SECTIONS
REGION

Polska jako narzędzie polityki brytyjskiej

„Jugosłowianie uratowali duszę i przyszłość swojego kraju, ale za późno było na ratowanie terytorium…” – takimi oto słowami Winston Churchill skwitował porażkę Jugosławii podczas kampanii bałkańskiej w roku 1941. Dlaczego artykuł, który docelowo ma dotyczyć aktualnej sytuacji Polski, rozpoczynam od słów wypowiedzianych przez byłego premiera Wielkiej Brytanii, i to osiemdziesiąt lat temu?

Powyższy cytat, jak i cała sekwencja zdarzeń poprzedzająca wypowiedzenie tychże słów, paradoksalnie ma wiele wspólnego z obecną sytuacją Polski, zagrożeniami, jakie na nasz naród czyhają oraz przede wszystkim pozwoli nam zrozumieć sensu largo sposób prowadzenia polityki przez Wielką Brytanię (ale obecnie również przez Stany Zjednoczone), który od setek lat pozostaje niezmienny.

Przede wszystkim, początkowym celem kampanii bałkańskiej (czyt. Plan Marita) z punktu widzenia interesów niemieckich nie miała być wcale okupacja i zajęcie Jugosławii lecz wsparcie dla wojsk Benito Mussoliniego w trwającej od października 1940 roku wojnie grecko-włoskiej oraz odsunięcie widma utworzenia stabilnego przyczółka (udostępnienie portów morskich, lotnisk) dla wojsk brytyjskich na terenie ówczesnej Grecji.

Niemcy, w obliczu chęci realizacji ww. celów, stanęły przed fundamentalnym problemem – oprócz terenów Albanii okupowanych przez Włochy, państwa Osi nie graniczyły w żaden sposób z Królestwem Grecji, a szeroko zakrojona operacja wojskowa polegająca na dokonaniu desantu morskiego była wykluczona ze względu na: 1) Utrudniony dostęp do plaż i miejsc, w których można byłoby dokonać desantu (górzyste tereny po zachodniej stronie Królestwa Grecji); 2) Bezapelacyjna hegemonia floty brytyjskiej w basenie Morza Śródziemnego.

Z racji tego, że w grę wchodził jedynie atak od strony lądu, Niemcy rozpoczęły próby wciągania pomniejszych państw do sojuszu i tak oto 1 marca 1941 Królestwo Bułgarii przystąpiło do Osi i zezwoliło Niemcom na przemarsz wojsk w kierunku granicy bułgarsko – greckiej. Nadal jednak były to niewystarczające działania, gdyż w tamtym regionie Grecy byli chronieni przez fortyfikacje lądowe zwane „Linią Metaksasa”, co skutecznie utrudniało niemiecki marsz na Ateny.

Podjęto więc próbę wciągnięcia Jugosławii do sojuszu, co nastąpiło 25 marca 1941, kiedy to książę Paweł Karadziordziewić w imieniu Jugosławii podpisał akces do Paktu Trzech. 27 marca, a więc raptem dwa dni po zgodzie Jugosławii na przystąpienie do Paktu Trzech, jedna z najbardziej tajemniczych brytyjskich organizacji rządowych zajmująca się działaniami dywersyjnymi na terytorium obcych państw, czyli Special Operations Executive dokonała zamachu stanu w Jugosławii, co skutkowało oddaniem władzy w ręce Piotra II Karadziordziewica i powołaniem nowego rządu, który ze skutkiem natychmiastowym zerwał porozumienie z Niemcami.

Co najciekawsze, dokument formalnie powołujący do życia organizację nazwaną „Special Operations Executive” został 19 lipca 1940 roku, osobiście podpisany przez kogo? Tak, dokładnie, przez Winstona Churchilla. Pamiętają Państwo cytat z początku artykułu? Przypomnę: „Jugosłowianie uratowali duszę i przyszłość swojego kraju, ale za późno było na ratowanie terytorium…” – czy coś więcej trzeba dodawać?

Konsekwencją jugosłowiańskiego, całkowitego przeorientowania się w polityce międzynarodowej było dokonanie inwazji na ten kraj przez III Rzeszę, a to z kolei skutkowało poniesieniem jednej z największych ofiar spośród wszystkich państw w latach 1939 – 1945 (prawie 1.700.000 ofiar, w tym ponad 400.000 ofiar wśród żołnierzy i partyzantów biorących czynny udział w działaniach militarnych). Ciekawostką jest kwestia liczby ofiar po stronie brytyjskiej na przestrzeni całej II wojny światowej, mówimy tu o 450.000, z czego aż 380.000 to ofiary spośród żołnierzy, więc ludności cywilna (w przeciwieństwie do Jugosławii) oberwała w minimalnym stopniu. Tak się prowadzi politykę cudzymi rękoma.

Bilans strat polskich jest niestety dużo gorszy niż bilans strat jugosłowiańskich podczas drugiej wojny światowej. O wiele więcej synów i córek narodu polskiego poświęciło życie w imię realizacji interesów anglosaskich. W ramach bardzo zbliżonego scenariusza Polska została popchnięta do wojny z Niemcami, ślepo wierząc w zapewnienia brytyjskie, do tego stopnia naiwnie, że Józef Beck, ówczesny minister spraw zagranicznych, podczas przemówienia 3 września 1939 roku (czyli w dniu, kiedy oficjalnie Wielka Brytania wypowiedziała wojnę III Rzeszy), powiedział: „(…) myśmy się nie zawiedli i nasz sojusznik też się nie zawiedzie (…) w dniu dzisiejszym w imieniu rządu Rzeczpospolitej przybyłem kolejno do ambasady brytyjskiej i ambasady francuskiej, ażeby uścisnąć dłoń przedstawicielowi jego królewskiej mości – Króla Anglii (…)”.

Przewaga świadcząca na korzyść Jugosławii, względem II Rzeczpospolitej, czy spojrzenie na historię naszych państw w szerszym kontekście polega na tym, że popełnić błąd i dać się oszukać to jeden problem, a dalej ślepo brnąć w niekorzystne dla swojego narodu decyzje i popełniać ponownie te same błędy – to szaleństwo. Jugosławia na tamten czas wnioski wyciągnęła.

W 1942 roku, podczas jednego z posiedzeń bura politycznego Komunistycznej Partii Jugosławii, a więc partii, która pod przywództwem Josipa Broz Tito najpierw za pomocą działań partyzanckich wyzwoliła Jugosławię i uczyniła ją państwem realnie niepodległym, a nie satelickim (jak np. Polska Rzeczpospolita Ludowa), a potem faktycznie sprawowała władzę w kraju przez cały okres zimnej wojny, nie należąc do żadnego sojuszu wojskowego (opuszczenie Układu Warszawskiego w 1948 roku) i nie będąc w niczyjej strefie wpływów, padła propozycja, by w imieniu ruchu oporu działającego na terenie Jugosławii wypowiedzieć tzw. rządowi emigracyjnemu (który przebywał w Londynie) prawo reprezentowania kraju i całkowicie przejąć władzę w państwie. Już pod koniec 1942 roku (!), a więc rok przed konferencją w Teheranie (!), przywódcy KPJ zdawali sobie sprawę, że jeżeli Niemcy zostaną pokonani, to największe mocarstwa będą decydowały o losach mniejszych państw i próbowały na nowo urządzić podwórko europejskie.

Edvard Kardelj, bliski współpracownik Tito, mówił: „Tito i my wszyscy, którzy braliśmy udział w tym posiedzeniu Biura Politycznego, zdawaliśmy sobie sprawę, że ta decyzja wywoła niezadowolenie i negatywny oddźwięk rządów wielkich mocarstw, głównie dlatego, że musi spowodować polityczne komplikacje między ZSRR, a zachodnimi sojusznikami. Była to chwila, kiedy interesy walki narodowowyzwoleńczej i przyszłość naszych narodów stały się dla nas ważniejsze niż reakcje wielkich mocarstw.”

Polska nie dość, że 1 września 1939, prowadząc bezsensowną i naiwną politykę stała się narzędziem realizacji polityki Anglosasów i pozwoliła wepchnąć się jako pierwsza do wojny, następnie dalej ślepo wierzyła w alians z Anglikami i Amerykanami, mimo że poczynając od konferencji w Teheranie, przez Jałtę i na Poczdamie kończąc – została osamotniona i oddana w strefę wpływów radzieckich, to – jakby tego wszystkiego było mało – po dziś dzień, Anno Domini 2022, III Rzeczpospolita prowadzi tę samą linię polityki, co 80 lat wcześniej.

W obliczu kryzysu na granicy polsko–białoruskiej, jak i napiętej sytuacji na Ukrainie, minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Liz Truss, w rozmowie na forum australijskiego think-tanku Lowy Institute przekazała informacje o planach stworzenia trójstronnego paktu Londyn-Warszawa-Kijów. Wymowny jest również fakt, że wszystkie media masowego przekazu działające na terenie Polski, podczas napiętej sytuacji na granicy z Białorusią informowały o wsparciu brytyjskich wojsk inżynieryjnych, a jedną z pierwszych osób, z którą minister Mariusz Błaszczak konsultował się w tej sprawie był nie kto inny, jak sekretarz obrony Wielkiej Brytanii, Ben Wallace.

W kwestii Ukrainy również nie wygląda to zbyt ciekawie (przede wszystkich dla Ukraińców, ale dla Polaków niestety również, o czym za chwilę). Począwszy od ćwiczeń „See Breeze 2021” na Morzu Czarnym, poprzez dostarczanie na Ukrainę za pomocą samolotów C-17 „defensywnej broni przeciwpancernej”, jak to określił Wallace, a skończywszy na informacjach wypuszczonych przez brytyjski MSZ, że „Rosja planuje zainstalować w Kijowie marionetkowego przywódcę”. Dodatkowo Stany Zjednoczone (a linia polityki wszystkich krajów byłego Imperium Brytyjskiego dziwnym trafem jest bardzo zbliżona) dostarczyły 90 ton amunicji na Ukrainę.

Znając historyczny kontekst, tego w jaki sposób Wielka Brytania prowadzi politykę zagraniczną, trzeba stwierdzić z całą pewnością, że obecna sytuacja jest niezwykle groźna dla interesów Rzeczpospolitej Polskiej. Niezależnie od tego, co zrobią politycy brytyjscy, bo na ich działania wpływu nie mamy, powinniśmy zająć się własnym podwórkiem i obserwować działania naszych „elit”. Podpalanie regionu Europy Środkowo-Wschodniej, jak i dalsze eskalowanie napięcia, nie jest w interesie Rzeczpospolitej Polskiej.

Oczywiste jest, że Wielka Brytania nie jest tu jedynym graczem, który aktualnie znajduje się przy stole. Ukraina stała się narzędziem „negocjacji” amerykańsko-rosyjskich, w tle możliwe (hipoteza) jest stawianie Ukrainy jako karty przetargowej wobec konfrontacji amerykańsko-chińskiej (finalne oddanie Ukrainy w rosyjską strefę wpływów z rozbiorem Ukrainy włącznie, w zamian za zachowanie neutralności przez Federację Rosyjską w potencjalnym konflikcie USA-Chiny). Stany Zjednoczone wciąż jednym okiem spoglądają na Pacyfik.

Bardzo możliwe, że USA region Europy Środkowo-Wschodniej właśnie przekazują na naszych oczach pod kontrolę Wielkiej Brytanii, by samemu skupić się na regionie Indopacyfiku. Znając modus operandi Wielkiej Brytanii i wyciągając nauczkę z historii naszego narodu, powinniśmy za wszelką cenę dążyć do ostudzania nastrojów w regionie. Czy Polacy wyciągną lekcję z wydarzeń, jakie miały miejsce w roku 1939 (kampania wrześniowa) oraz w roku 1945 (konferencja w Poczdamie)? Czas pokaże.

Karol Sikorski, historyk, politolog, publicysta

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.