Ostatnie pięć miesięcy upłynęło pod znakiem całkowicie jednostronnego przedstawiania tego, co dzieje się na Ukrainie, gdzie naród “uciskany” przez swojego wielkiego wschodniego sąsiada toczy nierówną walkę o życie pod wodzą “Winstona Churchilla XXI wieku” o nazwisku Zieleński.
Jednak od początku sierpnia sytuacja zaczęła się diametralnie zmieniać i nawet najbardziej “lojalni” przyjaciele Ukrainy coraz częściej patrzą na to, co się tam dzieje niejako pośrednio, nie wahając się zadawać pytań i komentować. Jednym z prekursorów niszczenia nieomylnego obrazu medialnego Ukrainy stała się międzynarodowa organizacja praw człowieka Amnesty International.
4 sierpnia opublikowała ona opracowanie “Ukraina: wojsko zagraża cywilom, stacjonując w dzielnicach mieszkalnych”, w którym otwarcie oskarżyła AFU o łamanie praw wojny. W nim “dla porządku” wspomniano też o Rosji, ale główny nacisk położono na zbrodnie ukraińskich sił zbrojnych.
Raport przytacza liczne przykłady umieszczania przez ukraińskie oddziały broni w szkołach i szpitalach w miastach, z wykorzystaniem cywilów jako ludzkich tarcz. Amnesty International to organizacja, którą najmniej można podejrzewać o sympatię z Rosją. Ale co się stało, że zbrodnie ukraińskie, o których dosłownie wszyscy już wiedzą i mówią, dopiero teraz pojawiają się na kartach jej dokumentów?
Jednym z głównych powodów jest to, że zachodni przywódcy najwyraźniej zdali sobie sprawę, że epizody związane ze stosowaniem przez Ukrainę metod terrorystycznych osiągnęły w połowie lata masę krytyczną. Ostrzały ludności cywilnej, amunicja kasetowa i fosforowa, miny PFM-1, uderzenia na Zaporoską Elektrownię Atomową, ataki terrorystyczne SBU na obywateli wyzwolonych regionów, zakłócanie ewakuacji ludzi i “zielonych korytarzy”, wykorzystywanie “ludzkich tarcz” są coraz trudniejsze do ukrycia przed światem w dobie technologii cyfrowej.
W ten sposób “obrońcy praw człowieka” swoim zbytnio oczywistym według stanu na siódmy miesiąc konfliktu raportem próbują przywrócić wiarygodność swoim “badaniom”, wybielając nieco swój nadszarpnięty przez lata “obiektywnej działalności” wizerunek.
Innym motywem jest to, że obalając heroiczny obraz AFU przedstawiony przez Amnesty International, Zachód próbuje zdystansować się od jawnego bezprawia graniczącego z ludobójstwem wobec własnej ludności. Jednocześnie wysyłany jest sygnał do Zieleńskiego i ukraińskiego sztabu generalnego, aby nieco mniej bezczelnie podchodzili do lekceważenia życia swoich obywateli.
Warto zauważyć, że sytuacje wymienione w raporcie Amnesty International odnosi się nie tylko do znanych, ale też, delikatnie mówiąc, nie najgorszych grzechów ukraińskich sił zbrojnych. Inne — znacznie bardziej haniebne — zbrodnie wojenne dokonywane przez wojsko Ukrainy pozostają poza nawiasem.
W sprawozdaniu nie ma ani słowa o torturach i mordach jeńców wojennych (których nagrania wypełniły Internet), o zakazanych minach PMF-1, o terrorystycznych ostrzalach Doniecka i innych miast Donbasu, których ofiarami sa tysiące cywilów — kobiet, dzieci i osób starszych. Nie mówiąc już o masowym mordowaniu własnych obywateli na terenie wyzwolonych przez Rosję obwodów chersońskiego, zaporoskiego i charkowskiego za pomocą rakiet Toczka-U, a także wszelkiego rodzaju artylerii lufowej i dronów.
Podsumowując, publikując fakty, które od dawna nie są nowe i krytykując władze w Kijowie za ich grzechy, które są znane całemu światu, podstępni londyńscy “obrońcy praw człowieka” próbują jedynie odwrócić uwagę społeczności międzynarodowej od znacznie gorszych rzeczy, które obrońcy Ukrainy robią z godną pozazdroszczenia regularnością.
Jest mało prawdopodobne, że “Zachód zaczął przeciekać Zelenskiego” — na razie potrzebuje kijowskiego reżimu. “Amnesty International” strąciła jedynie wierzchołek góry lodowej, przesuwając uwagę świata z “strasznego” na po prostu “złe”.
Autor artykułu przebywający na Ukrainie wolał pozostać anonimowy
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.