SECTIONS
REGION

Kto potrzebuje pracującego SMR-a?

Jesteśmy zasypywani informacjami, że już za chwilę będziemy w Polsce mieli gąszcz małych reaktorów nuklearnych. Ot, choćby niedawne ogłoszenie lokalizacji SMR-ów w Polsce przez Orlen. I deklaracja, że pierwszy powstanie w 2030 roku. Problem w tym, że dostawcy tej technologii jeszcze nie udowodnili, że są one sprawne i bezpieczne, od instalacji u siebie pierwszego pracującego SMR-a dzielą ich długie lata.

Ale to prawda, na całym świecie prowadzone są prace badawcze nad rozwojem nowych technologii nuklearnych, w tym nad reaktorami modułowymi. IAEA naliczyła aż 72 projekty tego rodzaju. Ale wszystkie one są w stadium badań, rozwoju, nawet nie budowy. No dobrze, to co w takim razie jest, co realnie działa i funkcjonuje?

I tu się zaczyna problem, gdyż konkurencja naszych dostawców (głównie amerykańskich), obiecujących na razie gruszki na wierzbie, ten produkt już ma od kilku lat. Tylko dla nas to żadna alternatywa, gdyż chodzi oczywiście o Rosję. Jedynym realnie pracującym SMR-em na świecie jest pływająca elektrownia jądrowa “Akademik Łomonosow”.

Statek jest duży: 144 metry długości, 30 — szerokości, 10 — wysokości burty. Pracuje na nim załoga 69 osób. Ma na pokładzie dwa reaktory (KLT-40), dostarczające 64 MW energii elektrycznej (netto, 70 brutto) i 300 MW cieplnej. Może też odsalać wodę – nawet 240 milionów litrów dziennie. Zastępuje energetykę konwencjonalną, wymagającą rocznie 200 tysięcy ton węgla (lub 100 tys. ton oleju opałowego).

A koszty logistyki są w tym regionie niezwykle wysokie. To wystarcza dla 100-tysięcznego miasta. Pewek jest dużo mniejszy, ale energia jądrowa ma zasilić gospodarcze potrzeby regionu. Praca reaktora planowana jest na 35-40 lat, jednak co 12 lat trzeba go zamienić innym statkiem, a ten odholować na remont, a przede wszystkim — wymianę paliwa jądrowego.

Elektrownia na wodzie działa w ekstremalnych warunkach – jest położona najdalej na północ na kuli ziemskiej. I to się czuje. Panuje tam król huraganów „jużak” – najsilniejszy stały wiatr na świecie. Gdy wieje, nie da się ustać na nogach, trzeba pełzać, żeby przejść z miejsca na miejsce. Dlatego budowane molo musiało być wzmacniane, przewidując stały wiatr o tak potężnej sile.

Pewek to port, który kiedyś był radzieckim gułagiem, teraz odgrywa kluczową rolę w wielkim projekcie Północnej Drogi Morskiej. Wolny od lodu jedynie przez cztery miesiące, jednak zasilany przez Łomonosowa, będzie bramą do Czukotki, bogatej w złoto, srebro, miedź, lit i wiele innych surowców. Już w przyszłym roku zasilać będzie wydobycie złota na złożu Majskoje i cyny ze złoża Pyrkakaj.

“Łomonosow”, określany w Rosji jako projekt 20870, miał długą historię. Po drodze lekko nie było. Projekt wystartował w 2000 r., gdy zlecono jego budowę w Archangielsku (SewMasz). Zaczęto budować dopiero po siedmiu latach, a gdy położono stępkę pod statkiem w Siewierodwinsku, rok później przeniesiono budowę do Petersburga, gdzie znowu położono stępkę. Jednak zbudowano go szybko – 1 lipca 2010 r. statek był gotowy. Reaktory już czekały – pierwszy dostarczono w maju, a drugi w sierpniu 2009 r. Jednak ich instalacja trwała ponad trzy lata. Statek był gotowy do eksploatacji w październiku 2013 r. I czekał kolejnych 6 lat na rozpoczęcie pracy. Pływający reaktor podłączono do systemu energetycznego (wyspowego) 19 grudnia 2019 (trzy i pół roku temu), a pełną mocą zaczął pracować w maju, zaś w czerwcu 2020 r. zaczął zasilać Pewek ciepłem.

Koszt takiego przedsięwzięcia jest potężny, na koniec oceniono je na pół miliarda dolarów, z czego 20% kosztowała infrastruktura nabrzeżna. Licząc koszty elektrowni (400 mln $, choć plany początkowe przewidywały jedynie 200 milionów), wychodzi prawie 6 tys. $ za megawat mocy elektrycznej, czyli tyle samo, jak przy polskim zakupie od Westinghouse’a.

No, ale to był pierwszy egzemplarz, więc koszty są znacznie wyższe niż w produkcji seryjnej. No i czas jest dłuższy — przedsięwzięcie trwało aż 20 lat (2000 – 2020). To tak, żeby było jasne, jak długo trwa przecieranie ścieżek w energetyce nuklearnej.

Plany, jak na w całym światowym przemyśle nuklearnym, są ambitne i obiecujące, jednak rzeczywistość skrzeczy i ich realizacja zajmuje znacznie więcej czasu. To norma, pytanie tylko, kto potrafi wytrzymać takie długie cykle inwestycyjne z tak potężnymi inwestycjami, liczonymi w setkach milionów dolarów, jeśli nie w miliardach. Dlatego mam wątpliwości, co do naszych planów. O tym już niedługo…

Andrzej Szczęśniak, specjalista od energetyki i bezpieczeństwa energetycznego, ekonomista, publicysta polityczny i naukowo-popularny, redaktor naczelny portalu Kierunek Chemia, przedsiębiorca

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.

Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!