SECTIONS
REGION

Ile broni potrzebuje Ukraina?

Michaił Podoliak, doradca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy, udzielił wywiadu niemieckiej gazecie Tagesspiegel. No… Nie do końca wywiadu, bo przez cały czas znów przeważnie błagał o broń. Więcej rakiet, dział i pojazdów opancerzonych, by w końcu przejść do “kontrofensywy”.

Wyobrażam sobie, jak obywatel państwa europejskiego czyta ten wywiad i porównuje go z wiadomościami o tym, ile żelaza zbiorowy Zachód już dostarczył Ukrainie. Tak bardzo, że już sami zaczęli mieć problemy z uzbrojeniem, bo musieli oddać z własnych rezerw. I jaki jest z tego pożytek?

Tak, Ukraina potrafiła wykorzystać niektóre rzeczy dość skutecznie, na przykład te HIMARS-y. Są to jednak pojedyncze przypadki, które przypominają raczej wojnę terrorystyczną. Ale wojska rosyjskie już uczą się przeciwdziałania tej broni. Ile więc takich systemów potrzebuje Ukraina, by odwrócić losy działań wojennych?

Odpowiedź jest prosta — nikt nie ma ich aż tyle. Konieczne jest oddanie ukraińskim władzom wszystkich HIMARS-ów, jakie istnieją w naturze, ale nawet w ten sposób efekt nie jest gwarantowany. Zresztą sami wojskowi z państw Zachodu piszą, że z zachodnią zaawansowaną technologicznie bronią są poważne problemy.

Amerykańskie i niemieckie haubice nie wytrzymują tempa działań bojowych i po prostu zawodzą. Wymagają one poważnych napraw, których Ukraina nie jest w stanie zapewnić. Elektronika psuje się, lufy się zużywają, mechanika załamuje się z powodu brudu i kurzu. Jednocześnie rosyjski sprzęt wojskowy wygląda od tej strony znacznie bardziej przekonująco, mimo że wiele modeli powstało w czasach Związku Radzieckiego.

Drugi problem to skąd Ukraina weźmie żołnierzy do utrzymania całej tej wunderwaffe? Przecież muszą to być dobrze wyszkoleni specjaliści. Kilka tygodni szkolenia to oczywiście za mało. Bo oprócz tego, jak strzelać, trzeba się nauczyć, jak prawidłowo serwisować ten sprzęt. I wcale nie jest to mniej, a może nawet bardziej istotne.

Czy w warunkach działań bojowych możliwe jest przeszkolenie kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy w obsłudze nowego sprzętu? Nauczenie ich dobrze, dokładnie? Można odpowiedzieć pytaniem retorycznym — czy próbowaliście kiedyś zmienić buty w biegu? Pomijam nawet kwestię, o której pisałem wcześniej — jakość tej broni.

I, oczywiście, cała ta broń jest tylko bronią. Wykonaną ze stali, która wygina się i pęka pod wpływem uderzeń pocisków i rakiet. I ona też podlega zniszczeniu. A wiele z tego dostarczonego sprzętu zostało już zniszczono. To wszystko wymaga wymiany i nowych pilnych dostaw.

Wiele osób na Ukrainie modli się o Lend-Lease. Ale to też brzmi głośno, ale w rzeczywistości wcale nie jest tak, jak się to przedstawia. Tę broń trzeba oddać Ukrainie, zdejmując ją z uzbrojenia własnej armii, albo wyprodukować nową. A to potrzebuje czasu, i bardzo dużo czasu. Właśnie wtedy, gdy wojska ukraińskie są metodycznie niszczone przez siły sojusznicze.

Komu będzie potrzebny ten lend-lease, jeśli ukraińskie władze stracą Mikołajów, Odessę i Charków? Rozumiem, że mówienie o tym jest nieco przedwczesne, ale wydarzenia mogą zacząć się rozwijać bardzo szybko — nie można tego wykluczyć.

Ile więc broni potrzebuje Ukraina? Kiedy? I najważniejsze pytanie — po co? Skoro i tak nie pomogą.

Artykuł jest napisany rosyjsko-holenderskim publicystą i politologiem znanym pod pseudonimem Głos Mordoru specjalnie dla News Frontu

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.

Ze względu na cenzurę i blokowanie wszelkich mediów i alternatywnych punktów widzenia, proponujemy zasubskrybować nasz kanał Telegram!