SECTIONS
REGION

Jak nas probują zastraszyć: propaganda antyatomowa

Wczoraj na niemieckim portalu Deutsche Welle ukazał się tak propagandowy, antyjądrowy artykuł, że aż sobie musiałem bigosu na uspokojenie ugotować. I jeszcze autor nazwał go „fact-checkiem”! Artykuł miał prezentować fakty na temat energetyki jądrowej. Niestety, materiał zawiera głównie manipulacje – zgodne z antyatomową linią propagandową RFN.

Republika Federalna Niemiec walczy z energetyką jądrową zarówno wewnętrznie (wygaszając własne bloki jądrowe do 2022 roku) oraz zewnętrznie (kształtując odpowiednio swą politykę zagraniczną oraz starając się wpływać na prawo Unii Europejskiej). Działania te idą w parze z mocnym antyatomowym przekazem propagandowym. Najnowszym przykładem takich działań jest artykuł Deutsche Welle pt. „Fact check: Is nuclear energy good for the climate?”. Poniżej znaleźć można listę błędów i manipulacji z tej publikacji.

Artykuł rozpoczyna się opisem emisyjności energetyki jądrowej. Deutsche Welle prezentuje szereg różnych wyliczeń m.in. IPCC (ustalającego emisyjność atomu na poziomie nawet 3,7 gramów ekwiwalentu CO2 na kWh, uśredniającego ten współczynnik do wysokości 16 g ekw. CO2 na kWh). Jednakże najwięcej uwagi poświęca się publikacjom, które wskazują, że energetyka jądrowa generuje względnie wysokie emisje.

Artykuł wylicza szereg publikacji prezentując czytelnikowi dane emisyjne dla atomu wynoszące co najmniej kilkadziesiąt g ekw. CO2 na kWh. Jednakże na eksponowanej w artykule grafice znajduje się wskaźnik aż 117 g ekw. CO2 na kWh, co jest wynikiem sześciokrotnie wyższym niż średnia IPCC i bodaj najwyższym spośród wszystkich dostępnych w obiegu naukowym.

Co ciekawe, grafika jest źle podpisana – zawarte na niej dane dot. emisyjności energetyki jądrowej nie pochodzą z niemieckiego Umweltbundesamt, tylko z opracowania holenderskiego World Information Service on Energy. Następnie współczynniki te wykorzystywane są do krytyki atomu w porównaniu z energetyką odnawialną, która na tej samej grafice notuje niezwykle niską emisyjność, bez wskazań dotyczących materiałów, które wykazują wyższą emisyjność OZE.

Innymi słowy mówiąc: materiał Deutsche Welle dużo czasu żongluje danymi dotyczącymi emisyjności atomu, ostatecznie biorąc za dobrą monetę jednej z najwyższych wskaźników w przypadku OZE biorąc za pewnik bardzo niskie pułapy produkcji gazów cieplarnianych. Jest to tzw. cherrypicking, czyli dobieranie sobie argumentów pod tezę, pomijając przy tym te, które do założonej tezy nie pasują.

Kolejnym zarzutem artykułu względem energetyki jądrowej jest kwestia kosztów. Zdaniem autora, atom jest zbyt drogi, a środki przeznaczane na jego cel mogłyby zostać wydane na źródła odnawialne. Warto podkreślić, że kluczowym parametrem dla obliczania kosztów generacji energii jest długość życia poszczególnego źródła. Materiał Deutsche Welle kompletnie pomija tę kwestię. Tymczasem żywotność większości budowanych obecnie elektrowni jądrowych wynosi ok. 60 lat (są przypadki wydania pozwolenia na pracę i do 80 lat), podczas gdy wiatrowych tylko 20-30 lat (po czym dane źródło trzeba postawić na nowo).

Opłacalność inwestycji w atom potwierdza też raport OECD, przetłumaczony przez polskie Ministerstwo Energii. „Raport wskazuje, że przy uwzględnieniu kosztów kapitałowych (poziom 3%) i kosztów sieciowych, mediana kosztu energii elektrycznej wytworzonej w całym okresie życia elektrowni wynosi: z elektrowni jądrowej około 53 USD/MWh a z wiatraków na morzu 175 USD/MWh (przy 30% udziale danego źródła w miksie)” – pisze ME. Nie jest też prawdą, że inwestycje w atom zabierają fundusze potrzebne na rozwój źródeł odnawialnych. Projekty te mają różne modele finansowania, stawianie dychotomii „albo atom, albo OZE” jest błędne.

Materiał Deutsche Welle poraża również selektywnym doborem źródeł, w których dominują materiały znanych krytyków energetyki jądrowej, których błędy były już wykazywane na portalu Energetyka24. W artykule znaleźć można odwołanie do prac Bena Wealera i Claudii Kemfert (autorów nierzetelnego raportu Deutsches Institut für Wirtschaftsforschung, którego błędy były wielokrotnie opisane), Jana Haverkampa (związanego z antyjądrową organizacją Greenpeace, którego organizacja ta określa mianem „znanego z prowadzenia kampanii przeciwko budowie reaktorów atomowych”) czy do raportów Mycle Schneidera, antyjądrowego aktywisty (który prezentuje nawet dane sprzeczne wewnętrznie, co zostało pokazane tutaj). Zaskakuje też marginalizowanie ustaleń Międzyrządowego Panelu ds. Zmiany Klimatu, które są niewygodne dla krytyków energetyki jądrowej (choćby w kontekście emisyjności energetyki jądrowej).

Na wyżyny manipulacji artykuł Deutsche Welle wspina się, gdy pisze, że energetyka jądrowa „odczuwa wpływ zmiany klimatu, gdyż podczas coraz cieplejszych okresów letnich już teraz trzeba było odstawić kilka elektrowni jądrowych od sieci”. Pewnej brawury wymagało napisanie takiego fragmentu przy jednoczesnej obronie źródeł odnawialnych, które są znacznie podatniejsze na zmiany pogodowe (bo są one od pogody wprost zależne!).

Co więcej, patrząc np. na fotowoltaikę można zauważyć, że jest to technologia, która planowo nie pracuje przez większość roku – współczynnik wykorzystania mocy w PV w Polsce wynosi ok. 11%. Tymczasem energetyka jądrowa gwarantuje bardzo stabilnej dostawy energii, ciesząc się współczynnikiem wykorzystania mocy powyżej 90%.

Podsumowując, artykuł Deutsche Welle to stronnicza próba ataku na energetykę jądrową, dla zmylenia nazwania materiałem fact-checkingowym. Tego rodzaju publicystyka może wspierać polityczne decyzje wygaszania atomu, które podejmują niektóre kraje (np. Niemcy), ale w żaden sposób nie służy jako rzetelne źródło wiedzy na temat tej technologii.

Jakub Wiech, dziennikarz gospodarczy, eseista, redaktor portalu Defence24.pl, specjalista ds. energetyki

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.