SECTIONS
REGION

Przewodów: powtórka z historii

Jedynym faktem niebudzącym wątpliwości jest śmierć dwóch obywateli polskich w Przewodowie, gm. Dołhobyczów. Jedyną kwestią wartą dziś omówienia pozostaje zatem, na jaką pomoc mogą liczyć rodziny zabitych. I czy choćby w przybliżeniu wsparcie to będzie proporcjonalne do nakładów poniesionych m.in. z polskiego budżetu na podtrzymanie wojny, w której padły właśnie pierwsze polskie cywilne ofiary.

Charakterystyczny brak reakcji

Są chwile, gdy pozbawienie Polski suwerenności drażni mniej niż zwykle. To momenty, kiedy to właśnie zależność od obcych powstrzymuje władze w Warszawie od zwyczajowych szaleństw, wpychających Polaków w jeszcze większe kłopoty. Amerykańska wstrzemięźliwość wobec spadającej na polskie terytorium rakiety od razu podziałała tonująco i na oficjalne reakcje klasy politycznej III RP, i na komentarza głównych publikatorów.

Ewidentnie – o tym, co się wydarzyło świat, a więc i Polacy dowiedzą się dopiero, kiedy stanowisko zajmą Pentagon, Biały Dom i londyńska City, nie wcześniej. Oczywiście, też z krajowego punktu widzenia oczekiwanie na anglosaską decyzję tylko pogłębiło przygnębiające wrażenie chaosu i nieprzygotowania na zdarzenie, które mogło przecież nastąpić dowolnego dnia tego trwającego dziewiąty miesiąc konfliktu.

Polskie służby, służby państwa graniczącego z otwartym obszarem działań wojennych sprawiały wrażenie kurczaków biegających w kółko już po obcięciu łebków, podczas gdy decydenci zgodnie wybrali taktykę chowania głowy w piasek. Żyjąca tylko wojną, mówiąca tylko o wojnie, non stop prężąca muskuły do wojny III RP okazała się nieprzygotowana na jedną spadającą rakietę.

Egzamin z narodowej solidarności

Tym bardziej zatem, skoro jeszcze nie wiadomo, co wolno myśleć i nawet zawsze najlepiej poinformowany Wołodymyr Zełeński nie został wyjątkowo uznany za jedyne wiarygodne źródło („To byli Rosjanie!”), kluczowa pozostaje sprawa pomocy bliskim zabitych. Zginęli rolnicy, zniszczony został ciągnik i suszarnia zboża, zapewne ze zbiorami.

Za jednym zamachem zatem jakaś polska rodzina została bez swych żywicieli, narzędzi pracy, majątku i kapitału w postaci produkcji rolniczej. Standardowe ubezpieczenie szkód rolniczych przeważnie nie obejmuje ostrzału rakietowego, zatem wszystko w rękach państwa, samorządu i rodaków. Czy zdamy ten egzamin jako Polacy i jako ludzie w stosunku do swoich, tak jak wykazaliśmy się humanitarnym i chrześcijańskim odruchem wobec przybyszy z Ukrainy?

Tylko pokój da nam bezpieczeństwo

Na rozliczenia, oskarżenia i ataki na pewno jeszcze przyjdzie czas. Nie miejmy złudzeń, to przecież III RP. Możemy też być zupełnie pewni, że, kiedy wróci znany medialno-partyjny jazgot, nie usłyszymy w nim prostej prawdy, że takich Przewodowów może być tylko więcej, jeśli wojna u naszych granic będzie trwała, jeśli dojdzie do jej eskalacji i dalszego rozprzestrzenienia. Jak widzimy – nasze niebo nie jest bezpieczne.

Narysowana na papierze granica niczego nie zmienia, gdy wokół świszczą pociski i wybuchają rakiety. Tylko pokój, pokój za wszelką cenę może powstrzymać dalszy rozlew krwi, może uchronić także Polaków przed utratą kolejnych niewinnych ofiar. Kiedy więc w końcu wybrzmi ulubione w polityce III RP pytanie „kto winien?!” – odpowiedź może być tylko jedna: winna jest sama wojna. I ci, którzy ją podtrzymują, którzy pchają Polskę i Polaków coraz bliżej ognia. Ognia, który zabija, tak jak w Przewodowie.

Powtórka z historii

I na koniec smutny paradoks historii. Przewodów to pogranicze Ziemi Hrubieszowskiej i Bełskiej. W latach II wojny światowej i wkrótce po niej były to tereny działania band UPA, a także obszar samoobrony polskiej organizowanej przede wszystkim przez Bataliony Chłopskie, w których walczyli moi dziadkowie. W tej samej gminie Dołhobyczów jest wieś Oszczów, 11 maja 1944 roku banderowcy zamordowali w niej 24 Polaków. Po tamtej strony obecnej granicy pozostał Bełz.

W nocy z 24 na 25 marca 1944 roku UPA przy współpracy miejscowych Ukraińców zamordowała 104 Polaków, w tym kobiety i dzieci, a wśród nich – ocalałych wcześniej z Rzezi Wołyńskiej. Banderowcy ograbili, a następnie wysadzili miejscowy kościół katolicki. Dlaczego Państwu o tym opowiadam? Bo gdy w końcu podczas obław udało się dopaść ukraińskich nazistów i wydusić ich sotnię, to zabitych upowców jednak po chrześcijańsku pochowano. Do dziś mordercy mają grób, czyli więcej niż mogą liczyć ich ofiary, których kości rozwłóczone są po całej Małopolsce Wschodniej i Wołyniu. Grób ten jest na terenie dawnego PGR Białystok, właśnie w Przewodowie…

Dlatego właśnie Przewodów powinien być zarówno konkretem, jak i symbolem. Konkretem realnej, wymiernej pomocy dla rodziny zabitych. Symbolem zagrożenia, które może tylko urosnąć, jeśli teraz, natychmiast mu nie zapobiegniemy działając wspólnie na rzecz pokoju.

Konrad Stanisław Rękas, dziennikarz, polityk, ekonomista, analityk geopolityczny, samorządowiec, były radny i przewodniczący sejmiku lubelskiego

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.

Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!