SECTIONS
REGION

Węgiel: jak kupić?

Po raz kolejny spełniają się nasze marzenia. W końcu piszą o nas w wielkim świecie, a my przecież jak kania dżdżu łakniemy uwagi wielkiego świata. A co o nas piszą? Że w kraju, w którym króluje węgiel, trzeba dniami stać w kolejce… po węgiel. Ki diabeł? Zima jeszcze daleko, ale mówią, że węgla zabraknie, trzeba chyba kupić. Ale jak?

Można pójść na najbliższy skład. Ale na placach dominują pustki, a jak nie, to ceny są diabelsko wysokie – od 2500 zł do ponad 3000 zł za tonę. Ale kto chce mieć ciepło w zimie i ma kasę, albo potrzebuje natychmiast i bezwzględnie – kupuje od razu. Proste. Wystarczy zapłacić 3- lub 4-krotnie więcej niż w tamtym roku i sprawa załatwiona. A kto bogatemu zabroni?

A że lato? I co z ego, w końcu rację mieli ci, co już wiosną, jak tylko wprowadziliśmy embargo, kupowali po kilka ton, mniej zamożni po kilkaset kilogramów, a nawet worek czy dwa. Wtedy ten “syberyjski” był po 1600 złotych. A to już było dwa razy drożej niż w ubiegłym roku, gdy w lipcu można było śląski węgiel kupić po 700 zł. Polski był tańszy od syberyjskiego, ale bardzo rzadko bywał na składzie. A teraz? Ani śladu po tamtych cenach. Ale jest i tańszy węgiel. Tylko gdzie go kupić? Może przez internet?

Kryzys spowodował, że likwidowane górnictwo zaczęło robić to, czego leniło się robić przez całe dziesięciolecia. Polska Grupa Górnicza w marcu otworzyła sklep internetowy. No brawo, po 30 latach funkcjonowania internetu w Polsce… tak pionierskie podejście… aż zatyka z wrażenia!

Wejście na rynek odbiorcy ostatecznego, uruchomienie tak prostych rezerw, zwiększających dochody, skracających łańcuchy logistyczne, umożliwiających dotarcie bezpośrednio do klienta i zgarnięcie marży dystrybucyjnej… no naprawdę! Ale w górnictwie zabito myślenie biznesowe, a kopalnie otrzymują od rządu zadanie “likwidacji marż pośredników”, co bardziej przypomina retorykę Hilarego Minca niż logikę łańcucha wartości biznesowych.

Początkowo marnie szło, sklep się zawieszał, potem go poprawiono, widać że wcześniej PGG należała raczej do firm cyfrowo wykluczonych, ale po kilku miesiącach zaczęło to jakoś działać. Z naciskiem na słowo “jakoś”, bo wiele prostych błędów pokazuje, że w handlu internetowym i obsłudze klienta PGG to mistrzem świata nie jest. Ale może jest mistrzem Polski.

Problem jednak w tym, że za pomocą cyfrowej rzeczywistości nie nadrobi się braku produktu. Sprzedaż odbywa się tylko 2 razy w tygodniu, przez sześć miesięcy obsłużono 170 tysięcy klientów (przy 3 milionach gospodarstw opalanych węglem), sprzedając 700 tysięcy ton węgla, gdy potrzeba ponad 10 milionów ton.

Więc to nie zakupy, ale raczej polowanie na węgiel przez internet, na które trzeba poświęcić kilka dni. Ma swoją specyfikę – trzeba mieć dobre połączenie, najlepiej światłowód. Logować się już z pół godziny przed 16.00 we wtorek czy czwartek, najlepiej z kilku komputerów, bo jak ci się włączy wygaszacz ekranu, to już drugi raz zalogować się raczej nie da. Trzeba działać błyskawicznie. Umiejętności z kupowania biletów na koncerty gwiazd rozrywki bardzo się przydają. Aukcja potrafi trwać i dwie minuty i szczególnie atrakcyjny gatunek węgla już sprzedany, ale niektóre można kupić nawet przez pół godziny. Można to sprawdzić na stronie sprawdzwegiel.pl.

Najlepiej otworzyć stronę sklepu w kilku kartach przeglądarki, lub na kilku urządzeniach (desktop, laptop, telefon — teraz tego pełno) i… cierpliwie czekać. To przecież kolejka. I systematycznie odświeżać strony. Kluczowym zadaniem jest dodanie zakupu do koszyka, dlatego klikać trzeba aż do skutku. Odetchnąć możecie, gdy na ikonce “koszyk” pokaże się liczba inna niż zero. Ufff… jesteście posiadaczem upragnionego towaru. Koniecznie trzeba pamiętać w tym biegu do koszyka, by zaznaczyć haczyk przy deklaracji, że kupujemy węgiel na użytek własny, inaczej doliczą nam akcyzę.

Teraz drugi etap — transakcję trzeba sfinalizować, a przejście do procesu zapłaty wymaga także wielu prób i sztuczek internetowych, znanych dobrze nabywcom biletów na koncerty gwiazd. Strona nie przyjmuje danych, zawiesza się, trzeba po kilka razy wypełniać formularze. Czasami nas po prostu wyrzuci ze sklepu. Więc cierpliwie powtarzamy proces. Jak już dopniemy swego, to jeszcze możemy klika godzin poczekać na potwierdzenie e-mailem zakupu, potem dokonania płatności, jeszcze później ustalenie terminu odbioru, by w końcu otrzymać informację o towarze czekającym na klienta. Uff….

Oczywiście dużo wcześniej trzeba dokonać niezbędnych przygotowań — założenia konta, podania danych, łącznie z numerem konta bankowego, bo w czasie samego polowania po 16-tej to zapomnij. Strona wtedy częściej wisi niż działa (choć ostatnio PGG to usprawniła). Trzeba też wyczuć, co “rzucają” (“rzucili” — tak się kiedyś w PRL mówiło, gdy do sklepu dotarła partia jakiegoś atrakcyjnego towaru, np. lodówki czy mięso).

Na przykład dla jednego odbiorcy jest dostępne tylko dwie tony workowanego ekogroszku, ale aż 5 ton sypanego luzem. Dla młodych wykształconych z dużych miast internet to oswojony żywioł. Jednak mimo wszystko istnieje jeszcze świat poza internetem. Jak tam kupić węgiel? O tym za tydzień…

Andrzej Szczęśniak, specjalista od energetyki, zwłaszcza bezpieczeństwa energetycznego, ekonomista, publicysta polityczny i naukowo-popularny, redaktor naczelny portalu Kierunek Chemia, przedsiębiorca

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.

Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!