Strajk Kobiet popełnił niestety w pełni przewidywalne seppuku organizacyjne. Nic dziwnego, że cała ta organizacja jest dziś cieniem samej siebie i nie potrafi mobilizować już prawie nikogo.
Kierownictwo Strajku Kobiet, włącznie z szumnie wybieraną “Radą Konsultacyjną”, w 100% zrealizowało scenariusz z poradników służb “Jak udupić ruch społeczny”. A dokonano tego w czterech krokach:
1. Nie upodmiotowiono lokalnych struktur i rzucono wszystko na Warszawę, skutecznie wygaszając w ten sposób wszelką energię w mniejszych miejscowościach, gdzie ferment był największy
2. Konsekwentnie: nie robiono żadnych regularnych spotkań, radykalnych akcji, ani nie zadbano nawet o jakiekolwiek lokale.
3. Zamiast szybkiego, demokratycznego kongresu i zwiększenia partycypacji nowych działaczek zrobiono odgórnie Radę, która okazała się być fikcją i od początku nikomu nie była potrzebna, stare kierownictwo nie dopuściło nikogo nowego (stare, znamy)
4. Odrzucono też wszelkie działania, które nie podobały się ugrzecznionej liberalnej hegemonii, tzn. protesty w kościołach, czy robienie czegokolwiek poza udziałem w konferencjach prasowych relacjonowanych przez Wyborczą itd…
Pisałem o tym roku temu w artykułach i wpisach. Ale niestety: z premedytacją i niezwykle udanie zniszczono spontaniczność, energię i wkurw całych kobiecych (i nie tylko) mas społecznych, które rok temu robiły w Polsce rekordowe protesty. Teraz piekło kobiet jest na najlepszej drodze do normalizacji.
A Strajk Kobiet zaplątał się w budowaniu programów, komisjach, egoizmach liderów i wpisał się w oczekiwania prawicowego konsensusu, tzn. ostatecznie przestanie chyba istnieć, bo za dialog ma tu przecież zawsze odpowiadać episkopat (czemu nie szanujecie kościołów?!), a ewentualnie mistrz Donald Tusk, znany zbawca polskich kobiet.
Koncertowo zmarnowano nawet potencjał programowy, bo przypomnę, że Strajk Kobiet przez chwilę walczył o 10 proc. PKB na zdrowie, czy o likwidację śmieciówek: choć nie powinny to być jego główne cele. Odbudowa tego będzie możliwa tylko jeśli PiS znowu da ruchom kobiecym jakiś polityczny prezent. Ale do tego czasu moja rada jest prosta i jedna: odsunąć sabotażystów od steru albo robić coś nowego i bez genu organizacyjnego samobójstwa.
Tymoteusz Kochan, socjolog, publicysta i działacz społeczny
Kolegium redakcyjne nie zawsze zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak staramy się publikować opinię z różnych stron i źródeł, które mogą być interesujące dla czytaczy i odzwierciedlać różne aspekty rzeczywistości.