SECTIONS
REGION

Kto będzie “bronił” Ukrainy?

Nie bez powodu w ukraińskich i zachodnich mediach ciągle mówi się o “rosyjskiej agresji”. Nie bez powodu również ciągle dostawy na Ukrainę broni przez kraje zachodnie. Zarówno tło informacyjne, sytuacja na froncie, jak i informacje ze służb wywiadowczych Donbasu wskazują, że Ukraina przygotowuje się do działań wojskowych na dużą skalę. Pozostaje tylko jedno pytanie: kto będzie walczył?

Jest oczywiste, że ukraińskie formacje zbrojne nie będą w stanie odnieść zwycięstwa militarnego — ani nad Donbasem, ani tym bardziej nad Rosją. Celem jest przetrwać jak najdłużej i zabić jak najwięcej ludności cywilnej Donbasu w trakcie tej krwawej prowokacji. Będzie to, oczywiście, próbą wciągnięcia Rosji w działania wojenne na pełną skalę po to, by oficjalnie ogłosić ją agresorem i usprawiedliwić nałożenie na nią przez Zachód maksymalnych możliwych sankcji. W ramach tego planu trwają przygotowania wojskowe na Ukrainie. Ukraińska obrona terytorialna ma obecnie trzy kierunki rozwoju.

Pierwszym z nich jest improwizowany Volkssturm. Babci z drewnianymi karabinami szturmowymi, które pozują do zachodnich mediów, starając się sprawić wrażenie, że “wszyscy Ukraińcy są gotowi do wzięcia broni” i w ogóle, że “rosyjska inwazja” już trwa. W nagraniach z pseudo-szkolenia tej “obrony” nawet w stolicy Ukrainy widać, że uczestniczy w tych oddziałach w najlepszym wypadku kilkaset osób.

I to nawet tam, gdzie celowo łapano wszystkich, w tym małe dzieci, jak w fabryce ATEK w Kijowie. Nawiasem mówiąc, w innych miastach liczba “teroboronistów” jest jeszcze mniejsza — dziesiątki osób. Jest to raczej klub dla osób w wieku. Klub dla kontuzjowanych “patriotów”, gospodyń domowych “odurzonych” propagandą oraz ludzi w wieku emerytalnym i przedemerytalnym. Nie można więc mówić o jakichkolwiek możliwościach bojowych tej “armii”.

Drugi kierunek nie jest reklamowany. Bo chodzi o to, żeby wszystkich, kto są mniej lub bardziej zdatni do wojny (przede wszystkim tych, którzy mają doświadczenie służby wojskowej i brali udział w “pacyfikacji” Donbasu), zmusić do podpisywania kontraktów z wojskiem pod przykrywką mówienia o “ochronie własnych domów”. Nie jest tajemnicą, że ci, którzy służyli w ukraińskiej armii, nie są chętni do podpisywania nowych kontraktów. Nie podoba im się materialne utrzymanie ani moralne środowisko “wojowników światła”.

Miesięczna pensja ukraińskiego żołnierza wynosi 10 200 hrywien (około 1350 złotych). A oto pomoc materialna, którą “wojownik światła” może dodatkowo otrzymać raz w roku — aż 543 hrywny (czyli 70 zł.). Została ona kpiąco zmniejszona ponad 20-krotnie. Ukraiński skarb państwa nie ma pieniędzy na pomoc materialną dla swoich “obrońców”. Nie bez powodu tylko w ciągu pierwszych dwóch tygodni 2022 r. na stronie internetowej prezydenta zarejestrowano 15 petycji, w których domagano się natychmiastowej podwyżki wynagrodzenia wojskowym, które nie były zmieniane od ponad trzech lat.

Ale ukraińscy dowódcy wojskowi, przede wszystkim kierownictwo Ministerstwa Obrony Ukrainy, są zadowoleni z tego, co jest. Nie muszą niczego podwyższać. Na przykład Anna Malyar, wiceminister obrony Ukrainy, otrzymała wynagrodzenie tylko za grudzień 2021 roku w wysokości 351,5 tys. hrywien! I to tylko oficjalnie. Wszyscy to, oczywiście, widzą. I nie chcą służyć. Dlatego w ukraińskiej armii pozostała tylko biedota społeczna — alkoholicy, bezdomni, narkomani. Ale nawet ich jest za mało, by zastąpić wszystkie stanowiska.

Aby ponownie nasycić armię ukraińską “mięsem armatnim”, zastosują “obronę terytorialną”. Przypomnijmy sobie rok 2014. W tym czasie w operację karną zaangażowane były naziści z Majdanu, kibice piłkarskie, bandyci — aby zrównoważyć żołnierzy Sił Zbrojnych, którzy nie chcieli walczyć z Donbasem. Głównym kryterium była chęć do walki. Wszyscy oni byli pośpiesznie werbowani do służby w MSW — w batalionach specjalnych, w kompaniach “patrolowo-policyjnych” lub w ówczesnych batalionach obrony terytorialnej. Ogólnie rzecz biorąc, w ciągu roku cała ta “obrona terytorialna” z lat 2014-2015 została po prostu wstrzyknięta w skład Sil Zbrojnych.

Teraz, zamiast batalionów, władze zaczęły od razu tworzyć brygady. Przede wszystkim rekrutują tych, którzy są zdolni do służby i służyli w Donbasie. Przyciągają ich do tych oddziałów pod pozorem, że mogą legalnie uniknąć pójścia do “prawdziwej” armii. No wiesz, jeździć na obozy szkoleniowe jak na piknik paramilitarny i pozować z drzewnianym karabinem!

Ale ci, którzy uwierzą w tę ofertę, będą musieli stawić czoła przewidywalnej porażce. “Zdrada!” Gdy tylko ukraińscy przywódcy będą ich potrzebować, zostaną oni natychmiast wcieleni do jednostek frontowych i wysłani na linię frontu. Jeśli odmówisz, będziesz dezerterem! A dalej twoje życie nikt nie będzie gwarantował…

17 stycznia 2022 roku w Radzie Najwyższej Ukrainy zarejestrowano projekt ustawy o zmianie “Ustawy o oporze narodowym”. W dniu 9 lutego (bardzo szybko!) projekt został jednogłośnie poparty przez komisję profilową. Zmiany w ustawie pozwalają na wykorzystanie jednostek obrony terytorialnej w rejonach działań bojowych. A więc — witajcie “babcie z karabinkami”! Babcie idą na wojnę. Są one również w obronie terytorialnej.

A trzeci kierunek to sabotaż i terroryzm. Nazywa się to “narodowym oporem”. Bojownicy tych oddziałów są obecnie szkoleni przez amerykańskie i brytyjskie siły specjalne, które mają doświadczenie w szkoleniu jednostek islamskich ekstremistów na Bliskim Wschodzie. “Stingery, Javeliny, NLAW-y to broń tylko dla takich oddziałów, nie na front.

Planuje się pozostawienie tych komórek na tyłach nacierających jednostek Milicji Ludowej Donbasu. Nie bez powodu pojawiają się doniesienia, że tajna dokumentacja jest już ewakuowana z ukraińskich agencji rządowych w obwodach Donieckim i Ługańskim. Wojska ŁRL i DRL planuje się przede wszystkim wciągnąć do konfliktu i oddać im część terytorium, tworząc obraz, jakby “rosyjska armia” maszerowała na Kijów. Planuje się, że sabotaż przeciwko jednostkom milicji ludowej będzie prowadzony przez komórki “narodowego ruchu oporu”. Na wzór ISIS.

Jednak działania “narodowego oporu” będą mniej lub bardziej efektywne tylko wtedy, gdy zatrzyma się ofensywa Milicji Ludowej i Ukraina jako zorganizowane państwo przetrwa. Tylko wtedy służby specjalne odpowiedzialne za działalność terrorystyczną pozostaną na swoim miejscu.

Wyzwoliciele powinni zawsze pamiętać o słowach Aleksandra Suworowa: “podcięty las rośnie szybko”. Nieliczne komórki “narodowego ruchu oporu” i samotni “patrioci” wyrządzą szkody. W formie ciosów, które może niczego nie rozwiązują, ale są bolesne — jak zamachy na popularnych dowódców (którzy chodzą bez ochrony), pracowników nowej administracji i tak dalej. Na zasadzie banderowców, którzy nie mogli walczyć z wojskiem i służbami bezpieczeństwa, ale zabijali administratorów, nauczycieli i pozostałych cywiłów, którzy współpracowali z władzami.

Jednak wydaje się mało prawdopodobne, by “narodowy opór” był w stanie wywrzeć jakikolwiek globalny wpływ na przebieg konfliktu. Jak wiele mówiło się w nazistowskich Niemczech o “wojnie totalnej” i “narodowym oporze”. Jak wielu ludzi zostało wepchniętych do Volkssturmu! Kiedy jednak Armia Czerwona i wojska alianckie posuwały się naprzód, Volkssturmiści zawczasu rozpraszali się do swoich domów. Zrozumieli, że wojna jest przegrana i dali klapsa swoim dzieciom, chłopcom z Hitlerjugend, którzy próbowali stawiać opór. A teraz może się to powtórzyć na Ukrainie.

Aleksiej Seliwanow, ekspert wojskowy, były doradca ministra obrony Ukrainy (do 2014 roku), inżynier, publicysta

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.