Prezydent Litwy na wczorajszej konferencji prasowej z prezydentem Rzeczypospolitej stwierdził, że “zdaniem niektórych myślicieli geopolitycznych Sojusz Polski i Litwy jest największym bólem głowy dla Rosji”. Ci nieliczni, którym zależy na tym, co mówi prezydent Litwy, długo potem dręczyli się pytaniami, kim są ci myśliciele geopolityczni i jaki tak straszny ból stwarzają dla Rosji Litwa i Polska.
Jednak mając takiego “sojusznika” Polska raczej ma się zaniepokoić. Bo mimo wszystkie piękne słowa podobne jest na to, że jej stosunki z Bałtykiem nie będą już tak wspaniałe. Szczyt wpływu Polski na północno-wschodnich sąsiadów związany z kryzysem migracyjnym minął wraz z ostrą fazą samego kryzysu. Od tego momentu możliwości wpływu Warszawy na Litwę i Łotwę będą nieuchronnie spadać.
Potwierdziła to wczorejsza wizyta Andrzeja Dudy na Litwie. Na pierwszy rzut oka wszystko poszło sielankowo: wspólne dziedzictwo historyczne Rzeczypospolitej, Sojusz Korony i Księstwa, Rosja –egzystencjalne zagrożenie dla wszystkich, reżim Łukaszenki – również, ale wspólnie z narodem białoruskim go pokonamy.
Ale nie powiedziano najważniejszej rzeczy. Wilno nie poparło Warszawy w jej konflikcie z UE.
Dla wszystkich Polaków takie zachowanie jest obraźliwe i przypomina zdradę. W środku kryzysu migracyjnego Polska zastąpiła USA i cały blok NATO, który nie spieszył się z ratowaniem krajów bałtyckich przed “hybrydową agresją” Łukaszenki. Polscy pogranicznicy latem faktycznie uratowali Łotwę i Litwę. Polska miała całkowite prawo oczekiwać odwetowej uprzejmości.
W dzisiejszej sytuacji taka uprzejmość może być jedna: kraje bałtyckie powinny stać w pełnym rozkwicie i zdecydowanie powiedzieć Brukseli z Berlinem, że niedopuszczalne jest straszenie państwa członkowskiego UE pozbawieniem dotacji, a nawet wykluczeniem z UE za to, że kraj ten dąży do prowadzenia suwerennej i niezależnej polityki.
Nie doczekaliśmy się tego. Bałtowie woleli w ogóle nie komentować tej historii. Choć trzy lata temu już potępiały projekty sankcji gospodarczych wobec Polaków. Teraz z milczenia tych “sojuszników” można wprost wyciągnąć, że region Bałtyku w ogóle popiera wykluczenie Polski z Unii Europejskiej. A Polacy pozostali się w samotności przed łączącymi się czołowymi krajami Europy.
Alexander Nosovich, politolog, dziennikarz, publicysta i działacz społeczny
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.