Zdjęcie zrobiono przez jednego z zatrzymanych dziennikarzy
Policja Polski zatrzymała na wschodzie kraju kolejnych dziennikarzy. Poinformowano o nowym skandalicznym incydencie, który zdarzył się wieczorem we wtorek, dopiero w środę 17 listopada. W miejscowości Wiejki pod Michałowem grupa żołnierzy Wojska Polskiego zaatakowała trzech fotoreporterów: Macieja Nabrdalika, Macieja Moskwę i Martina Diviska.
Fotoreporterzy zamierzali fotografować obecność wojska, o czym początkowo, zgodnie z przepisami, poinformowali żołnierzy. Przebywali poza strefą stanu wyjątkowego, więc w żaden sposób nie naruszyli prawa. Gdy o godzinie 16:00 sprobowali odjechać, zostali zatrzymani przez wojskowych. Ci ostatni siłą brutalnie wyciągnięli dziennikarzy z auta i skuli kajdankami. Przejrzano im też karty pamięci w aparatach.
“Pozbawionych kurtek dziennikarzy skuto kajdankami i przetrzymywano ponad godzinę, do przyjazdu policji. W tym czasie osoby te dokonały faktycznego przeszukania samochodu, przejrzały także zawartość kart pamięci w aparatach fotograficznych pomimo wyraźnego poinformowania ich, że mogą naruszać w ten sposób tajemnicę dziennikarską” — poinformowało stowarzyszenie Press Club Polska.
Stowarzyszenie Fotoreporterów też odreagowało na sytuację: “Czekamy na wyjaśnienia Ministerstwa Obrony Narodowej i wyciągnięcie konsekwencji wobec osób, których zachowania nie tłumaczy nic. To była nieuzasadniona niczym agresja i naruszenie praw dziennikarzy. Oczekujemy od MON wprowadzenia procedur w wojsku, które zagwarantują, że taka sytuacja nigdy się nie powtórzy” — mówi się w komunikacie. w oświadczeniu Stowarzyszenie Fotoreporterów, którego członkiem jest fotograf Maciej Moskwa.
Po wymienionych oświadczeniach wojskowi byli zmuszeni odpowiadać. Biuro prasowe ministerstwa sprobowało usprawiedliwić działania funkcjonariuszy mówiąc, że fotoreporterzy “nie mieli oznaczeń dziennikarskich” na odzieży, a po wezwaniu przez żołnierzy podjęli próbę odjechać.
Przypominamy, że wczoraj, we wtorek 16 listopada reporter amerykańskiego kanału telewizyjnego CNN Mattew Chance wpadł pod armatki wodne i gaz łzawiący rozpylany przez polskich strażników granicznych. Amerykanie nazwali to brutalnym przejawem «przemocy na granicy polsko-białoruskiej».