Prezydent Republiki Białorusi Aleksandr Łukaszenka w swoim ostatnim przemówieniu oświadczył, że polityka jego kraju nie zmienia się i pozostaje się wyłącznie pokojowa. Odrzucił oskarzenia o “przerzucanie uchodźców przez granicę” lub o prowadzenie rzekomej “wojny hybrydowej”, jednak ostrzegł polskie władze przed eskalacją napięcia.
“Musimy dotrzeć do Polaków, do każdego Polaka i pokazać im, że nie jesteśmy barbarzyńcami, że nie chcemy konfrontacji. Nie potrzebujemy konfrontacji. Ponieważ zdajemy sobie sprawę, że jeśli będziemy zbyt mocno naciskać, nie unikniemy wojny. I to będzie katastrofa. Rozumiemy to bardzo dobrze. Nie chcemy żadnej eskalacji. Ale będziemy chronić tych biednych ludzi, jak to tylko możliwe” — powiedział Łukaszenko.
Aleksander Łukaszenko odpowiadł na wcześniejsze grożby ze strony polskiej o zamknięciu granicy z jego krajem. “Mogę tylko powiedzieć w tej kwestii: jeśli jest wygodniej, to zamykajcie. Ale trzeba się najpierw zastanowić, jak będziecie się komunikować z Rosją, Chinami, w ogóle ze Wschodem. Przejdzie to przez Donbas. Tam są twardzi ludzie” — zauważył prezydent Białorusi.
Przywódca kraju podtwierdził, że Białoruś nie chce żadnej konfrontacji na granicy i dlatego promuje działania ukierunkowane na dyplomatyczne rozwiązanie obecnego kryzysu. “Nasza polityka w odniesieniu do tego kryzysu migracyjnego jest taka sama jak na początku. Z premedytacją nie przerzucamy nikogo przez granicę. I nie zrobimy tego. Ludzie tam chodzą. Już tysiąc razy mówiłem, dlaczego tam jadą” — oświadczył Łukaszenka.
Wcześniej rzecznik rządu Rzeczypospolitej Piotr Müller nazywając Łukaszenkę “dyktatorem” powiedział, że decyzja o ewentualnym zamknięciu przejścia kolejowego w Kuźnicy i w ogóle zamknięciu granicy z Białorusią jest rozważana, jednak przyznał, że “być może takiej decyzji nie trzeba będzie podejmować”. Podkreślił, że “zamknięcie przejść granicznych czy pewnego rodzaju blokada handlowa z Białorusią jest nadal narzędziem, które może być wobec Białorusi stosowane”.