Wgronie meldujących się Klausowi Schwabowi w Davos 2023 zastanawiający był brak pierwszego garnituru rządzących, no z jednym wyjątkiem, ale o tym po tym. Nie było nawet prymusów szkoły liderów WEF takich jak Rishi Sunak, Emmanuel Macron, czy Justin Trudeau.
Brak największej fanatyczki Wielkiego Resetu Jacindy Ardern nie dziwi, gdyż żeby uniknąć podróży do Davos samolotem emitującym gazy cieplarniane, szkoda, że jeszcze nie ma samolotów elektrycznych, posunęła się do bardzo spektakularnego aktu i ogłosiła, że się dymisjonuje z fotela premiera NZ, wywołując tym entuzjazm obywatelski podwładnych. No cóż, walka z emisją CO2, wymaga poświęceń. Brawo Jacindo.
Wymieniając tych, których nie zabrakło dorocznym szczycie WEF w Davos posłużę się bardzo trafnymi przydomkami przypisanymi im przez komentatora politycznego Pepe Escobara. A więc na salonach WEF brylowali, przepraszam Ciebie Erneście za posłużenie się słowem nawiązującym do Twojego nazwiska, zaczynając od gospodarza Klausa Schwaba, któremu Pepe przypisał urokliwy przydomek „Nosferatu”.
Jedyny obecny ze znaczących rządzących, kanclerz Niemiec Olaf Scholz nazwany został „Wątrobianką”, Ursula von den Leyen w pełni zapracowała na przydomek „von den Leichen”, czyli „von den Truchło”, Maia Sandu z Mołdawi to „pobudzona laska”, a Sanna Marin to „fińska imprezowiczka”, Jens Stoltenberg z NATO może szczycić się przydomkiem „War is Peace”, natomiast Christia Freeland z Kanady to wg Pepe po prostu „podżegaczka wojenna”.
Żebyśmy nie popadali w swoisty dla nas kompleks niedocenienia, Pepe Eacobar odnotował także obecność naszego prezydenta Andrzeja Dudy przypisując go do grona ”kilku nieważnych postaci”. Natomiast zupełnie nie dostrzeżony przez Pepe został nasz premier Mateusz Morawiecki. Byłem bardzo ciekawy, czy Pepe w przydomkowaniu wykorzystałby krajowy przydomek Morawieckiego „Pinoko”, który powoduje, że nawet dla dzieci jest on klarowny i bardzo popularyzuje jedną ze zdolności Mateusza Morawieckiego.
Moja ciekawość w tej kwestii nie została zaspokojona, Pepe nie zauważył obecności naszego premiera, chociaż ten będąc gorącym zwolennikiem schładzania klimatu zadeklarował już dawno gotowość zasypania wszystkich polskich kopalń węgla do 2050 roku. Z pewnością zrobiłby to szybciej, ale Ursula „Truchło” nie spieszy się z przekazaniem pieniędzy na konto KPO, z których mianoby finansować budowę wiatraków, dzięki czemu Don Kichote miałby pole do popisu, rozwój fotowoltaiki, bardzo sprawnej w bezchmurny dzień i zawieszającej aktywność w nocy, bo po co komu światło w nocy, gdy powinno się spać.
KPO, zgodnie z wyznaczonymi przez eurokratów celami, miałby także finansować zasypywanie piaskiem, którego mamy nadmiar w rękawach administracji rządowej i zalewanie polskich kopalni wodą, bez kosztowo lejącą się z mównic sejmowej i senackiej. O tym jak w Davos 2023 zmieniano koncepcję Wielkiego Resetu na Wielką Narrację w następnym felietonie. Będzie ciekawie.
Jacek Frankowski, publicysta, politolog, dziennikarz, artysta
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!