Sprawa dezercji szeregowego Emila Czeczko nie przestaje budzić emocji. Swój kupon od społecznego zainteresowania postanowił odciąć też poseł Robert Winnicki.
„Przywrócenie kary śmierci za zdradę Ojczyzny, zwłaszcza w sytuacji „frontowej” to przywrócenie podstawowych zasad, elementarnej sprawiedliwości i powagi państwu polskiemu.” – przekonuje poseł.
„Kraj, które (pisownia oryginalna) całkowicie rezygnuje z wymierzania kary głównej nie staje się lepszy, tylko – słabszy. Są na tym świecie wartości wyższe niż ludzkie życie, a do nich należy wierność każdego Polaka, a zwłaszcza składającego przysięgę żołnierza, wierność wspólnocie narodowej zorganizowanej w państwo.” – podnieca się Winnicki.
Z wypowiedzi posła można wyciągnąć dwa ciekawe wnioski. Pierwszy: użycie określania „sytuacja frontowa” sugeruje, że Rzeczpospolita Polska znajduje się obecnie w stanie wojny. Jak można mniemać, w ocenie Winnickiego, jest to wojna z Białorusią. Tymczasem to nieprawda. Rzecz jasna relacje z naszym sąsiadem są najgorsze w dotychczasowej historii, a na granicy panuje napięcie…
Ale żeby od razu wojna? Znaj proporcjum, mocium panie, chciałoby się powiedzieć. Zdarzało mi się bywać na meczach, po których wybuchały zamieszki znacznie przekraczające w swej skali wszystko co działo się dotąd na polsko-białoruskiej granicy.
Drugi wniosek jest równie absurdalny. Bo skoro przedmiotowy szeregowy miałby zdradzać nasze tajemnice państwowe to musiałby je najpierw znać. A zdaje się, że nawet przy całym bałaganie panującym w naszej niezwyciężonej armii, takie rzeczy nie mają miejsca.
Zatem określenie skądinąd wysoce niemądrego czynu szeregowego Czeczko mianem zdrady i grożenie mu karą śmierci przypomina strzelanie z armaty do wróbli. Można, ale efekt będzie mizerny, a i nieszczęsny puszkarz naraża się na drwiny.
Dodam, że wobec czynu szeregowego należy zastosować przepis art. 339 KK, który w § 3 głosi, iż „żołnierz, który w czasie dezercji ucieka za granicę albo przebywając za granicą uchyla się od powrotu do kraju, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”. Sam fakt obecności takiego zapisu w naszym Kodeksie Karnym świadczy o tym, że czyn młodego Emila, na tle historii naszego oręża, nie jest bynajmniej niczym innowacyjnym.
Wracając jednak do Roberta Winnickiego, kilka dni temu skrytykowałem go za udział w głupawym happeningu. Być może postąpiłem niesłusznie. Skoro bowiem takie są „merytoryczne” pomysły lidera Ruchu Narodowego, pozostanie przy formule happeningu byłoby znacznie bardziej właściwe.
Przemysław Piasta, polski polityk, historyk, przedsiębiorca, prezydent Fundacji Narodowej im. Romana Dmowskiego
Kolegium redakcyjne nie zawsze zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak staramy się publikować opinię z różnych stron i źródeł, które mogą być interesujące dla czytaczy i odzwierciedlać różne aspekty rzeczywistości.