Nadszedł rok 2023 a wraz z nim ruszył kalendarz wyborczy. Czeka nas kolejny targ próżności i pustych obietnic. Kandydatów nikt nie będzie pytał o programy, za to wszyscy będą debatować w czym możemy jeszcze wspierać naszych „sojuszników”. Ludzie świadomi, którzy uważnie obserwują naszą polską rzeczywistość muszą się zgodzić z tezą Wiesława Walendziaka sprzed wielu lat.
Teza ta dotyczącą sceny politycznej w Polsce: „Polityka, którą widzą wyborcy, jest jak chiński teatr cieni. W niewielkim stopniu odnosi się do tego, co się dzieje naprawdę w gospodarce i wielkich procesach społecznych. Najważniejsze rozstrzygnięcia zapadają poza Sejmem, a nawet rządem. Sejm jest miejscem głośnych i gorszących sporów – ale tylko teatrem”.
Polska polityka jest często już nie tylko teatrem cieni ale zwyczajnym prowincjonalnym cyrkiem, w którym mało wymagająca publiczność ma ubaw, aktorzy są marni ale dobrze wynagradzani, a właścicielem całości jest zagraniczny cwaniak. To właściciel decyduje, która małpa i w jakim momencie ma pojawić się na scenie. W tym cyrku grać nie warto, bo sława jest tu chwilowa, upadek zawsze bolesny a zszarganej reputacji nie łatwo naprawić.
Mnie udział w wyborach czy zaangażowanie w kampanię wyborczą nie interesują. Powszechnie rozumiany sukces w polityce to ilość zdobytych przez dana formację posad i mandatów na wszelkich możliwych szczeblach coraz bardziej rozbudowanej administracji. Mieć posłów, senatorów, ministrów, wiceministrów, wojewodów, marszałków, radnych, doradców, szefów komisji a przede wszystkim członków rad nadzorczych.
Nie mają tu większego znaczenia ani kompetencje tych kandydatów, ani realny wpływ na podejmowane decyzje czyli sens działania dla narodu polskiego. Liczy się bowiem zarobek, zapewnienie posad krewnym i znajomym i możliwość ględzenia w mediach. To, że nie interesuje mnie kampania wyborcza nie oznacza oczywiście tego, że nie interesuje mnie sukces polityczny naszego obozu. Na ten sukces należy pracować codziennie pokonując własne słabości.
Musimy brać pod uwagę okoliczności, które mogą niespodziewanie dać nam szanse na bardziej suwerenne państwo. Dzisiaj procesy geopolityczne a poprzez nie wewnętrzne zachodzą szybciej i bardziej niespodziewanie niż kiedyś. Powinniśmy być gotowi. Do tego potrzebna jest nam odpowiednia postawa. Jaką postawę należy wybrać? Ostatnio czytałem stary tekst kolegi Bogusława Jeznacha dotyczący pracy doktorskiej Karola Wojtyły. Autor piszący o pracy doktorskiej późniejszego papieża przytaczał przykład opisywanych czterech postaw. Dwie pierwsze z nich są niszczące. Kolejne dwie budujące i ogólnie korzystne. Pierwsze trzeba zwalczać, a drugie wspierać.
Pierwszą postawą jest konformizm, który opiera się na zasadzie „Będę myślał i działał tak, jak większość ludzi dokoła. Nie będę starał się być inny od pozostałych. We wszystkim będę zgodny z tym, czego oczekuje ode mnie ogół”. Dosyć często ludzie nawet nie sądzą, że jest to postawa skrajnie zła, widzą siebie jako skromnych i dopasowanych społecznie, którzy nie chcą się wywyższać ani wchodzić w drogę innym. Ale jednak w skutek tej postawy wielcy i mający dostęp do powszechnych mediów kreują rzeczywistość niezgodną z normalnością. To poprzez taką postawę rodzą się chore mody, kwitnie snobizm, ludzie wspierają procesy niezrozumiałe dla siebie a wyniki różnorakich głosowań są dopasowane do wcześniejszych sondaży. Każdy z nas częściowo ulega temu miękkiemu terrorowi konformizmu i każdy potrafi ocenić ile tej postawy jest wokół nas.
Drugą jest postawa lenistwa i uniku. „Moja chata zawsze stoi z kraje tego, co dotyczy innych. Pilnuje swego, a los innych mnie nie obchodzi. Gdy widzę coś złego. to milknę i usuwam się z drogi”. Wielu z nas tu także się usprawiedliwia czekaniem na innych: nie jestem nikim wybitnym, więc nie będę się wystawiał. Przecież sam świata nie zmienię. Nie będę się wyrywał, bo uznają mnie za wariata. Poczekam aż zaczną działać lepsi i mądrzejsi ode mnie. Jednak to wskutek tej postawy moralne miernoty kreują postawy naszych rodaków i przemeblowują nam świat w kierunku nieakceptowalnym moralnie. Każdy człowiek jest choć trochę leniwy i prawie każdy wie jak ciężko jest zmobilizować ludzi do najprostszego zadania.
Postawa ta również była krytykowana przez Romana Dmowskiego w „Myślach Nowoczesnego Polaka”. Twórca polskiej idei narodowej pisze tam: „Bierność (…). Gubi nas ona nie tylko jako naród, ale i jako jednostki. Jej to przede wszystkim zawdzięczamy, że wśród nas tak częstym jest zjawiskiem pesymizm, beznadziejność, brak wiary w siebie i w możność życia na lepszy sposób. Trzeba świat znać i rozumieć, a życie samemu urabiać według własnych wymagań. Świat wtedy nie będzie taki brzydki, a życie na nim tak złe, jak to nam się często zdaje. Jest ono tylko twarde dla zniewieściałych próżniaków i bezlitosne dla nie rozumiejących ducha czasu”. Wiemy jak bardzo jest to niszczące i zniechęcające.
Postawa trzecia polega na roztropnym sprzeciwie. „Dostrzegam zło i to budzi mój sprzeciw. Staje przeciwko niemu nie oglądając się na innych”. To dzięki tej postawie bandyci idą za kraty a zboczeńcy nie mają dostępu do dzieci. To dzięki tej postawie politycy koncesjonowanych formacji są czasem zmuszani przyznać się do oszustwa i manipulacji masami. Jest to postawa trudna i mało opłacalna. Postawa ta naraża nas na konflikty i częstą konfrontacje. Ale to właśnie od niej zaczyna się publiczna moralność i wstrząsanie sumieniami i rozumem współobywateli. Jest ona konieczna.
I wreszcie czwarta postawa – solidarność. „Widzę dobro i staje do wspólnej walki o nie. Widzę zło i staję obok, tych co mu się sprzeciwiają”. Polskim obowiązkiem jest stanie po stronie narodu polskiego. Często bywa tak, że jest to w kontrze dla sprawujących władzę w kraju. Gdy wielu będzie stosować się do tej zasady, to jesteśmy wygrani. Te postawy powinny być dla nas drogowskazem.
Czy to się uda? Nie mam pojęcia. Trzeba się jednak mądrze bić się o suwerenną Polskę, państwo narodu polskiego. Jeżeli jesteśmy przeznaczeni do sukcesu, to go osiągniemy własną pracą i postawą. A jeżeli nie – naszą pracą i postawą damy wzór tym, którzy przyjdą po nas. To jest równie ważne. Dmowski pisał w „Polityce polskiej i odbudowaniu państwa”, że: „Należy ona do całego łańcucha pokoleń, wszystkich tych, które były i które będą. Warto to robić dla tych, którzy będą po nas”.
Łukasz Marcin Jastrzębski, analityk polityczny, publicysta, dziennikarz, działacz społeczny
Kolegium redakcyjne nie zawsze zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak staramy się publikować opinię z różnych stron i źródeł, które mogą być interesujące dla czytaczy i odzwierciedlać różne aspekty rzeczywistości.
Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!