„Praca czyni wolnym” — bardzo ciekawa socjologicznie i kulturowo reakcja polskiej lib-lewicy, stanowiącej fundament naszego Kościoła kowidowego, na trawestację tego sloganu: „Szczepienie czyni wolnym”. Jest ona dokładnie taka sama jak reakcje środowisk integrystycznych z Kościoła katolickiego na trawestacje tego, co ten Kościół uważa za sacrum, rzecz świętą: jest to reakcja kategorycznego odrzucenia i potępienia, przy oświadczeniach z użyciem wysokiego C.
Tu jeszcze slogan o szczepieniach ma być bluźnierczy nie tylko z punktu widzenia sacrum Kościoła kow., ale miałby też obrażać obozowe ofiary hitleryzmu, jak wyobraża sobie polskie Muzeum Auschwitz, święcie oburzone, jakby było właścicielem znaku towarowego „Arbeit macht frei”.
Trawestacja sacrum zawsze łączy się z pogwałceniem wyobrażonych praw właścicielskich. Socjologia, kulturoznawstwo, religioznawstwo i in. utrzymują na ogół, że trawestacje symboli religijnych są dowodem na żywotność kulturową tych symboli, na ich siłę i niegasnącą popularność. Problem pojawia się, gdy użyte w takiej przeróbce sacrum daje interpretację niezgodną z interpretacjami tych, którzy uważają się za jego wyłącznych właścicieli.
Tacy właściciele są przeciwni pojmowaniu „swoich” symboli jako rzeczy uniwersalnych, należących do kultury światowej, tj. do wszystkich. Są pewni, że należą one tylko do ich religii i konkretnie do nich, jako jej wyznawców. Stąd wrogość wobec trawestacji artystycznych, czy innych, jeśli służą do komunikowania czegoś, co się im nie podoba. Dla nich to przede wszystkim forma utraty własności, kontroli na nią.
Kiedy słyszę, że slogan „Szczepienie czyni wolnym” jest „skandaliczną kpiną”, mogę się po części zgodzić, gdyż wiara w oryginał („Praca czyni wolnym”) mogła być prawdziwa dla jakiejś części hitlerowców, ale — jak dowodzi literatura obozowa — ów oryginał był traktowany przez uwięzionych w Auschwitz jako kpina właśnie, cyniczna kpina z losu ludzkiego.
Ciekawe, że trawestacja użyta przez manifestantów pod polskim Sejmem ma ten sam ładunek znaczeniowy, co dla dawnych więźniów, lecz Kościół kowidowy oburza się, jakby był po stronie hitlerowców i strzegł ich praw właścicielskich.
Jest to tym bardziej zaskakujące, że głosił on jeszcze nie tak dawno, że szczepienia uwolnią świat od kryzysu i ograniczających wolność obostrzeń. Oburza się więc na to, do czego był święcie przekonany jeszcze parę miesięcy temu. Czy to przypadkiem nie jest kpina?
Jerzy Szygiel, dziennikarz polityczny, publicysta, historyk
Kolegium redakcyjne nie zawsze zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak staramy się publikować opinię z różnych stron i źródeł, które mogą być interesujące dla czytaczy i odzwierciedlać różne aspekty rzeczywistości.