Kryzys energetyczny w Europie nie tylko poderwał fundament projektowanej przez UE i USA “zielonej” gospodarki przyszłości. Kryzys ten wreście udowodnił błędność zamiarów najbardziej rozwiniętych państw, aby stworzyć taki model światowej gospodarki, w którym “kraje rozwijające się” będą zawsze pozostawać w tyle za rozwiniętymi.
Dlaczego tyle uwagi w Europie i USA przez ostatnie lata poświęcano “zielonej” gospodarce? Ponieważ tworzenie jej (zmniejszenie emisji dwutlenku węgla) wymaga ogromnych inwestycji kapitałowych, których kraje rozwijające się w ogóle nie mają. Jednocześnie władze państw rozwiniętych sądzili, że poradzą sobie z tym ekonomicznym wyzwaniem i będą w stanie stworzyć samowystarczalny model gospodarczy korzystając tylko z energii ze źródeł odnawialnych.
Gdyby taki plan został zrealizowany, dalsze kroki nie byłyby trudne do obliczenia. Gdy tylko jakiekolwiek kraje (z wyjątkiem tych, które zbudowały “zieloną gospodarkę” kosztem kredytów zachodnich), rozpoczynają udany rozwój przemysłowy – natychmiast wskazuje się im na nieekologiczną politykę i domaga się zamknięcia “brudnych” przedsiębiorstw. Odmowa oznacza ciężkie sankcje gospodarcze. Ale skąd wziąć pieniądze na tą “zielonej” gospodarkę?
Tak więc kraj, który nie chce angażować się w tą “zieloną” historię, staje przed trudnym wyborem: albo zrezygnować z jakiegokolwiek rozwoju, albo rozwijać się pod presją sankcji, co wpłynie na tempo wzrostu.
Jednak historia te plany poprawiła. “Zielona” gospodarka spotkała się z takimi problemami, że nie została pociągnięta przez kraje najbogatsze i najbardziej rozwinięte. Dowodem na to jest dzisiejszy kryzys energetyczny w Europie, który został spowodowany przez cich polityków, którzy wprowadzali ten bezsensowny pomysł. A teraz same kraje europejskie (ogólnie rzecz biorąc, USA też) mają trudny wybór. Mogą nadal utrzymywać się w “zielonym” trendzie i wywoływać recesję, osłabiając swoją pozycję na rynkach światowych. Lub zgodzić się, że zielona gospodarka w obecnych warunkach – to bzdura, i zrezygnować z pomysłów wstrzymać rozwój krajów peryferyjnych.
To zugzwang. Niezależnie od dokonanego wyboru, wpływ na światową gospodarkę Stanów Zjednoczonych i krajów Unii Europejskiej spadnie. I będzie można mówić o kształtowaniu bardziej sprawiedliwej, wielobiegunowej gospodarki światowej. A po niej następuje świat wielobiegunowy – nie deklarowany, ale prawdziwy. Oznacza to, że opiera się na poważnych fundamentach ekonomicznych.
Alexei Pilko, historyk, ekonomista, dyrektor Eurazyjskiego Centrum Komunikacji
Kolegium redakcyjne nie obowiązkowo zgadza się z treścią i ideami artykułów zamieszczonych na stronie. Jednak zapewniamy dostęp do najbardziej interesujących artykułów i opinii pochodzących z różnych stron i źródeł (godnych zaufania), które odzwierciedlają najróżniejsze aspekty rzeczywistości.