SECTIONS
REGION

Mołdawia na rozdrożu: czy są wyjścia z kryzysu?

W Mołdawii wprowadzono stan wyjątkowy. Energetyczny. Kosmicznie wysokie ceny gazu, zmiana ekipy politycznej na pro-zachodnią i pusta kasa. Mieszanka wybuchowa. W małym kraju na pograniczu Unii nabrzmiewa kryzys gazowy, spowodowany zmianami geopolitycznymi i globalną transformacją energetyczną. Kolejny region dawnego bloku radzieckiego wchodzi w “nowy wspaniały świat” energii, na którą mówiąc wprost – nie będzie go po prostu stać.

30 września – na kilka godzin przed zakończeniem ważności kontraktu z 2006 roku – po wielu miesiącach spotkań, nie osiągnięto porozumienia, uzyskano jedynie ratujący na chwilę kompromis: przedłużono o miesiąc dostawy gazu.

Negocjacje były niezwykle trudne, gdyż niebotyczne ceny spotęgowały napięcia między stronami. Do tej pory bowiem Mołdawianie mieli bowiem fenomenalnie wręcz korzystny kontrakt. Formuła cenowa w lecie uzależniała ceny od notowań na rynku niemieckim (obecnie NCG połączony z Gaspool w The Hub Europe THE), zimą zaś – od produktów ropy naftowej – mazutu i diesla. Idealna mieszanka dla odbiorcy: w lecie niskie ceny na spotach, w zimie niższe kwotowania naftowe. I gdyby tę formułę zastosowano obecnie, to Mołdawię gaz nie kosztowałby 790 dolarów, a jedynie około 250 $, czyli 3-krotnie taniej.

Nowy kontrakt Gazprom godzi się zawrzeć jedynie w oparciu o ceny niemieckiego węzła gazowego. Zaproponował jednak 25-procentowy upust od tych notowań. Mołdawia negocjuje bardzo wysoko: chce cen o połowę niższych niż rynek (to dawałoby gaz po 200-300 dolarów). Oczywiste więc, że negocjacje zakończyły się niczym. Zaraz po tej porażce, w Kiszyniowie ogłoszono energetyczny stan wyjątkowy.

To ponoć tylko techniczna procedura, żeby można było zapewnić bezpieczeństwo dostaw, choćby wysupłać pieniądze za rachunki za dotychczas dostarczony gaz z jakiegoś nadzwyczajnego funduszu. Ale ma także przyczyny techniczne – na skutek zbyt małych dostaw gazu (dostawy idą według starego kontraktu, a zużycie gwałtownie wzrosło) ciśnienie w rurociągach jest wyjątkowo niskie. Żeby zapobiec awariom technicznym systemu, należało zapewnić dodatkowy gaz i ograniczyć zużycie.

Mołdawski kryzys dojrzewał latami. Moskwa przymykała oko na rosnące od lat zadłużenie mołdawskie. A dług jest potężny: Mołdawia nie zapłaciła za odebrany gaz 433 milionów dolarów, z odsetkami kwota ta urosła do 709 mln $. A to i tak jedynie niewielki fragment problemu. Jeśli bowiem wziąć pod uwagę zbuntowaną lewobrzeżną część kraju – Naddniestrze, to długi są 10-krotnie większe – sięgają 7,5 miliarda dolarów. Region ten zużywa 2/3 z 2,8 miliarda m3 gazu rocznie, importowanego do Mołdawii z Rosji. Jednak za to cała Mołdawia korzysta z energii, produkowanej w samozwańczej republice. Gdy więc do władzy doszła obecna ekipa polityczna, prezydent Maia Sandu nie uznała zobowiązań swoich poprzedników, twierdząc że „dług wobec Gazpromu jest ‘nieuczciwy’”.

Dzisiaj Gazprom stawia w negocjacjach warunek: Mołdawia powinna spłacić zadłużenie, narosłe przez lata. Choćby tę część bez Naddniestrza. Chce także przedłużyć dostawy na listopad, jeśli Mołdawia zapłaci choćby za gaz pobrany we wrześniu i październiku. Jak widać problemem podstawowym w tym konflikcie jest pusta kasa Mołdawii. Drogi gaz ujawnia takie sytuacje bezwzględnie. O ile bowiem na początku tego roku gaz był dostarczany po 120 dolarów, to wraz z niezwykłymi latem wysokimi cenami, obecnie gaz kosztuje Mołdawię 790 $ za 1000 m3. Szokujący wzrost. Tak wysokie ceny piekielnie utrudniają przejście na energetyczną zachodnią stronę mocy.

Kraje tego regionu, gdzie dominuje rosyjski gaz, mają do wyboru jedynie albo kupować gaz bezpośrednio od Rosji, starając się wytargować jak najlepsze warunki (przykład Viktora Orbána), albo kupować gaz od pośredników (przykład: Ukraina). Poczekamy na rozwiązanie, czy dzisiejszy pat negocjacyjny rozwiąże się poprzez obopólny kompromis, czy przekształci się w kryzys na wzór ukraińskiego z 2009 roku. Oby nie.

Andrzej Szczęśniak, specjalista ds. energetyki, zwłaszcza bezpieczeństwa energetycznego, ekonomista, publicysta polityczny i naukowo-popularny

Źródło

Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.