Kolejny szczyt “kryzysu migracyjnego” został przezwyciężony, co jednak nie oznacza jego rozwiązania i nie gwarantuje braku nowej eskalacji. Można jednak ponownie podsumować niektóre wstępne wyniki.
Pośredni cel Łukaszenki został zrealizowany: Zachód w osobie Angeli Merkel oficjalnie zaczął z nim rozmowy. Ostateczny cel — uznanie go za legitymnego prezydenta i wznowienie normalnych stosunków politycznych — nie jest spełniony i nie można go w zasadzie osiągnąć. Łukaszenka nigdy nie był naprawdę wspierany przez Zachód. Maksimum uznania — to gry w “dialog miński”, które były prowadzone wyłącznie w celu cichej ingerencji wewnątrz Białorusi i stworzenia tam warunków do obalenia “ostatniego dyktatora Europy”.
Czy należy podejmować takie tytaniczne wysiłki, aby powrócić do tego wadliwego stanu rzeczy? Dlaczego? Przywrócić możliwość straszenia Rosji tym, że Łukaszenka zawróci Białoruś w kierunku zachodnim? Rosja nigdy się tego nie bała, ponieważ istotę stosunków Łukaszenki i Zachodu doskonale rozumie.
Polska okazała się głównym beneficjentem historii z migrantami: w polityce wewnętrznej, europejskiej i regionalnej. Kryzys na białoruskiej granicy tymczasowo zmusił zapomnieć o wielu problemach w stosunkach Warszawy z Unią Europejską. Przykładem może być wcześniejsza kategoryczna odmowa Polaków umieszczenia u siebie migrantów udających się do Europy Zachodniej.
Pięć lat temu Polsce groziły sankcje, a teraz tą kategoryczną odmowę publicznie poparły Berlin i Bruksela. Polska faktycznie narzuciła Europie swoją ideologię migracyjną. Nie fakt, że Europa w przyszłości będzie też korzystała z tej ideologii, jednak krytykować Warszawę za jej bardzo konserwatywne i brutalne spojrzenie na migrantów już nie będzie mogła.
Kryzys migracyjny nieco pomaga też Polsce zrealizować ambicje regionalnego lidera i uzyskać wpływ na Regię Bałtycką. Dla Litwy kryzys migracyjny okazał się kryzysem bez cudzysłowów – tam kilka tysięcy Arabów załedwie nie doprowadziły do wybuchu politycznego. W warunkach degradującej państwowości dla Litwy krytyczna jest pomoc z zagranicy. Jeśli Niemcy i Francja są w stosunku do Bałtyku absolutnie obojętne, USA — tym bardziej, to kto się pozostaje? Wielka Brytania i Polska.
Europa Zachodnia, przymykając oczy na przemoc wobec migrantów, po raz kolejny przyznała się do relatywizmu moralnego i całkowitej hipokryzji własnej polityki promowania “wartości ogólnoludzkich”. Czy ktoś jeszcze miał złudzenia na ten temat?
Instytucje międzynarodowe, takie jak OBWE czy Biuro ONZ ds. uchodźców, które z założenia zajmują się rozwiązywaniem dokładnie takich skomplikowanych sytuacji kryzysowych, z kwestii białorusko-polskiej po cichu się wycofały i chyba martwią się tylko o to, by o nich nikt nie przypomniał. Co po raz kolejny stawia pytanie: dlaczego w ogóle są potrzebne?
Rosję do kryzysu na granicy białorusko-polskiej probowały wciągnąć chyba nie wszyscy, od Mińska do Lizbony, ale Moskwie udało się zachować dystans. Oficjalna retoryka MSZ, która w skrócie brzmi jako “kryzys migracyjny zorganizowali ci, którzy zniszczyli normalne życie na Bliskim Wschodzie” oznacza, że Rosja nie zamierza głęboko angażować się w sytuację i zbyt silnie pomagać Łukaszence.
Co najważniejsze — Rosja uniknęła płacenia za uregulowanie sytuacji z własnej kieszeni. O to chodzi w przekierowaniu przez Putina Angeli Merkel do Łukaszenki. W ogóle dochodzę do wniosku, że istotą polityki rosyjskiej w pobliżu jej granic jest minimalizacja kosztów zapewnienia bezpieczeństwa w obwodzie zewnętrznym.
Możliwość dialogu politycznego z Zachodem (w osobie Angeli Merkel dla początku) Łukaszenka otrzymał z rąk Putina i dzięki protekcji Putina. Oznacza to, że na razie wartość Łukaszenki dla Zachodu już nie polega na tym, że jest prezydentem suwerennego, niezależnego od Rosji kraju, który powstrzymuje Białoruś przed całkowitym wchłonięciem przez nowy projekt imperialny, ale że jest sojusznikiem wojskowo-politycznym Rosji, którego popiera Putin. Jest to zasadniczo inna sytuacja niż ta, która miała miejsce przed sierpniem 2020 roku.
Alexander Nosovich, politolog, dziennikarz, publicysta i działacz społeczny
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.