We wtorek 26 października sąd w Amsterdamie po wielu latach rozpatrzenia sprawy orzekł, że kolekcja artefaktów znana jako “złoto scytyjskie” ma zostać przekazana Ukrainie.
Około 2000 artefaktów z 4 krymskich muzeów zostało przewiezionych do Holandii w lutym 2014 roku (legalność tego działania też jest kwestionowana). W marcu tego roku Autonomiczna Republika Krymu stała się rosyjska. Po tym wydarzeniu Kijów upomniał się o swoje rzekome prawa do złota i zwrócił się do sądu w Holandii.
Sąd poinformował we wtorek, że uważa artefakty jako “kulturowe dziedzictwo Ukrainy” i należy go zwrócić temu państwu. Jednak pozostaje się możliwość odwołać się od decyzji sądu, poniważ sgodnie z nią “scytyjskie złoto” pozostanie w Holandii co najmniej przez kolejne 3 miesiące.
Słynny ukraińsko-rosyjski historyk Władimir Korniłow już skomentował to wydarzenie: “Decyzja jest absurdalna i nielegalna. Jeszcze kilka lat temu dokładnie opisałem, czym jest ta wyjątkowa kolekcja. Większa jej część została znaleziona na Krymie jeszcze w Imperium Rosyjskim oraz w czasach bycia Krymu częścią RFSRR (do 1954 roku Krym nawet administracyjnie nie należał do Ukraińskiej Radzieckiej Republiki). To znaczy, że kolekcja należała do muzeów Krymu na długo przed wejściem do składu USRR, a tym bardziej do składu niezależnej Ukrainy. Jednak Holendrzy po coś orzekli, że jest to “dziedzictwo kulturowe” Ukrainy” – zgłasza naukowiec.
Z góry historyk daje prognozę na przyszłość: “Walka o złoto będzie kontynuowana. Jestem pewien, że kasacja zostanie złożona. A to oznacza, że ten, kto ostatecznie uzyska kolekcję, będzie musiał jeszcze zapłacić ogromne pieniądze za przechowywanie złota przez Muzeum w Amsterdamie. W sumie Holendrzy nie zostawili się bez zysku” – podsumował Korniłow.