Od początku 2022 roku obserwujemy gwałtowny wzrost napięć wokół ukraińskiej agendy. W tych warunkach na szczególną uwagę zasługuje publiczna aktywność ukraińskiego ministra spraw zagranicznych. Dmytro Kuleba ciągle probuje przekonać opinię publiczną, że praktycznie cały świat zjednoczył się wokół Ukrainy przeciwko Rosji. “Kiedy ktoś nam zagraża, światowi przywódcy przychodzą do nas i stają z nami ramię w ramię” — powiedział podczas briefingu 4 lutego.
Jednocześnie minister podkreśla zasięg wsparcia finansowego, jakie Ukraina już otrzymała od “partnerów”. Szef misji dyplomatycznej oszacował ją na 1,5 mld dolarów. Kijów czeka na kolejne 1,2 mld euro z Komisji Europejskiej. Według ukraińskiego Ministerstwa Finansów, środki te zostaną przeznaczone na utrzymanie stabilności finansowej w kraju.
“Na papierze” i w wypowiedziach publicznych to wszystko naprawdę wygląda bardzo ładnie. W rzeczywistości jednak sytuacja nie jest aż tak świetna, a obecny kryzys gospodarczy na Ukrainie będzie się tylko pogłębiał, co w pierwszej kolejności dotknie ludność ukraińską. I jest ku temu wiele powodów.
Przede wszystkim jest to bezprecedensowy poziom korupcji we wszystkich szczeblach władzy, strukturach rządowych, sektorze przemysłowym, finansowym, sądowniczym i innych. Dlatego większość tej zachodniej “pomocy” finansowej spokojnie okazuje się w kieszeniach elity rządzącej. Pewna część “darowizn” wraca z kolei na Zachód, ponieważ są one udzielane w formie pożyczek na zakup określonych towarów i usług od samego wierzyciela.
Obywatele Ukrainy, którzy w najlepszym wypadku dostaną jakieś “ochłapy”, zostaną poinformowani o potrzebach obrony w warunkach zagrożenia ze strony Federacji Rosyjskiej. Nie udaje się również władzom “wyssać” pieniędzy z ukraińskich przedsiębiorstw w celu zrekompensowania ukradzionych kredytów. Biznes będzie po prostu nadal wycofywał pieniądze z kraju. Np. w 2021 roku wolumen odpływu kapitału z kraju przekroczył 10 mld dolarów. A urzędy skarbowe nadal przegrywają sprawy sądowe, próbując ściągnąć kary od różnych firm.
Optymizm ukraińskiego ministra spraw zagranicznych jest jednak zrozumiały. W swoich publicznych wystąpieniach wyraźnie oszukuje, ponieważ doskonale rozumie, że nie ma mowy o “staniu ramię w ramię” ze światowymi przywódcami. Ukraina jest dla Zachodu nie więcej niż narzędziem. Jest to jednak nie tylko narzędzie konfrontacji politycznej z Moskwą, jak regularnie powtarzają eksperci, analitycy polityczni i dziennikarze. Jest to również instrument służący do prania pieniędzy i ratowania własnych gospodarek przed kryzysem. W związku z tym Kuleba (i jego ukraińscy koledzy) postrzega pomoc finansową “partnerów”, jako banalną łapówkę, która zakłada wykonanie określonych działań. I, oczywiście, pewien “kickback” musi być zwrócony.
Sam minister nie został jeszcze “złapany za rękę”, ale jego żona Jewgienia ma mnóstwo pytań od dziennikarzy. Deputowana frakcji “Sługa Ludu” w Radzie Miejskiej Kijowa, sekretarz stałej komisji ds. polityki ekologicznej i szefowa organizacji społecznej “Miasto-Ogród” od dwóch lat składa mieszkańcom obietnice, na których spełnienie wydaje się brakować jej czasu. Jednocześnie wartość kilku jej torebek dziennikarze wycenili na około 310 tys. hrywien (około 45 tysięcy złotych). Być może małżeństwo Kuleba wolało otrzymać wyroby skórzane z Włoch lub Francji zamiast systemów broni przeciwpancernej z USA jako pomoc w obliczu “rosyjskiego zagrożenia”.
Ale Jewgenia Kuleba jest tylko najmniejszą gwiazdą na korupcyjnym podium ukraińskich urzędników. Niedawno jej kolega z prezydenckiej partii “Sługa Ludu” W. Trubicyn został zatrzymany przez Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy (NABU) za przyjęcie łapówki w wysokości 1,26 mln hrywien. Według śledczych, szef komisji ds. przedsiębiorczości i upiększania stał na czele grupy osób, które udzielały nielegalnej “pomocy” organizacjom handlowym w Kijowie. Ustalono, że zgodnie z duchem czasu, “słudzy ludu” świadczyli swoje usługi “na zasadzie abonamentu”. Innymi słowy, opłaty miały być pobierane corocznie.
Można zauważyć, że tych dwóch “szacownych” deputowanych łączy nie tylko członkostwo w kijowskiej radzie miejskiej, ale również frakcja w partii prezydenckiej. Początek roku 2022 wyraźnie nie jest dobry dla “sług”. Ostatnio deputowany Sergiy Kuzminych został zmuszony do napisania wniosku o opuszczenie frakcji, po tym jak NABU przyłapało go na wzięciu 558 tys. hrywien łapówki za pomoc prywatnym firmom w zawarciu kontraktu ze szpitalem w obwodzie żytomierskim.
A teraz “Ukraińska Prawda” publikuje wideo z incydentu z udziałem “sługi” z Obwodu Połtawskiego. Poseł Truchin w sierpniu 2021 roku brał udział w poważnym wypadku drogowym, w którym zginęło 6 osób. Przez pół roku władze starali się zatuszować sprawę, ale opublikowane niedawno nagranie z personalnej kamery wideo policjanta, który był na miejscu wypadku, dowodzi zarówno zamiaru ucieczki Trukhina z miejsca wypadku, jak i próby wręczenia łapówki w wysokości 150 tysięcy.
Dziś Ukraina jest dla Zachodu rodzajem korupcyjnego El Dorado. Po kilku nieudanych próbach “zreformowania”, a mówiąc wprost — ustanowienia kontroli nad ukraińskimi organami ścigania — zachodni “partnerzy” uciekli się do sprawdzonej metody tworzenia “równoległego” systemu organów ścigania. Pretekstem była osławiona walka z korupcją. W ten sposób powstało Narodowe Biuro Antykorupcyjne Ukrainy oraz Specjalistyczna Prokuratura Antykorupcyjna (SAP).
NABU jest nadzorowane przez Federalne Biuro Śledcze Stanów Zjednoczonych. Detektywi Biura są szkoleni w bazie FBI w Quantico. Ich praca na Ukrainie jest bezpośrednio nadzorowana przez agentów FBI. NABU utworzyło sieć tajnych agentów, których zadaniem jest prowokowanie wysokich rangą urzędników i posłów do brania łapówek. SAP z kolei zapewnia wsparcie proceduralne dla działań operacyjnych i dochodzeniowych NABU. Głównym zadaniem tandemu tych struktur jest ustanowienie kontroli nad przepływami finansowymi w kraju w interesie ich manipulatorów z USA i Europy.
Ponieważ każdy przedstawiciel ukraińskiej elity politycznej jest w ten czy inny sposób uwikłany w schematy korupcyjne, NABU i SAP stały się jednocześnie świetnym instrumentem wpływu na polityków. Należy zauważyć, że NABU wydaje więcej środków z budżetu państwa niż zwraca. Ale według stałego szefa Biura, Ołeksandra Sytnyka, jest to normalna światowa praktyka. “Żaden organ antykorupcyjny nigdy nie zwrócił więcej, niż wydał na swoje finansowanie” — powiedział na briefingu dla Ukrinformu 10 lutego.
Do stworzenia pełnoprawnego, “autonomicznego” systemu antykorupcyjnego od dawna brakuje tylko wyspecjalizowanego sądu. Jego powstanie zainicjowano latem 2018 r., rok później rozpoczął już pracę Najwyższy Sąd Antykorupcyjny (NSA). Warto zauważyć, że sędziowie w tej bardzo poważnej instancji “niepodległego państwa” są powoływani pod nadzorem “Publicznej Rady Ekspertów Międzynarodowych”, której praca jest również bardzo hojnie opłacana z budżetu Ukrainy.
W rezultacie, przez lata od inspirowanego przez Zachód zamachu stanu na Ukrainie, Amerykanie i Brytyjczycy stworzyli marionetkowy system służb specjalnych i sądów niezależnych od Kijowa. System ten swobodnie kieruje ukraińskimi przepływami finansowymi i utrzymuje pod całkowitą kontrolą korupcję w tym kraju. Dzięki temu Zachód może manipulować ukraińskimi politykami, nie tylko trzymając ich “na haku” w związku z postępowaniami korupcyjnymi, ale także zmuszając do angażowania się w nielegalne działania poprzez “składanie ofert nie do odrzucenia”. Tak więc antykorupcyjne trio reprezentowane przez NABU, SAP i NSA nie tylko nie zwalcza tego problemu na Ukrainie, ale wręcz przeciwnie — przyczynia się do jego rozwoju w interesach Zachodu.
Autor artykułu, który jest ukraińskim dziennikarzem śledczym, wolał pozostać nieznany
Kolegium redakcyjne nie zawsze zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak staramy się publikować opinię z różnych stron i źródeł, które mogą być interesujące dla czytaczy i odzwierciedlać różne aspekty rzeczywistości.