Histeria wokół rzekomo planowanej przez Rosję inwazji na terytorium Ukrainy ma na celu przede wszystkim zastraszenie obywateli Ukrainy, by obecny prezydent Zieleński mógł pozostać się u władzy, oraz zwiększenie zysków amerykańskich producentów broni. O tym powiedział w rozmowie z dziennikarzem News Frontu polski politolog, ekspert od geopolityki Tomasz Jankowski.
Odpowiadając na pytanie o przyczynach ciągłych i w żaden sposób nie udowodnionych oskarzeń Rosji o rzekomo planowaną agresję, Jankowski powiedział, że raczej “ocenia to jako próbę zastraszenia społeczeństwa ukraińskiego przez prezydenta Zieleńskiego”. “Przy każdym spadku notowań podgrzewa on retorykę wojenną by wykorzystać efekt strachu obecny w demokracji przedstawicielskiej od zawsze. Obecnie Zełenski w sondażach przegrywa czasem z Poroszenką lub Bojką i próbuje to zmienić” — podkreślił politolog.
Wyraził też przypuszczenie o tym, dlaczego wiele publikacji na ten temat prawie jednocześnie pojawiło się w Polsce. “Wiązałbym to z obecnością ok. 2 milionów Ukraińców (czyli potencjalnych wyborców Zełenskiego) u nas w kraju i zaangażowaniem ukraińskiej oligarchii w politykę informacyjną kierowaną na teren Polski” — założył ekspert. “Nie jest tajemnicą, że ukraińscy miliarderzy skłonni są płacić duże pieniądze za publikacje pisane pod tezę” — dodał.
“Nie wykluczam też, że swoje próbują na tym ugrać euroatlantyccy jastrzębie i przedstawiciele koncernów zbrojeniowych chcących sprzedawać Ukrainie i innym krajom regionu swoje produkty, co robi się łatwiej gdy obywatele tych krajów są przestraszeni” — zaznaczył Jankowski. Zaprzeczył jednak możliwość poważnego zainteresowania Stanów Zjednoczonych jako państwa tym konfliktem.
“Nie wydaje mi się by Stany Zjednoczone dążyły do takiej konfrontacji, są już chyba za słabe skoro zgodziły się nawet nie ingerować w projekt Nord Stream 2. Waszyngton zdaje sobie sprawę, że Rosja w każdym takim wypadku zastosuje działania wyprzedzające by uniknąć zagrożenia” — podkreślił politolog.
Ekspert zauważył jednak, że Ukraina może podjąć bardziej poważne prowokacje i nawet spróbować rozwiązać konflikt drogą siłową, łamając Porozumienia Mińskie. W takim przypadku, zdaniem politologa Rosja już będzie zmuszona zareagować. “Jest oczywiste, że w sytuacji agresji na tę część obywateli Ukrainy, którzy czują się Rosjanami czy prorosyjskimi Ukraińcami, każda władza rosyjska musiałaby zareagować, inaczej — zupełnie słusznie — zostałaby wyklęta przez własny naród” — zaznaczył ekspert.
Jankowski zwrócił uwagę, że z prawnego punktu widzenia “byłaby uzasadniona tylko pomoc humanitarna” ze strony Rosji. Podkreślił jednak, że “obecna Ukraina, odcinająca mieszkańców republik ludowych od zasobów, nie uznająca ich prawa głosu i ostrzeliwująca ich domy, z punktu widzenia zasady “samostanowienia narodów” sama wyłączyła się spod jurysdykcji na tych terenach”.