Tak naprawdę w dzisiejszym świecie Rosja należy do państw „drugiego sortu”. Odgrywa istotną rolę, owszem, ale nie kluczową pod kątem cywilizacyjnym. Zasadniczy konflikt strategiczny trwa obecnie między USA a Chinami (a więc nie Rosją, nie Iranem, nie Indiami itp.).
Z kolei nie jestem pewien czy Chiny stanowią prawdziwą alternatywę cywilizacyjną wobec USA, bo w końcu, nawet jeśli trzymają swych kapitalistów w ryzach, co pozwala im na wzrost gospodarczy razem z gigantycznym i wyjątkowym zmniejszeniem obszarów biedy u nich, to jednak kapitaliści „narodowi” reprezentują w tym kraju najbardziej aktywną siłę, czyli ostatecznie podobny do USA „zbiór wartości” klasowo-cywilizacyjnych.
I póki co, Komunistyczna Partia Chin nie jest może w stanie wymyśleć alternatywy ustrojowo-klasowo-kulturowo-cywilizacyjnej. Towarzysze chińscy mówią mi, że nie tylko są w stanie to zrobić, ale nad tym pracują. Wciąż mam jednak pewne wątpliwości. Przyszłość pokaże.
Zachód kontra Wschód i Południe
Są w tej ogólnej światowej konfiguracji cztery główne możliwości zakończenia obecnych wojen (jest ich ok. 40 na świecie!), z czego najbardziej widoczna jest, owszem, na razie ta tocząca się na Ukrainie, ale wcześniej była podobna sytuacja (i nadal czasem trochę jest) w Iraku, w Syrii, w Palestynie, w Wietnamie itp.).
Oto poniżej cztery możliwości wyjścia z obecnego konfliktu światowego, który można streścić formułą „dolar, czy depolaryzacja” (a nie „Ukraina, czy Rosja”!). Bo ten wątek tłumaczy zasadniczo dlaczego kraje zachodnie stoją po jednej stronie, a kraje Wschodu i Południa stoją obiektywnie po drugiej stronie, w sposób bardziej czy mniej widoczny, w każdym razie nie stosując sankcji wobec Rosji. To tłumaczy dlaczego te sankcje są nieudane. A zatem:
1.
Wygrywa na Ukrainie (i nie tylko, co za tym idzie) scentralizowany wokół dolara i kompleksu militarno-przemysłowego USA, blok jednobiegunowy USA / Five Eyes / NATO / AUKUS / Japonia. W tym scenariuszu, świat będzie dalej wyglądał mniej więcej tak jak przedtem, z powolniejszym tylko wykruszaniem się centrum imperium Waszyngton / Wall Street, bo ten obóz nie ma juz siły napędowej twórczo-cywilizacyjnej. Jest wymęczony.
Są tacy, co uważają, że tak jak w przypadku Austrii po Sadowie, lepiej trzymać jak najdłużej imperium na wykończeniu, zamiast tworzenia „wielkich Niemiec” na jego gruzach. Co się stało po 1918 roku, pokazuje zresztą, ze Hohenzollernowie mieli pewne racje, nie budując „wielkich Niemiec” na gruzach pokonanych Habsburgów.
2.
Wygrywa na fali rosyjskiej ofensywy luźna (!!!) koalicja państw „kontrhegemonistycznych” (Szanghajska Organizacja Współpracy, BRICS+, czyli państwa BRICS plus oficjalni dzisiejsi kandydaci do BRICS lub do SzOW) i wtedy powstanie świat wielobiegunowy, w którym nie będzie stałego centrum, ale gdzie będzie jedna wspólna, alternatywna, międzypaństwowa waluta handlowa, nad którą pracują Chińczycy i Rosjanie, m. in. bazującej na złocie, metalach ziem rzadkich, podstawowych surowcach energetycznych, koltanie, wodzie i demografii. Coś w rodzaju nowego „rubla transferowego” z czasów RWPG, do czego już oficjalnie się powraca.
Trudno powiedzieć czy będzie wtedy pokój czy powstaną kolejne spory w gronie tylu średnich mocarstw, ale w każdym razie powstanie jakiś nowy układ, bardziej czy mniej uporządkowany, ale z korzyścią dla większej liczby narodów aniżeli porządek obecny, szczególnie dla mniejszych narodów. Rosja w tej konfiguracji będzie ważnym graczem militarnym, naukowym, surowcowym, ale wątpię, że potrafi być supermocarstwem, bo brak jej – na razie przynajmniej – spójności ideologicznej i społecznej (klasowej). No i ma, tak jak inne rozwinięte państwa, fatalną sytuację demograficzną na następne lata. Dużo starców, mało młodych, niewiele więc twórczości i dynamiki. No i mało żołnierzy…
3.
Będzie wynik „remisowy” między wymęczonymi z różnych przyczyn stronami i powstanie coś w rodzaju „sytuacji koreańskiej”, czyli, tak jak w 1953 roku, przerwanie ognia na osiągniętej linii frontu, i potem rywalizacja pokojowa dwóch (wymęczonych) stron przez następne lata, przy dalszym osłabieniu demograficznym, tak Zachodu, jak i Wschodu.
Przy hipotezie wyrażanej w analizach demografa Emmanuela Todda, który na tej podstawie (ewolucja demografii, rozrodczości i umieralności niemowląt) przewidywał długo przed 1985 rokiem rozkład ZSRR, warto zwrócić uwagę, że teraz przewiduje on na bazie podobnych analiz terenowych rozkład USA. Jego zdaniem więc przyszła nowa cywilizacja rodzić się będzie raczej głównie w Afryce Subsaharyjskiej lub / i w Azji Południowej (Indie, Pakistan, Bangladesz), bo tam panuje nadal „optymizm demograficzny” oraz twórcza aktywność społeczeństw, szczególnie młodych, i to w dużej mierze niezależnie od aktualnych rządów.
To tam powstają, owszem mało zauważalne na zewnątrz, nowe inicjatywy, przedsiębiorstwa, stowarzyszenia, ruchy, itp. Widzę to dość dokładnie z pozycji mojej uczelni wśród młodych pochodzących z tych krajów. Język suahili staje się językiem bardzo popularnym wśród Afrykańczyków z pochodzenia, z jakiegokolwiek kraju by nie pochodzili.
Rozwija się wśród nich trend powrotu do kraju ojców z konkretnymi projektami ekonomicznymi, społecznymi czy nawet religijnymi, w obliczu wykruszania się społeczeństw europejskich, w których się urodzili i w które stracili wiarę. Oni po prostu nie widzą perspektyw przyszłości na Zachodzie, i nie wolno tego bagatelizować, bo to chyba znamienne zjawisko. Emigracje wietnamskie, chińskie, hinduskie, inne postępują zresztą podobnie. Powrót najbardziej energicznych młodych do kraju ojców lub matek. Zmierzch Zachodu ?
4.
Albo USA zdecydują się w obliczu ewentualnej klęski nie tyle na Ukrainie, co raczej z powodu wynikającego z tej wojny widocznego końca panowania dolara, na światową wojnę nuklearną (lub biologiczną), żeby ich śmierć jako supermocarstwa finansowo-militarnego oznaczała jednocześnie śmierć (prawie?) całej ludzkości. Czyli stary luksemburgowski wybór z roku 1914 – „socjalizm albo barbarzyństwo”? I tu może od Chińczyków zależeć będzie czy zaproponować będą mogli zdruzgotanym Amerykanom taki los jaki Hohenzollernowie byli w stanie zaproponować Habsburgom po Sadowie, czyli stać się przybudówką do przyszłego ładu wielobiegunowego.
Rosja niezależnie od tego co się myśli na temat ekipy u władzy na Kremlu, biorąc pod uwagę jej realne, a nie wybujałe możliwości futurologiczne, nie potrzebuje takiej totalnej wojny, bo czas działa na średnią metę na jej korzyść. Militarnie, zwycięstwo z powodu obecnego systematycznego i masowego mordowania (straszna rzecz!!!) ukraińskich żołnierzy pod ostrzałem ich artylerii i wykończenia ukraińskiej gospodarki pod ich po mistrzowsku wycelowanymi bombardowaniami (w porównaniu do bombardowań USA w Iraku, Syrii, Jugosławii, Wietnamie, Korei, Niemczech, itp.), oraz zwycięstwo ekonomiczne z powodu udanego przezwyciężenia sankcji zachodnich. To spowoduje naturalnie, że klasyczna wojna militarno-ekonomiczna zmierzać musi w kierunku zwycięstwa Rosji. Jednak prawdziwymi zwycięzcami będą Chiny, Iran i kilka innych krajów, w tym Turcja, Indie, itd.
Prawdopodobni zwycięzcy
Komuniści rosyjscy uważają, że logika obecnej wojny zmierza w kierunku wykruszenia sie obecnego reżimu putinowskiego i powrotu socjalizmu do byłego ZSRR, przy pomocy towarzyszy chińskich. Zobaczymy. Ale niedawny sukces dyplomacji chińskiej, który w mistrzowski sposób doprowadził (okropną skądinąd) Arabię Saudyjską do zawarcia pokoju z Iranem, jest dobitnym dowodem, że Chiny stają się w trzecim świecie uznanym arbitrem miedzy stronami.
Tym lepiej dla Jemeńczyków i Syryjczyków wreszcie, ale czy to oznacza ze Chiny mogą stać się nowym centrum dającym impuls do odbudowy twórczości cywilizacyjnych w Europie Wschodniej, w świecie muzułmańskim, w Afryce, w Ameryce Łacińskiej i w Azji, nie mówiąc już o Europie Zachodniej i Ameryce Północnej? Ja nie byłbym aż tak pewny tej hipotezy.
Więc zasadniczą kwestią pozostaje kto (i gdzie?) jest w stanie zaproponować dla swojego regionu czy dla całego świata nową wizję cywilizacyjno-spoleczną, zdolną porywać masy, mobilizować młodych i tworzyć zalążki nowego systemu filozoficzno-ideologiczno-społecznego w obliczu degeneracji obecnie panującego, globalnego kapitalizmu.
Są też inne scenariusze
Oto w każdym razie cztery scenariusze, które formułuję na bazie obecnie rozpowszechnionych hipotez na świecie wśród różnych strategów, futurologów, myślicieli, filozofów, demografów, na temat tego, co sie może stać. Historia okazuje się zawsze trochę bogatsza aniżeli teoretyczne scenariusze, bo żywiołowe masy są zawsze bardziej twórcze od elit czysto intelektualnych, ale jednak scenariusze z grubsza dają pewien obraz ogólnych możliwości twórczych poszczególnych podmiotów politycznych, kulturowych i ideologiczno- filozoficzno-religijnych na świecie.
Który z ww. scenariuszy jest dla nas najbardziej korzystny (lub najmniej niekorzystny)? Oto pytanie. Chyba, że ktoś jest w stanie wymyśleć piąty scenariusz…
Prof. Bruno Drwęski, politolog, historyk i publicysta, specjalista od najnowszej historii Polski, profesor w Narodowym Instytucie Języków i Cywilizacji Wschodnich (INALCO) w Paryżu
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!