SECTIONS
REGION

Sztuka negocjacji, czy jak Gazprom uratował Mołdawię

W Mołdawii rozwiązano narastający konflikt gazowy. W niezwykle skomplikowanej sytuacji politycznej m między Rosją a Mołdawią, w otoczeniu horrendalnie wysokich cen – osiągnięto kompromis. Wojna gazowa, której niektórzy już sekundowali, nie odbyła się. Na szczęście.

Opisując w przeddzień porozumienia narastający kryzys gazowy w Mołdawii wyraziłem nadzieję, że nie dojdzie do konfliktu w stylu ukraińskim. I na szczęście nie doszło. 29 października w Petersburgu podpisano porozumienie i nowy 5-letni kontrakt dostaw gazu.

Dla Mołdawii to sukces, wygrała te negocjacje, bo warunki umowy są dla niej wyjątkowo korzystne. Nieznacznie tylko pogorszono poprzednią bardzo dobrą formułę cenową. W sezonie grzewczym (IV i I kwartał) 70% gazu wycenianych (kwotowanych) będzie wg ceny ropy, a 30% – wg notowań spotowych gazu. W letnim – odwrotnie. To w normalnej sytuacji (gdy gaz jest tani latem i droższy zimą) jest ciągle bardzo dobrą formułą dla kupującego. Wycenia gaz wg sezonowo niższych zwykle notowań.

Jednak nawet tak korzystna formuła przy dzisiejszych wściekle wysokich cenach gazu (i rosnących cenach ropy), daje w efekcie drogi gaz – listopadowe dostawy dla Mołdawii są w cenie 450 $/1000m3. Oczywiście drogi w perspektywie realnych kosztów czy choćby niedawnych cen. Jednak w nowej rzeczywistości cenowej jest dokładnie odwrotnie – to bardzo tani gaz. Ta cena to 35 €/MWh (164 zł), gdy ceny warszawskiej giełdy gazowej w październiku wyniosły średnio 421 zł. A więc to zaledwie 40% ceny rynkowej.

W październiku, gdy tymczasowo przedłużono kontrakt, Gazprom przycisnął Mołdawię. Po pierwsze zastosowano ceny „rynkowe” (tzn. spot NCG) z poprzedniego miesiąca, co powodowało, że gaz był po 790 $/1000m3. Po drugie nie zwiększono dostaw ponad kontrakt. Gazprom zrobił to chyba po to, żeby w Mołdawii poczuli, ile kosztuje tam ten sam rosyjski gaz. Bo przecież mogli wykupić ukraińskie dzienne moce przesyłowe, by oszczędzić tego zamieszania. Nie poszli na to, by Mołdawia mogła się przekonać, jak kosztowna jest alternatywna droga gazowa „na zachód”.

Zaczęło więc brakować gazu w systemie. Początkowo wykorzystano gaz techniczny, utrzymujący ciśnienie w rurociągach. To powodowało, że system przesyłowy gorzej działał i rosło ryzyko awarii. 6 października Moldova Gaz zażądał ograniczania poboru gazu przez dużych odbiorców przemysłowych, a energetyce i ciepłownictwu zalecono przestawienie się na węgiel (Mołdawska GRES) czy mazut. Jednocześnie obywateli poproszono o ograniczenie zużycia.

Jednak wciąż brakowało niewielkich ilości gazu, które Kiszyniów rzucił się kupować na aukcjach. Jednak skąd on by nie przyszedł, czy z Rumunii czy z Ukrainy, to ten sam rosyjski gaz, tylko po znacznie wyższej cenie. Gdy Gazprom dostarczał w październiku po 790 $, to na rynku jest dużo gorzej – ceny przekraczały, i to znacząco, 1000 dolarów za 1000 m3 (ok. 400 zł/MWh). Widać to po technicznym specyfikacjach oferty zakupu – ceny są kwotowane na TTF Day Ahead Mid Heren, a w ten dzień wynosiły one na platformie Pegas (EEX) dokładnie 1070 $/1000m3.

No i oczywiście – przedpłata. Wtedy nie powstają żadne długi, po prostu – nie masz pieniędzy – nie kupujesz. A kasa Mołdawii – pusta, portfele mieszkańców – bardzo cienkie. Jak żyć w nowym wspaniałym świecie energii? Jakoś przeżyć trzeba, więc mikroskopijna ilości (po milionie metrów sześciennych) zakupiono od PGNiG (czy raczej ukraińskiej ERU – Enerhetyczni Resursy Ukrajiny), holenderskiego tradera Vitol, Naftogazu i szwajcarskiego DXT Commodities. Mołdawia rozglądała się więc za alternatywnymi źródłami, ale prowadzono nadal rozmowy z Gazpromem.

Mołdawia odniosła więc duże zwycięstwo w negocjacjach, w których, jak widać, Gazprom miał ogromną przewagę negocjacyjną. Nie poszła w zaparte, nie nakręcała konfliktu agresywnymi wypowiedziami. Pragmatycznie rozegrała sytuację, odwołując się do alternatywnych dostaw, a także wyszarpując (niewielkie co prawda, ale zawsze jakieś) pieniądze z Brukseli. I ustrzegła się przed sytuacją, gdy za gaz trzeba byłoby płacić po 1000 dolarów. Ciężar nie do uniesienia dla biednego kraju. Choć oczywiście wysokie ceny na rynkach gazu obciążą odbiorców mołdawskich. Przewiduje się tam podwyżkę cen o 50%.

Kluczowy problem – zadłużenie – został odłożony na przyszłość. Dopiero za pół roku ma się odbyć audyt długów Moldowa Gaz. Oczywiście ma być „niezależny”, więc zrobi to któryś z globalnych audytorów. Jakie będą jego efekty? Będzie jasne, jak dług powstał, ile wynosi. Ale to wiadomo już dzisiaj. Pytanie – jak spłacić te długi, pozostało otwarte. To oczywiste zwycięstwo strony mołdawskiej. Choć w umowie jest zobowiązanie spłaty zadłużenia do końca kontraktu. Ale to za 5 lat będzie problem. Gazpromu i Rosji.

Andrzej Szczęśniak, specjalista ds. energetyki, zwłaszcza bezpieczeństwa energetycznego, ekonomista, publicysta polityczny i naukowo-popularny

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.