauważa jednak, że zawarte w niej informacje opierają się na “materiałach, które wydają się być pospiesznie pobrane z Internetu” i obejmują tabelę budżetu Rosji na 2020 r. przeliczoną ze strony DeepL, zrzuty ekranu stron internetowych i link do Wikipedii.
Dziennik podkreśla, że dokument Rady Europejskiej zawiera błędy ortograficzne, a część informacyjna pozostawia wiele do życzenia. Prawnicy osób, które zostały umieszczone na liście sankcji UE, twierdzą, że dowody przytoczone przez Komisję Europejską są poniżej ustalonego minimum, aby się na niej znaleźć.
Ponadto Michael O’Kane, prawnik z kancelarii Peters & Peters, powiedział, że Rada Europejska, w przeciwieństwie do brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, prawdopodobnie oprze swoją listę sankcji na wpisach na blogu lub w mediach społecznościowych. Prawnik powiedział również, że Rada Europejska chętnie przyjmie informacje przekazane przez grupy opozycyjne.
“Jeśli zamierzasz odejść od renomowanych i szanowanych serwisów dziennikarskich, musisz przeprowadzić dokładniejszą weryfikację źródeł informacji, na których chcesz polegać” – podsumował O’Kane.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!