SECTIONS
REGION

Białoruś a Polska: co zrobiliśmy nie tak?

Gdyby zło wyrządzone innym było namacalne i gdyby miało kształt, miałoby kształt bumerangu. Przywołując, wydawać by się mogło, slogan, a poddając go parafrazie, traktuj państwo sąsiadów tak, jak chciałbyś, by sąsiedzi traktowali twoje państwo. Taki oto skutek obserwujemy; efekt bumerangu osiągnęliśmy i oberwaliśmy nim już solidnie. A kto wie co jeszcze przed nami?

Niestety, wpadliśmy w pułapkę, we własne sidła wpadliśmy. Że głupio wyszło – najmniejszy problem, że zrobiło się niebezpiecznie problem poważny. To miało być tak, że przeszkolone, kupione, wspomagane, instruowane, dowodzone przez demokratyczną „cywilizowaną”, amerykańską Polskę bojówki, oraz całe zagraniczne zaplecze pożytecznych idiotów Waszyngtonu zdestabilizuje Białoruś, w efekcie obali prezydenta.

Mówimy o bojówkach, bo wola narodu była inna. Miało się dziać i działo się. Dzicz na ulicach, burdy, kamienie, barykady itd., itp. Wyszło jak wyszło. Siły porządkowe, służby specjalne spacyfikowały pełzający majdan w zarodku. A jakże – użyły siły, w ruch poszły pałki, gumowe kule, gaz łzawiący, armatki wodne, bojówkarze, co bardziej krewcy, trafili na dołki. Pamiętamy oburzenie; – łotry, bandyci, biją, leją wodą, strzelają, aresztują, gwałt się dzieje, „cywilizowani” tak by się wszak nie zachowywali.

Jako, że nikt nie ukrywał skąd „spontanicznej” „oddolnej” akcji obalania ustroju i prezydenta Białorusi nogi wyrastają nie należało oczekiwać, iż odwetu nie będzie. Przeciwnie, należało się spodziewać, że będzie i czekać na to kiedy.

No i mamy co mamy. Mamy tabuny „turystów” u naszej granicy. Że niby nie można rejsowymi samolotami przywozić turystów, że nie można otwierać nowych połączeń w sytuacji, gdy Europa zamknęła się na Białoruś? Że niby Białorusini, nie mogąc latać do europejskich krajów wprost, nie mogą latać przez np. Turcję? Że nie mogą białoruskie linie lotnicze brać na pokład turystów z lotnisk Turcji z biletami i wypełnionymi wnioskami, iż lecą w celach turystycznych? A dlaczego nie?

To oczywiście spłycanie. Faktycznie natomiast jest tak, że czym mogła tym się Białoruś odwinęła. Wróciło, bumerangiem wróciło. Chcieliście zdestabilizować życie w naszym kraju, opłacaliście, karmiliście , opłacacie i karmicie wywrotowców, oto przekonajcie się, co znaczy destabilizacja. No i mamy czego chcieliśmy.

Mamy dalej pożytecznych idiotów Waszyngtonu, którzy sytuację wykorzystują do nakręcania wojennej retoryki, mamy lewacko-liberało-sorosowe bojówki , które na zaistniałej sytuacji próbują obalić w Polsce rząd . Mamy też związane ręce. Przecież my, „cywilizowani”, „demokratyczni” nie będziemy, nie możemy, nie wypada nam bić, pacyfikować gazem łzawiącym ,strzelać gumowymi kulami, używać armatek wodnych itp., itd. A tak naprawdę, aż się prosi.

Strona białoruska, mamy tego świadomość, tylko na to czeka by móc się oburzać, epatując obrazami przemocy, dokładnie tak, jak my wcześniej. No, nie możemy. Inna sprawa – granica, czuły punkt. Tu trzeba faktycznie rozwagi.

Można (choć nie powinno się) nie poczuwać się do winy, przerzucać się bezproduktywnie oskarżeniami o agresję hybrydową, grodzić się zaporami, ale to nie rozwiąże problemu, najwyższy czas na rozmowy z Mińskiem! Można też grać bezpieczeństwem polskiej Straży Granicznej, ale po co, kiedy są proste rozwiązania. Odwagi, panie i panowie rządzący, traktujcie państwo sąsiadów tak, jak chcielibyście by sąsiedzi (nie jedynie wschodni) traktowali nasze państwo.

Bożena Gaworska-Aleksandrowicz, publicystka, społecznik, polonistka, dziennikarka

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.